- Ja rozumiem, że jak się mieszka w domku, to się pali w piecu. Ale czasami, kiedy otworzę wieczorem okno, to od razu muszę zamykać! Tak mnie dym gryzie! Ja nie wiem, czym ci ludzie palą... - skarży się jeden z mieszkańców nowosolskiego Zatorza. Tu bloki mieszkalne często sąsiadują z zabudową jednorodzinną, co lokatorom tych pierwszych często nie w smak, zwłaszcza podczas sezonu grzewczego.
Palenie czym popadnie, to temat który doskonale zna strażnik miejski, Jacek Baranowski. - Pocieszające jest to, że z każdym rokiem jest ciut lepiej - mówi. - Ale wciąż zdarzają się tacy, co ładują do pieca pocięte opony czy kawałki mebli - tłumaczy. - Z reguły na początku sezonu jest gorzej, a potem, kiedy się pocztą pantoflową rozejdzie, że chodzimy i kontrolujemy, to sytuacja się poprawia - wyjaśnia J. Baranowski.
Strażnik zwraca uwagę, że na takim spalaniu śmieci niewiele się zaoszczędza, bo wydajność energetyczna tego właśnie ,,opału" jest niewielka. A szkodliwe substancje chemiczne szkodzą atmosferze, ale też i nam. Szczególnie dokuczliwe jest to dla dzieci cierpiących na choroby układu oddechowego, obniżoną odporność i alergię.
Przypominamy, że zgodnie z ustawą, nie wolno spalać pomalowanych i polakierowanych mebli, stolarki okiennej, gumy, odzieży, obuwia, tworzyw sztucznych, styropianu, kabli i kolorowych gazet. Grozi za to mandat od 20 do 500 zł, lub nawet 5 tys. zł orzeczone przez sąd. Strażnicy mogą wejść na posesję z działalnością gospodarczą przez całą dobę, na pozostały teren od 6.00 do 22.00.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?