Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Charakterni akademicy z Gorzowa pokonali Chrobrego w derbach "GL"

Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Robert Jankowski był groźny w kontrataku i skończył trzy takie akcje
Robert Jankowski był groźny w kontrataku i skończył trzy takie akcje fot. Krzysztof Tomicz
- Powiedzieliśmy sobie: gryziemy parkiet do końca i walczymy o dwa punkty. Bo te stanowią dla nas życie, czyli utrzymanie w ekstraklasie - mówił po meczu gorzowianin Filip Kliszczyk.

Sobotni mecz w Gorzowie trzymał w napięciu do samego końca. Nic dziwnego, bo ostatni w tabeli gospodarze cały czas mają nóż na gardle. Dodatkową pętlą na szyi było też ultimatum o czterech punktach, które AZS AWF musi zdobyć do końca roku. Z kolei Chrobry to czołówka ligi, więc o żadnym odpuszczaniu nie było mowy.

I rzeczywiście. Mecz od początku był bardzo wyrównany. Miejscowi grali poprawnie w obronie i goście nie potrafili odjechać. Po kwadransie AZS AWF objął nawet prowadzenie 7:6. Ale wszystko do czasu. W 18 min faworyci zaczęli szybciej rozgrywać i w 26 min prowadzili już 14:9. Zanosiło się na pogrom beniaminka, bo mecz znów wyglądał tak, jak większość spotkań akademików: słabo w ataku i z bramkami traconymi po kontrach. Wiara zgasła nawet w "najwierniejszych" fanach, którzy odwrócili się plecami do parkietu...

- Mieliśmy obawy, że znów powtórzy się fatalny scenariusz - przyznał kapitan gorzowian Tomasz Jagła. - Ale po przerwie było to, czego nam do tej pory brakowało, czyli charakter, ambicja i mądra gra do końca.

AZS AWF GORZÓW - AMD CHROBRY GŁOGÓW 30:28 (11:14)

AZS AWF GORZÓW - AMD CHROBRY GŁOGÓW 30:28 (11:14)

AZS AWF: Szczęsny - Klimczak 8, Kliszczyk 5, Jankowski i Skoczylas po 3, Janiszewski, Ruszkiewicz i Krzyżanowski po 2, Bosy, Jagła, Galus, Kaniowski, Tomiak.
AMD CHROBRY: Zapora, Musiał - Kuta, Świtała i Szymyślik po 6, Paluch 4, Achruk i Łucak po 2, Misiaczyk, Wita.
Kary: 8 min - 8 min. Sędziowali: Włodzimierz Chmielecki (Kwidzyn) i Mirosław Majchrowski (Gdańsk). Widzów 400.

Ale nie od razu, bo po zmianie stron jeszcze w 36 min było 17:13 dla Chrobrego. Ale wówczas w ciągu kilkudziesięciu sekund na ławkę kar powędrowało dwóch głogowian i już trzy minuty później miejscowi zniwelowali dystans do jednej bramki. To było to, czego oczekiwali gorzowscy kibice. Od tego momentu akademicy złapali wiatr w żagle, a gra nabrała rumieńców. Gospodarzom nie przeszkodziła brak od 41 min Marcina Skoczylasa, który doznał kontuzji.

W 50 min gorzowianie odzyskali prowadzenie, było 25:24. Ale losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w ostatniej minucie. Wcześniej, mimo świetnych okazji, gorzowianie nie skończyli kilku ataków i pozwolili gościom utrzymać dystans. W końcówce ciężar wziął na siebie po raz kolejny Wojciech Klimczak, który zdobył cztery bramki w ciągu sześciu minut i miejscowi zasłużenie wygrali. - To było nasze najlepsze 30 minut w ekstraklasie - cieszył się potwornie zmęczony, ale szczęśliwy Jagła.

Wypowiedzi trenerów w papierowym wydaniu "GL"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska