Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą stworzyć poradnię

Krzysztof Koziołek
- Chcemy uruchomić poradnię przez stowarzyszenie, żeby znaleźć sponsorów. Zależy nam, żeby porady były bezpłatne - mówią Renata Gorockiewicz, Danuta Wietrzyńska i Aleksandra Kochańska, członkinie Nowosolskiego Sojuszu Niezależnych
- Chcemy uruchomić poradnię przez stowarzyszenie, żeby znaleźć sponsorów. Zależy nam, żeby porady były bezpłatne - mówią Renata Gorockiewicz, Danuta Wietrzyńska i Aleksandra Kochańska, członkinie Nowosolskiego Sojuszu Niezależnych fot. Krzysztof Koziołek
Żeby walczyć z ADHD, czyli zespołem nadpobudliwości psychoruchowej, trzeba rozpoznać chorobę już na etapie przedszkola.

ADHD staje się chorobą społeczną. - Jej zdiagnozowanie nie jest łatwe, można ją pomylić z byciem łobuziakiem, z czego z czasem się przecież wyrasta - zauważa nauczycielka z podstawówki nr 8 Renata Gorockiewicz.

Po pierwszym szkoleniu
- Najbliższy fachowiec od ADHD jest w Poznaniu. Jedna wizyta u niego z dojazdem to wydatek kilkuset złotych. Jak się doliczy do tego leki, kwota sięga 1 tys. zł miesięcznie. Większości rodzin na to nie stać - wylicza nauczycielka Danuta Wietrzyńska, też z "ósemki". Potrzebny jest więc specjalista na miejscu.

- Na początek postanowiliśmy zorganizować coś na kształt punktu, w którym będą udzielane porady dla rodziców, a dzieci będą wstępnie zdiagnozowane. Z czasem chcemy uruchomić małą poradnię - mówi Aleksandra Kochańska, emerytowana nauczycielka.

Wstępnym diagnozowaniem mają się zająć nauczyciele, którzy właśnie zaczęli specjalistyczny kurs. Jego inicjatorem i sponsorem jest radny i przedsiębiorca Maciej Kopeć: - Znam problem i chcę pomóc.

Inne metody pracy

30 nauczycieli z przedszkoli, podstawówek i gimnazjów szkoliło się już pod okiem fachowców (kolejne zajęcia będą w mniejszych grupach). Każdy ze szkolących się nauczycieli ma być jak lekarz pierwszego kontaktu: wykryć chorobę i skierować do dalszego leczenia. Fachową diagnozę, czy to faktycznie ADHD wyda specjalista.

- Umiemy już pracować z takim uczniem w klasie. Bo metody są zupełnie inne niż z pozostałymi dziećmi ze zwykłą nadpobudliwością - dodaje D. Wietrzyńska. - Kiedyś u trojga uczniów w mojej klasie zdiagnozowano nadpobudliwość. Do tej pory wydawało mi się, że moje metody pracy z nimi są dobre. Okazuje się, że jednak muszę je zrewidować - opowiada R. Gorockiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska