Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były wątpliwości co do winy Tomasza Komendy. Już w 2010 roku

Marcin Rybak
Tomasz Komenda
Tomasz Komenda Paweł Relikowski / Polska Press
Czy Tomasz Komenda już osiem lat temu mógł wyjść na wolność jako niewinnie skazany za morderstwo i gwałt na 15-letniej Małgosi? Czy szefostwo wrocławskiej Prokuratury Okręgowej zignorowało wątpliwości jednego ze swoich śledczych - Bartosza Biernata?

- Sprawa została mu odebrana i na kolejne lata odłożona gdzieś głęboko na półkę - mówi minister Zbigniew Ziobro.

- Sprawę przekazano Wydziałowi Kryminalnemu Komendy Wojewódzkiej Policji - mówi natomiast nasz informator z prokuratury.

Bezsporne jest, że kilka lat temu wrocławski prokurator trafił na akta sprawy „zbrodni miłoszyckiej”. - Gdzieś w szafie je znalazł - opowiada nasz rozmówca. Co mogły tam robić?

Do zbrodni miłoszyckiej doszło w noc sylwestrową 1996/97 na wsi koło Jelcza - Laskowic. Piętnastolatka została zgwałcona i zamordowana. Sprawców - to wiadomo od początku - było co najmniej dwóch. W 2000 roku aresztowany został Tomasz Komenda. Usłyszał wyrok 25 lat więzienia. Dziś prokuratura twierdzi, że jest on niewinny i skazano go co najmniej przez pomyłkę. Innych uczestników zbrodni nie złapano. Śledztwo w tej sprawie umorzono.

Zapewne właśnie te akta sprawy umorzonej z powodu niewykrycia mordercy znalazł prokurator Biernat. W wersji oficjalnej chciał coś z tym zrobić. Portal onet.pl dotarł nawet do informacji, że jego szefowie pozwolili mu „po godzinach” analizować sprawę zbrodni miłoszyckiej. Żeby wreszcie mu ją zabrać i odłożyć - jak mówił minister Ziobro - głęboko na półkę.

W wersji nieoficjalnej prokurator Biernat podzielił się swoimi wątpliwościami z innym prokuratorem, a ten wysłał go do naczelnika wydziału. Był nim wówczas prokurator Daniel Drapała. Zapytaliśmy go o tę sprawę ale nie chciał z nami rozmawiać. Z naszych informacji wynika, że prokurator Drapała odesłał Biernata jeszcze wyżej - do ówczesnego zastępcy Prokuratora Okręgowego Ewy Owsik. Ta zaś podjęła decyzję, by przekazać sprawę policji kryminalnej.

- Bardzo się cieszę, że pan Komenda wyszedł na wolność. Ta sprawa nie dawała mi spokoju przez kilka ostatnich lat. Choć nie było mi dane zająć się nią do końca tak, jak bym chciał - oznajmił Bartosz Biernat na konferencji prasowej kilka dni temu. Teraz zdarzenia sprzed ośmiu lat będą oceniać śledczy z Łodzi, którzy zajmują się nieprawidłowościami w sprawie Tomasza Komendy. Sprawa prokuratora Biernata to jeden z wątków.

Bartosza Biernata pamiętamy ze śledztwa w sprawie zbrodni w Środzie Śląskiej. W 2014 roku 19-letnia Dominika została bestialsko zamordowana. Dość szybko złapano sprawcę. Został skazany na dożywocie. Po zmianach w prokuraturze - gdy jej szefem jako Prokurator Generalny został Zbigniew Ziobro - prokurator Biernat awansował. Jest dziś w Zespole Śledczym nr 1, który zajmuje się katastrofą smoleńską.

Tymczasem sprawa Tomasza Komendy jest w Sądzie Najwyższym. Prokuratura złożyła precedensowy wniosek o wznowienie sprawy i uniewinienie. Jak szybko sąd zajmie się sprawą? Tego nie wiadomo.

Tymczasem premier Mateusz Morawiecki przyznał mężczyźnie rentę specjalną. Ma być mu wypłacana do czasu uzyskania przez niesłusznie skazanego odszkodowania od skarbu państwa.

Najpierw jednak trzeba zakończyć sprawę w Sądzie Najwyższym. Teoretycznie może to się stać na jednym posiedzeniu. Ale równie dobrze może potrwać dłużej, jeśli Sąd Najwyższy nakaże powtórzyć proces w tej sprawie od początku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Były wątpliwości co do winy Tomasza Komendy. Już w 2010 roku - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska