W środę rozmawialiśmy o cenach przed sklepami w Gorzowie i Zielonej Górze. - 100 zł to na zakupy mało. Włożę do koszyka troszkę sera, jakąś wędlinę do kanapek, kilka innych rzeczy, a rachunek jest ogromny - mówiła zielonogórzanka Estera Waliszewska, którą spotkaliśmy z małą córeczką. Emerytka Stefania Kaziów stwierdziła, że "wszystko jest drogie, a renta dalej ta sama". - Co ja z emerytury mogę kupić? Muszę oszczędzać, nie ma innego wyjścia. Jedzenie jest coraz droższe i człowiek tak chodzi po tym sklepie i wybiera to, co tańsze - mówi Bogumiła Szczepańska, też emerytka. Izabela Borowczak pracuje w centrum krwiodawstwa. Ubolewa, że pensja stoi, a ceny rosną: - Muszę się bardzo zastanawiać nad tym, co kupuję, szukam promocji. Najbardziej dotyka mnie podwyżka cen nabiału oraz pieczywa. Gdy ktoś nie kupuje jednej bułki, tylko kilka, robi się z tego większy wydatek.
W Gorzowie też słyszeliśmy narzekania. - Wszystko idzie do góry. Od pieczywa, po mleko, serki i owoce - skarżyła się Iwona Jastrzębska, mama dwojga małych dzieci. Ponad 100 zł "tylko na artykuły pierwszej potrzeby" wydał Marcin Kopczyński: - Pół roku temu wróciłem z Irlandii, więc jeszcze nie muszę łapać się za kieszeń, ale ceny spożywki w niektórych przypadkach są tam niższe niż u nas - oceniał.
Więcej przeczytasz w czwartek (27 września) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?