Zobacz też: Winobranie 2013 - informacje o święcie wina
Pani Helena wraz z mężem Piotrem od lat mieszka w małym domku przy obwodnicy, przypominającym raczej altankę, niż budynek mieszkalny. Nie mają prądu, ani wody z kranu. - Mąż sam zbudował nasz dom - podkreśla kobieta. - Obok jest drugi, w którym żyją nasze zwierzęta. Nigdy nie myśleliśmy, że trzeba do tego jakiś dokumentów i pozwoleń.
Czerwonkowie są bardzo biednymi ludźmi. On jest bezrobotny, pracuje tylko dorywczo. Ona ma jedynie małe świadczenie emerytalne, ale kochają zwierzęta. Mają dziewięć psów, pięć kotów, dwie kozy i osiem gęsi. - Nasze psy to przybłędy - tłumaczy H. Czerwonka. - Niektóre przyniosła nam wysoka woda na Bobrze, podczas powodzi.
Jak żyje się bez wygód? Wodę do prania i dla zwierząt czerpią ze studni. Do picia i gotowania używają butelkowanej. W domu jest radyjko na baterie, z którego mogą się dowiedzieć, co się dzieje na świecie. Wieczorem pokoik oświetlają świece lub latarki. Pan Piotr ma telefon komórkowy. Żeby go naładować idzie z prośbą do sąsiadów. Dnie spędzają opiekując się zwierzętami i rozmawiając ze sobą.
Kilka dni temu Czerwonkowie dostali pismo powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, w którym nakazał im rozbiórkę domu i pomieszczenia dla zwierząt. Nałożył też karę, sięgającą blisko 100 tys. zł. - To jakieś szaleństwo - denerwuje się kobieta. - Przez całe życie nie będziemy w stanie tego spłacić! Nie mamy dokąd iść. Jesteśmy przypisani do mieszkania teściowej, z która nie możemy się dogadać. Zresztą ona ma tylko kawalerkę, do której nie możemy się wprowadzić. Pisaliśmy już podanie o mieszkanie do miasta, ale komisja nas odrzuciła, bo niby mamy gdzie mieszkać.
Nie zapłacą grzywny
Pan Piotr poprosił o pomoc burmistrza, jako ostatnią deskę ratunku.
- Sytuacja tych ludzi jest dramatyczna - stwierdza burmistrz Daniel Marchewka. - Pomogliśmy napisać im odwołanie od kary i będziemy szukać dla nich mieszkania socjalnego.
Paweł Krzaczkowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego zaznacza, że naliczona grzywna wynika z przepisów prawa budowlanego i nie jest dowolna. - Jeśli wypełnią polecenie wyburzenia samowoli budowlanej, zostanie umorzona - pociesza. I dodaje, że postępowanie zostało wszczęte w ubiegłym roku, po doniesieniu z urzędu miasta. - Przez 22 lata nie wiedzieliśmy o istnieniu tego domu - podkreśla inspektor. - Musieliśmy zareagować, po interwencji urzędników z magistratu.
Roman Ciszewski, pełniący obowiązki naczelnika wydziału nieruchomości przyznaje, że w ubiegłym roku do urzędu wpłynęła informacja o tym, że Czerwonkowie postawili dom samowolnie. Wobec tego urzędnicy zwrócili się do PINB o sprawdzenie stanu prawnego nieruchomości przy ul. Chrobrego. Teraz przyznaje, że urząd stara się pomóc ludziom, na których sam złożył doniesienie.
- Liczę, że w końcu dostaniemy mieszkanie z miasta - dodaje pani Helena. - Ale tu i tak muszą zostać nasze zwierzęta, do których będziemy przychodzić. Nawet się z tego cieszę, bo będziemy mieć wreszcie prąd i wodę. A grzywny i tak nie zapłacimy, bo nie mamy z czego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?