Zgodnie z prośbą pani sołtys zaczynany od koła gospodyń wiejskich, bo to w nim wszystko się zaczęło. Przez lata współpracy kobiety odkryły w sobie wielki potencjał, który postanowiły wykorzystać dla dobra wsi. Przekonane o wyższości gospodyni nad gospodarzem, wzięły sprawy w swoje ręce. Sięgnęły po najwyższą władzę we wsi - stanowisko sołtysa. Wyłoniły spośród siebie swoją faworytkę i zaczęły ją promować. Nie zawahały się użyć lobbingu, agitacji i propagandy. Wszystko oczywiście w szczytnym celu. Wszak dobra pani domu, to dobry sołtys. Kampania wiejskich gospodyń okazała się bardzo skuteczna. Głosowanie było formalnością. Halina Kaźmierczak wygrała wybory. Została sołtysem wsi Nietków i pobliskiej osady Boryń.
- Czy było łatwo? O nie! Musiałam się wszystkiego uczyć od podstaw. Urząd gminy nie prowadził mnie za rękę. Gdyby nie mąż, pewnie bym zrezygnowała - wspomina H. Kaźmierczak. - Na szczęście jestem człowiekiem, który potrafi dużo podpatrzeć.
Nowa pani sołtys zerkała w stronę sąsiada zza płotu, a właściwie Płotów. - Moim wzorem był Aleksander Motykiewicz, sołtys pobliskiej wsi Płoty. Przez rok się uczyłam, a potem już wiedziałam gdzie uderzyć i kiedy się odezwać - zdradza.
Kiedy pani Halina zgłębiła już wszystkie tajniki sołtysowania, zaczęła działać. Sprawy potoczyły się lawinowo: kanalizacja wsi, remont OSP i świetlicy. Zadbała również o swoje przyszywane dziecko - Boryń. Mieszkańcy osady dojeżdżają dziś do domu nową, oświetloną drogą.
Na co dzień H. Kaźmierczak sprząta w podstawówce. Beata Kłos-Wygas, dyrektorka szkoły w Nietkowie, jest przełożoną pani Haliny. Taki układ wcale jej nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. - W mojej załodze jest sołtys. Dla mnie to nawet lepiej, bo mam blisko do urzędu - śmieje się dyrektorka. - Wiem, że jak pani Halina jest w szkole, to wszystko będzie w porządku. Czasami przychodzą do niej interesanci. Bierze ich wtedy do kantorka i próbuje pomóc.
Jednak pani sołtys uczciwie przyznaje, że nie wszystko udało jej się zrealizować. Choć w Nietkowie działa grupa aktywnych społeczników, to jednak większość mieszkańców nie żyje sprawami wsi. - Ciągle próbuję zachęcić ich do wspólnej pracy. Chciałabym, żeby poczuli, że sami mogą decydować o przyszłości Nietkowa - mówi. - Daję im przykład. Może zarażą się moją aktywnością. Czasem trzeba włożyć wszędzie swoje własne ręce, żeby pokazać ludziom, że można. A kto, jeśli nie sołtys ma być dla innych wzorem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?