Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą być dużą rodziną. Na przeszkodzie stanęło prawo

Jarosław Miłkowski 95 72 57 72 [email protected]
Joanna i Krzysztof wychowują trzyletniego Mateusza i 11-miesięcznego Oliwiera. Ale z chęcią przygarnęliby też 17-letniego Mateusza, 13-letniego Pawła i 10-letnią Kasię.
Joanna i Krzysztof wychowują trzyletniego Mateusza i 11-miesięcznego Oliwiera. Ale z chęcią przygarnęliby też 17-letniego Mateusza, 13-letniego Pawła i 10-letnią Kasię. Kazimierz Ligocki
Joanna Baranowska wraz z mężem chce zaopiekować się trojgiem swojego rodzeństwa, które po śmierci matki trafiło do pogotowia opiekuńczego. Ale przepisy na to nie pozwalają. Bo młode małżeństwo ma... za małe mieszkanie.

Joanna i Krzysztof Baranowscy to kochająca się rodzina. On ma 25 lat i pracuje jako blacharz samochodowy. Ona jest o trzy lata młodsza i wychowuje dwoje dzieci: cierpiącego na rdzeniowy zanik mięśni trzyletniego Mateusza i 11-miesięcznego Oliwiera. Mieszkają u rodziców Krzysztofa w Osiedlu Poznańskim w gminie Deszczno.
W ub. roku zmarła mama Joanny. Osierociła 17-letniego Mateusza, 13-letniego Pawła i 10-letnią Kasię. Cała trójka trafiła do pogotowia opiekuńczego w Gorzowie. Zabrał je tam kurator, który uznał, że umierająca kobieta nie poradzi sobie z ich wychowaniem. Baranowscy rozpoczęli starania o prawa do opieki nad dziećmi. - Przecież to rodzeństwo mojej żony - mówi Krzysztof. - Dobrze, żeby mieszkali z nami, a nie z obcymi.

Ale na przeszkodzie stanęło prawo. - Sąd uznał, że nie dysponujemy odpowiednim metrażem, żeby mogło mieszkać u nas siedem osób. Póki nie będziemy mieli większego mieszkania, nie zostaniemy rodziną zastępczą - tłumaczy Krzysztof.
Baranowscy rozpoczęli starania o mieszkanie po matce dzieci, przy ul. Przemysłowej w Gorzowie. - Zobowiązaliśmy się nawet do spłaty zadłużenia. To ponad 20 tysięcy złotych - opowiada mężczyzna. - Chcieliśmy to mieszkanie wyremontować, a gdyby było to możliwe, połączyć z sąsiadującym pustostanem. Nic z tego! Gdy zwróciliśmy się z taką prośbą do urzędu miasta, dostaliśmy odpowiedź, że lokalu nie można przepisać na żonę, bo nie mieszkała w nim w chwili śmierci matki. Pustostan też już został zajęty...

Baranowscy zwrócili się do prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. - Obiecał pomóc, ale i od niego przyszła podobna odpowiedź. Mieszkania przepisać na żonę nie można. Na razie dzieci muszą więc zostać w pogotowiu opiekuńczym - rozkłada ręce Krzysztof.
- Jeśli tylko mogłabym spowodować, że państwo Baranowscy dostaliby mieszkanie, oddałabym dzieci od razu - zapewnia Magdalena Bielejewska, która pełni obowiązki dyrektora w pogotowiu opiekuńczym w Gorzowie. - Gołym okiem widać, że to kochająca się rodzina. Przychodzą do dzieci tak często, jak tylko mogą. Staramy się im pomóc, ale wiele zrobić nie możemy. Na razie na liście oczekujących na mieszkanie socjalne są na szarym końcu.

O sprawie Baranowskich wiedzą w Gorzowskim Centrum Pomocy Rodzinie i Polityki Społecznej. - My możemy jedynie poprzeć ich wniosek w staraniach o zostanie rodziną zastępczą - informuje dyrektorka Barbara Steblin-Kamińska. Przy okazji wyjaśnia, że nie ma dokładnych wyliczeń, ile metrów powinno przypadać na jedną osobę. - Chodzi o to, by każdemu dziecku zapewnić odpowiednie warunki: własne łóżko i kąt do odrabiania lekcji. Ale na razie państwo Baranowscy muszą udowodnić, że są kompetentnymi osobami do zostania rodziną zastępczą - dodaje.
Taki sam wymóg stawia małżeństwu miasto. - Państwo Baranowscy muszą spełnić przesłanki do tego, że chcą być rodziną zastępczą - mówi Anna Zaleska, rzeczniczka magistratu. - Wtedy mogą wystąpić do prezydenta z pismem o przyznanie mieszkania spoza listy oczekujących na lokale socjalne.
- Chodzimy już na szkolenia i psychotesty, które sprawdzają, czy możemy być rodziną dla mojego rodzeństwa - powiedziała Baranowska, gdy poinformowaliśmy ją, że wraz z mężem mogą starać się o lokum poza kolejnością.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska