Wczoraj po godzinie 18.30 Nawałka wrócił z wakacji na Malediwach i od razu z lotniska udał się na ulicę Belwederską. Spotkanie przeciągnęło się prawie do północy, a w każdy razie o tej porze pracę zakończyli pracownicy PZPN. Kulesza zaprosił gościa do swego apartamentu i tam odbyły się decydujące – jak wszystko wskazuje – negocjacje. „Porządku” w hotelowym lobby pilnowali natomiast dyrektorzy związku, z szefem biura zarządu – Piotrem Szeferem – na czele, którzy opuścili dawny Hyatt (ulubioną bazę Nawałki w czasach pierwszej kadencji) tuż po północy.
Festiwal zagranicznych kandydatur od początku był grą pozorów
Podobno Kulesza z Nawałką planowali spotkanie na piątek, tak wynikało z przecieków medialnych, negocjacje zostały jednak przyspieszone. Po prawdzie, trudno jednak w to uwierzyć zważywszy, jak sprawnie zorganizowane było nocne spotkanie. Zresztą, pierwsze pogłoski na temat kontaktu (jeszcze wówczas nieformalnego) prezesa PZPN z byłym selekcjonerem pojawiły się… jeszcze przed Bożym Narodzeniem, czyli przed rejteradą Sousy. O czym informowaliśmy jako pierwsi. Nazwisko Nawałki pojawiło się w publicznym przekazie - w kontekście powrotu do kadry - już 26 grudnia. Tuż przed Sylwestrem ruszył jednak oficjalny casting. Zgłosiło się kilkunastu kandydatów, a Fabio Cannavaro pofatygował się nawet do warszawskiego hotelu Regent na rozmowy z szefem polskiej federacji piłkarskiej.