Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Casablanca to miejsce pachnące luksusem i śmierdzące slumsem (zdjęcia)

Piotr Jędzura 68 324 88 46 [email protected]
Slums w Casablance to czarna strona miasta. Lepiej się tam nie zapuszczać.
Slums w Casablance to czarna strona miasta. Lepiej się tam nie zapuszczać.
Casablanca w Maroku to miejsce, które warto zobaczyć z kilku względów. Ocieka luksusem i jednocześnie śmierdzi slumsem. Zderzenie bogactwa ze skrajna nędzą.

Casablanca w Maroku

Casablanca najbardziej kojarzy się nam z amerykańskim filmem. Miasto nie ma jednak nic wspólnego z hollywoodzką produkcją. Łączy je tylko nazwa, od której film zapożyczył tytuł. Rick's Café oczywiście znajdziemy w Casablance. Jest w jednym z hoteli blisko centrum. To jej kolejne miejsce po przenosinach. Cześć turystów nadal jej szuka, a miejscowi chętnie wskazują drogę.

W styczniu 1943 r. w Casablance odbyła się konferencja dotycząca planów alianckiej strategii w Europie. Uczestniczyli w niej Franklin D. Roosevelt, Winston Churchill i Charles de Gaulle. Stalin był zaproszony, ale odmówił przybycia.

Zobacz też ** Gdzie jeździ kilka milionów mercedesów, nie ma pasów dla pieszych i panuje dzicz na drogach (zdjęcia, wideo)**

Miasto jest jednym z największych w Maroku. Nikt jeszcze dokładnie nie zliczył mieszkańców slumsów. Miasto ma z nimi spory problem. 16 maja 2003 r. w Casablance doszło do pięciu eksplozji. Zginęło 41 osób, a 100 zostało rannych. To były zamachy. Okazało się, że ich powodem nie były tylko uprzedzenia religijne i postawa antyamerykańska, ale również niechęć do bogatych turystów. Od tego czasu wzmocniono policyjną ochronę. Król zdaje sobie sprawę, że w turystyce tkwi siła Maroka. Chce dbać o gości, którzy zostawiają pieniądze w sklepach, hotelach czy restauracjach.

Casablanca ma piękną i długą plażę nad oceanem. I to jej główny atut. Wzdłuż niej pełno jest knajpek i luksusowych klubów czynnych do rana. Ceny dość przystępne, choć miasto do tanich nie należy. Czego spodziewać się po klubie, pod który podjeżdżają bentleye cabrio. Samochodów tej marki w Casablance nie brakuje. To w końcu znany w Maroku kurort.

Co warto zobaczyć? Z pewnością meczet Hassana II - największy minaret świata. "Tron na wodzie", tak nazywany jest meczet Hassana II. Nie ma w nim oszklonej podłogi, pod którą widać przepływający ocean, to mrzonka. Faktycznie, budowla stoi na samym brzegu oceanu. Wody widać przed kratowane i oszklone drzwi prowadzące na olbrzymi taras. Obiekt robi potężne wrażenie, podkreślając swym ogromem wielkość boskiej istoty świata muzułmańskiego. Stojąc pod wielką kopułą można się dziwić temu, jak ona się trzyma. Warto również podkreślić fakt, że jest to jedna z niewielu budowli sakralnych w Maroku, do których wpuszczane są osoby niewierzące. Wejście to jednak koszt nawet 25 euro, ale warto.

Idąc wzdłuż wybrzeża, w kierunku meczetu Hassan II, natkniemy się na pałacyk należący do króla Arabi Saudyjskiej. Abdul-Azis Al Saoud wybudował tam nawet prywatny meczet. Prywatności strzeże bardzo wysoki mur.

Zwiedzając miasto lepiej nie zapuszczać się w miejscowy slums. Można zostać okradzionym i pobitym. Mieszkańcy nie niezbyt przychylnie patrzą na turystów. Nie ma się im co dziwić. Codziennie widzą luksusowe samochodu małej miejscowej elity oraz dobrze ubranych i uśmiechniętych turystów. Oni sami mieszkają kartonach, w których luksusem jest antena satelitarna. To właśnie to niesamowite zderzenie bogactwa i skrajnej nędzy. W Casablance jest nadzwyczajnie widoczne.

Casablanca jest wielkim portem i placem budowy jednocześnie. Wyrastają tam luksusowe hotele i restauracje. Widać kapitał z Europy i USA. Są tam również marokańskie duże firmy. Centrum jest zadbane i nowoczesne. Znajdziemy tam nawet wieże podobne do World Trade Center. Z boku mamy ten olbrzymi slums.

Komunikacja opiera się głównie na taksówkach. To najczęściej stare mercedesy, do których wsiada tylu klientów, ilu zdoła wejść. Po drodze można wysiadać i dosiadać się. Każdy płaci tylko z swój odcinek. Po mieście jeżdżą też autobusy, których nie brakuje. Sieć tramwajowa od kilku lat jest w budowie.

W restauracjach zjemy różności. Sporo jest potraw z ryb oceanicznych przygotowanych wyśmienicie. Do niektórych marokańskich przypraw trzeba się jednak przyzwyczaić. Małe knajpy oferują rewelacyjną baraninę duszoną w warzywach. Menu zawiera spora ilość różnych zup, z czego część jest robiona na słodko. Obiad to wydatek około 40 do 60 zł. Drogo, ale smacznie i inaczej niż w Europie.

Alkohol w hotelach i restauracjach jest drogi. Piwo lub wino najlepiej kupić w marketach Asima (Auchan). I tutaj uwaga. Alkohol w marketach sprzedawany jest mniej więcej do godz. 17.00 lub 18.00. Potem zobaczymy go już tylko przez kratę zamkniętego stoiska. W hotelach są podawane małe piwa w butelkach 200 ml.

Casablanca jest bardziej kurortem nad oceanem niż miejscem ciekawym do zwiedzania. Ma jednak swój niepowtarzalny klimat, który odróżnia ją od innych marokańskich miast.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska