Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała wieś marzy o tym kościele

Agnieszka Drzewiecka 95 722 57 72 [email protected]
Czesław Jakubowski, sołtys Sławna: - Właśnie tu nigdy nie było nic uprawiane ani budowane. Tak jakby to miejsce czekało właśnie na kościół.
Czesław Jakubowski, sołtys Sławna: - Właśnie tu nigdy nie było nic uprawiane ani budowane. Tak jakby to miejsce czekało właśnie na kościół. Agnieszka Drzewiecka
- Całe życie marzyło mi się ładnie, godnie te niedziele czcić. Ładnie się ubrać do prawdziwego kościoła, mieć swoje miejsce w ławce, czasem dyżur przy ołtarzu, o kwiaty dbać - opowiada mieszkanka małej wsi Sławno.

Sławno to 50 domów, jedna ulica, pusty kiosk po sklepie, hydrofornia przerobiona na świetlicę i kościół, na który sami mieszkańcy zrzucili się, i sami go wybudowali. Jeden z nich, pan Ryszard, odpoczywa właśnie na podwórku: - Ja na przykład specjalnie pobożny nie jestem. Ale staramy się o ten kościół. No bo kto by nie chciał kościoła? Gdy leżałem w szpitalu i czekałem na operację nogi, dowiedziałem się jednego: kościół człowieka uspokaja. Tam, w szpitalu, była mała kapliczka. Chodziłem tam, sam nie wiem czy się pomodlić czy posiedzieć w spokoju. I mnie to wyciszało. O to właśnie chodzi w kościele. Żeby ludzie mogli tam pójść, wyciszyć się, pomyśleć. Sama msza w jakiejś sali nie wystarcza. Ludziom we wsi potrzebny jest prawdziwy kościół - opowiada. Nawet w tak małej wsi jak Sławno.

Cała wieś to właściwie jedna długa ulica - w kilka minut można ją przejść od początku do końca i z powrotem. I trudno kogoś spotkać. Dzieci we wsi mało - do komunii co roku idzie zwykle dwójka lub troje. Młodzieży prawie nie ma. Większość mieszkańców to emeryci i renciści. Przy komórce na podwórku popegeerowskiego bloku stoi Helena Kuszwara. Kiedyś mieszkała w dużym domu i to tam, w salonie, odbywały się kilka lat temu msze święte. A w pogodne dni na dworze, pod krzyżem przy wjeździe do wsi.

Bo kościoła w Sławnie nie było nigdy. Pani Maria przed każdą niedzielą zbierała lub kupowała kwiaty, na stół kładła biały obrus, krzyż przynosił ksiądz, na organach grał sołtys, a jak miejsca nie wystarczało w salonie, to - co często się zdarzało - ludzie i w kuchni kazania słuchali. Jedenaście lat temu mały budynek po hydroforni przerobiono na salę wiejską. W tygodniu jest tam świetlica dla dzieci, w soboty czasem ktoś wynajmie salę na imprezę, a w niedzielę wyjmowany jest z zaplecza ołtarz i odprawiana msza. - Ale my o prawdziwym kościele od dawna marzyliśmy. Kościół we wsi musi być - mówi Helena Kuszwara. Najbliższy jest w Strzelcach, to tylko trzy kilometry. Ale większość mieszkańców to ludzie starsi, bez samochodów, musi więc im wystarczyć msza w świetlicy.

- W takiej świetlicy nie ma atmosfery. W sobotę impreza do rana, a za parę godzin msza? Trochę dziwnie - mówi pani Grażyna, emerytka. Całe życie mieszka w Sławnie. - I całe życie marzyło mi się ładnie, godnie te niedziele czcić. Ładnie się ubrać, mieć swoje miejsce w ławce, czasem dyżur przy ołtarzu, o kwiaty dbać - opowiada. Anna Sławek niedawno malowała z kilkoma paniami deski na sufit. - Kościółek jest we wsi ważny. Choćby na Boże Narodzenie, żeby było gdzie postawić choinkę, żłobek. Potrzebujemy tej atmosfery - mówi Anna Sławek. Mieszkańcy najpierw wiele lat marzyli, a trzy lata temu zaczęli robić. W pomysł budowy kościoła wciągnęli ówczesnego proboszcza. Obiecał im co piątą tacę ze Sławna i Strzelec przeznaczać na budowę. W sumie do dziś wyszło z tego grubo ponad 20 tysięcy. Mieszkańcy, którzy mają dochody, zobowiązali się do wpłacania co miesiąc 10 zł na ten cel. Czasem wpada więcej - pięćdziesiątka, czasem 20 zł. Miesięcznie średnio wychodzi 1,2 tys. Robota trwa wtedy, kiedy akurat są na coś pieniądze. Pod kościół wybrano pusty plac obok krzyża. - We wsi prawie każdy kawałek ziemi jest wykorzystywany pod uprawę. Ale właśnie tam nigdy nie było nic uprawiane ani budowane. To tak jakby znak, że to miejsce czekało na kościół - opowiada sołtys Sławna Czesław Jakubowski. - I gdy ruszyła budowa, radość była wielka. Ale i wielka rozpacz, że kościół na tak małym placyku będzie za mały.

Potem, gdy już stanęły ściany, przykryliśmy je dachem i mieszkańcy weszli do środka, wszyscy zaczęli się dziwić, że w sumie jest nawet i za duży - mówi sołtys. Teraz jest przerwa w pracach, ale kościół jest już praktycznie na ukończeniu. W środku pomalowano już ściany na spokojny beż. Jest też bordowa ściana za ołtarzem, wykonana instalacja elektryczna, wyłożony drewnem sufit. Deski pomalowały mieszkanki wsi, a firma budowlana wykonała sufit półdarmo. W ogóle wiele rzeczy zaprzyjaźnione firmy wykonały za darmo: elektrykę, mury, malowanie, mieszkańcy płacili tylko za materiały. Nadleśnictwo dało materiał na krokwie, projekt wnętrza również został mieszkańcom sprezentowany.

Sołtys w lokalnej gazecie przeczytał, że córka jego znajomych z dawnych czasów jest początkującym architektem, dotarł do nich i w ten sposób mieszkańcy otrzymali projekt wnętrza. - Kiwali głową z uznaniem - mówi sołtys. Trzeba jeszcze zbudować chór, pomalować elewację, kupić ławki i inne drobiazgi. - Było nie było, to jest dom boży. A dom boży we wsi musi być - twierdzi mieszkaniec Sławna, pan Ryszard. Mieszkańcy liczą na to, że następną Pasterkę spędzą już w nowym kościele. - Widzi pani, ludzie dziś mają tak wiele trosk i problemów w codziennej egzystencji, ale mimo to mają potrzebę jakiejś duchowości w tym życiu. To jest we wsi. I poczucie honoru - mówi sołtys Czesław Jakubowski. - Każdy swój wkład w kościół włożył i każdy szczerze się stara, żebyśmy dokończyli to, co zaczęliśmy.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska