[galeria_glowna]
Miejsce: park pomiędzy Słowianką a Tesco. Ludzie: dwie grupy "żołnierzy" po kilka osób. Mundur: jak u polskiego żołnierza z 1993 r. Broń: repliki prawdziwych karabinów. Cel: zabić wroga (czyt. trafić go porcelanową kulką). Obie grupy skradają się, chowają za krzakami, czołgają, celują z broni. Prezentują się naprawę rewelacyjnie. "Tra ta ta ta" - rozlega się co chwilę odgłos strzałów.
Skumali się przez internet
Jest ich kilkunastu. W tej grupie bawią się od roku. Mają 16-20 lat. Pochodzą z Gorzowa. Skumali się przez internet. Najważniejsza jest broń. Wygląda jak prawdziwa. A jak strzela! Dosłownie po kilku próbnych strzałach udało mi się trzy razy pod rząd trafić w oddaloną o 20 m cegłę. To zasługa idealnego celownika.
- Można mieć niezłą broń już za 300 zł, a można nawet za 5 tys. zł. Przeważnie kupujemy ją na allegro. Na Zachodzie trzeba ją rejestrować, u nas na szczęście traktowana jest jak zabawka - tłumaczy Jacek Rok (jak sam siebie określa, "mózg" całej zabawy). Strzelają z porcelanowych kulek wielkości pół na pół centymetra. - Ich prędkość początkowa to 130 m/sek. Można z nich trafić na odległość 50 m - opisuje Jacek.
Czy to niebezpieczne? Raczej nie. Każdy z nich wyposażony jest w okulary albo gogle. - Bez nich kulka trafia w oko i jesteś cyklop - mówi Jacek. Według jego opisu strzał z niewielkiej odległości w twarz to jak ugryzienie komara. Pozostawia zaledwie lekki ślad. - Ale i tak jak odległość do przeciwnika wynosi 20 m i jest on cały odkryty, to mówimy tylko "pif paf" - mówi chłopak.
Zatrzymali ich policjanci
Mundur kupimy już za 100 zł. Do tego ochraniacze na kolana i łokcie, kamizelka, radio, noże, kajdanki, magazynki, apteczka, replika granatu, manierka z wodą, petardy itd. - Chodzi o to, żeby mieć na sobie dużo sprzętu, aby poczuć wojskowy klimat - mówią "żołnierze".
Wyglądają tak realistycznie, że nabrali się nawet policjanci. - Przeładowali swoje pistolety i powiedzieli "rzuć broń" - wspominają. Teraz chłopaki się z tego śmieją. Ale wcześniej nie było im za wesoło.
Zaczepiają ich także ludzie w autobusach czy tramwajach. - Pan pewnie wracasz z Afganistanu - zagadnięto jednego z nich.
Co ich w tym kręci?
- Za dzieciaka zawsze się kupowało jakieś pistolety-zabawki. Jedni z tego wyrośli, a mnie to zostało. Tyle że broń nie kosztuje pięć, a 500 zł - wyjaśnia Jacek Rok.
- Mnie najbardziej kręci bieganie po lesie z giwerą, która wygląda jak prawdziwa. I strzelanie - mówi z uśmiechem Bartosz Grzegolec.
- Mnie podoba się to, jak jesteśmy ubrani. Że tak chodzą nasi żołnierze - dorzuca Tomasz Wojdat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?