Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ceny rosną, diety radnych też

Anna Słoniowska 68 324 88 53 [email protected]
- Do rady wnoszę moje doświadczenie. Nie muszę dostawać za to pieniędzy, ale jak wszyscy zagłosowali za... - mówi Edwin Łazicki, przewodniczący rady powiatu.
- Do rady wnoszę moje doświadczenie. Nie muszę dostawać za to pieniędzy, ale jak wszyscy zagłosowali za... - mówi Edwin Łazicki, przewodniczący rady powiatu. Fot. Anna Słoniowska
Na sklepowych półkach podwyżka goni podwyżkę. Pensje rosną tylko niektórym. Podczas ostatniej sesji, radni powiatu zielopnogórskiego podnieśli sobie diety o 200 zł.

Ceny rosną z dnia na dzień. Zaczęło się od VAT-u, później było paliwo, żywność... W takiej sytuacji każdy marzy o wyższych zarobkach, ale tylko wybrani mogą się z tego cieszyć. Na przykład radni, których wybieraliśmy, aby pracowali dla dobra samorządów. Dla wielu z nich diety okazują się teraz za niskie. Podczas ostatniej sesji, powiatowi radni jednogłośnie podnieśli sobie wynagrodzenie o 200 zł. Teraz ich dieta wynosi 1.619 zł. W skład rady powiatu wchodzi 21. radnych. Oznacza to, że miesięcznie za ich pracę zapłacimy o 4.200 zł więcej. Radni przekonywali, że podwyżki im się należą. - Bo na sesję trzeba dojechać, zatankować, utrzymać samochód - wyjaśniał Krzysztof Romankiewicz, radny z Czerwieńska. - Dieta, to żaden dochód. To rekompensata, za poniesione koszty. Jeśli ktoś chce wykonywać zadania radnego rzetelnie, to potrzebuje pieniędzy, choćby na logistykę. Myślę, że i tak dokładam do tego "interesu".

Stanisław Harężlak z Zielonej Góry ironicznie przytakuje głową. - Oczywiście, że zasługują na podwyżki. Są u władzy, to im się należy. Tylko pytam za co? Za klaskanie? Za podniesienie ręki? - pyta zbulwersowany Harężlak. - Państwo jest w dołku, a oni tylko ten dołek powiększają. Podwyżka goni podwyżkę, a oni sobie diety podnoszą. Każą nam zaciskać pasa, a sami sobie nagrody przyznają. Nie wiadomo czy się śmieć, czy płakać. Zamiast te pieniądze przeznaczyć na aktywizację bezrobotnych, to oni sobie kieszenie napychają. To jest poniżej pasa, żeby radni sami sobie ustalali pensje.

Radni nie widzą jednak problemu. - Tak była wola rady - tłumaczy bezradny wobec decyzji kolegów przewodniczący Edwin Łazicki. - Trzeba skończyć z mitem, że dieta, to dodatkowe źródło dochodu. Radni ponoszą koszta. Przecież nawet na tą sesję musieli dojechać do Sulechowa.

Panią Natalię z Zielonej Góry ten argument po części przekonuje. Kobieta zaznacza jednak, że dieta radnych powinna być adekwatna do ich pracy. - Powinno się płacić za faktycznie wykonaną pracę, a nie bierny udział w sesji. Poświęcony czas, siła i energia rzeczywiście powinny być wynagrodzone. Z drugiej strony zwykłe pensje do góry nie idą. A przecież to właśnie niezamożne rodziny najbardziej czują każdą podwyżkę produktów.

Większość radnych twierdzi jednak, że ich zawód, to misja i nie wykonują jej dla pieniędzy. Anonimowa radna z Drzonkowa swoją dietę przeznacza na cele charytatywne. - Zadaniem radego jest pomagać. Przecież właśnie po to został wybrany - mówi radna.

Edwin Łązicki po chwili namysłu również przyznaje, że pomoc innym powinna być priorytetem. - Może rzeczywiście gdybyśmy nie dostawiali pieniędzy, to w radach zasiadaliby ludzie, którzy chcą coś zmienić, a nie zarobić. Dla mnie to bez znaczenia. Byłbym radnym nawet gdybym miał do tego dokładać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska