List otwarty lekarzy trafił wczoraj do marszałka. Medycy chcą natychmiastowego odwołania Wojciecha Martuli, p.o. dyrektora lecznicy i rozwiązania swoich problemów płacowych. Dowodem niekompetencji i nieudolności szefów szpitala jest ich zdaniem m.in. zamknięcie oddziału kardiologii, który był koniem pociągowym zadłużonej na około 300 mln zł placówki.
- Dyrektor ma zbilansować podwyżki i utrzymać dyscyplinę finansową. To, co robi, jest zgodne z prawem. Nie widzę uzasadnienia dla żądań lekarzy - mówi wicemarszałek Elżbieta Płonka. I dodaje: - Wszystkich pracowników obejmą redukcje podwyżek o minimum 20 proc.
Dziś na rozmowę o pieniądzach umówili się kardiolodzy z dyrekcją szpitala (piątkowe negocjacje z udziałem prof. Mariana Zembali z Zabrza zakończyły się fiaskiem). - Jeśli lekarze nie przyjmą oferty, trzeba będzie inaczej zabezpieczyć oddział. Na razie jest on zamknięty, a pacjenci leczeni są w szpitalach na południu regionu - dodaje Płonka.
Od tygodnia w lecznicy kontrolę prowadzi NFZ. 2 marca mija termin uregulowania kontraktu z kardiologią. Jeśli nie zostanie wykorzystany, szpital będzie musiał oddać pieniądze do NFZ.
Wiadomo, że nie będzie zapowiadanej głodówki związkowców. - Dogadaliśmy się z zarządem województwa. Będziemy brać udział w opracowaniu zmian programowych. Jutro ma być powołany zespół odpowiedzialny za tę kwestię - powiedział Andrzej Andrzejczak, szef szpitalnej Solidarności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?