Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce pozwać głogowski szpital do sądu

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Zofia Prejs: Będę walczyć o zdrowie mojego dziecka
Zofia Prejs: Będę walczyć o zdrowie mojego dziecka Anna Białęcka
Definitywnie zakończył się proces przeciwko głogowskiej lekarce. Była ordynator oddziału dziecięcego została uznana winną narażenia dziecka na utratę zdrowia. - Teraz zamierzam pozwać szpital o odszkodowanie - mówi matka Zofia Prejs.

Przeczytaj też: Co dalej z zielonogórskim pogotowiem? Czy połączy się ze szpitalem?

Proces toczył się kilka lat. Wyrok zapadł w czerwcu ubiegłego roku, jednak lekarka złożyła apelację. Sąd okręgowy w Legnicy uznał jednak, że apelacja nie jest zasadna i w pełni uznał wyrok głogowskiego sądu. Zgodnie z nim ordynator oddziału dziecięcego naraziła dziecko na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i utraty życia. Sąd skazał ją na cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.
To co zadecydowało o zdrowiu i obecnym życiu córki Zofii Prejs wydarzyło się kilka lat temu, w maju 2005 roku. - Moja córka Daria miała wtedy osiem lat - opowiada Zofia Prejs. - Bolały ją rączki. Po pewnym czasie dostała wysypkę na całym ciele. Wezwałam pogotowie. Pojechałyśmy do głogowskiego szpitala.

Jak wspomina matka, patrzyła z przerażeniem jak jej córka z każdą godziną czuje się coraz gorzej. Drugiego dnia pobytu w szpitalu dziecko miało zaburzenia równowagi, trudno mu było stać o własnych siłach, coraz gorzej widziało. - Lekarze twierdzili, że jest osłabiona leżeniem w łóżku - mówi kobieta. - Zlecono podawanie kroplówek, ale nawet nie wiem co jej podawali, bo traktowano mnie na oddziale jak intruza. Te kroplówki wlewano w nią litrami. Zauważyłam jednak, że Daria nie oddaje moczu, zgłaszałam to lekarzom, ale zbagatelizowali to. Ówczesna pani ordynator uznała po kilku dniach, że czas wypisać Darię ze szpitala, mimo że dziecko leciało mi przez ręce, źle widziało. Napisała w karcie wypisu: stan dobry. Kpina!

A w domu było coraz gorzej. - Poszłam z dzieckiem do przychodni, do okulisty - opowiada mama. - Ten natychmiast skierował córkę do szpitala, stwierdził guza mózgu i porażenie nerwów wzroku.
Jednak ordynatorka odmówił przyjęcia dziecka. Nakazała wcześniejsze badania u neurologa. I ten lekarz w przychodni wydał natychmiastowe skierowanie do szpitala. Pomimo drugiego skierowania, ówczesna ordynator odmówiła hospitalizacji. Od chwili pierwszego zgłoszenia do szpitala do wykonania badania tomografem minął prawie miesiąc. - Badanie zrobiono 13 czerwca, kazano mi zgłosić się po wyniki dopiero za cztery dni! - wspomina zdenerwowana kobieta. Wynik badania tomografem co prawda nie potwierdził guza, jednak wykazał wodogłowie. Ordynatorka zdecydowała się w końcu na skierowanie Darii do kliniki neurochirurgii we Wrocławiu. - Wiem, że wodogłowie jest efektem podawania Darii litrów kroplówek - twierdzi matka.
Dziś Daria ma za sobą lata leczenia. - Miałam już kilka operacji - mówi nastolatka. - Okazało się, że podczas pierwszej operacji zastawka została źle wstawiona. Obrzęk mózgu nie ustawał. Wstawiono mi nową, później robiono kilka poprawek. Wciąż jest ucisk na nerwy wzroku. Efekt? Widzę tylko prawym okiem, i to niewiele.

Jak powiedziała nam we wtorek mama Darii, dziewczynkę znów czeka operacja, gdyż są jakieś problemy z zastawką. Operacja może być w każdej chwili. - Czekamy na wolne miejsce - wyjaśnia Z. Prejs.
Kobieta zamierza jednak walczyć o odszkodowanie dla swojego dziecka. - Pozew przeciwko szpitalowi już przygotowuje nasz prawnik - powiedziała nam. - Potrzebne są nam pieniądze na leczenie Darii, które pozwoli przywrócić jej wzrok. Taką szansą jest już tylko terapia w Chinach. Ale to jest bardzo kosztowne. Będę walczyć o wzrok mojego dziecka.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska