Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Chciałem, aby one wiedziały, że ktoś o nich pamięta - pisze Marek Grzelka o dziewczynach, które zginęły w marszach śmierci

Marek Grzelka
Spotkanie mieszkańców Sławy z Markiem Grzelką, styczeń 2019 r.
Spotkanie mieszkańców Sławy z Markiem Grzelką, styczeń 2019 r. Urząd Miejski w Sławie
Spotkanie z mieszkańcami Sławy na temat pobliskich filii obozów Gross – Rosen i marszach śmierci ze stycznia 1945 roku pokazało, że jest ogromna wola poznania tej tragicznej historii. Co więcej, okazało się, czeka nas wkrótce wspaniały, obywatelski gest hołdu dla ofiar tych mrocznych czasów.

Mój przyjazd do Sławy był dość przypadkowy. Na początku stycznia wybrałem się do Alfreda Röslera, który zaprosił mnie, by wymienić się materiałami dotyczącymi obozów Schelsiersee I i Schlesiersee II, które funkcjonowały pod Sławą od października 1944 do stycznia 1945 roku.

Pan Alfred po rozmowie był wyraźnie pod wrażeniem mojej wiedzy. Zaproponowałem, że może warto opowiedzieć tę historię mieszkańcom, zorganizować spotkanie z nimi. Zasugerowałem termin 24 stycznia, o resztę zadbał pan Rösler. Uzgodniliśmy wszelkie szczegóły spotkania, które byłoby trudno zorganizować w takiej formie, gdyby nie zaangażowanie sławskiego magistratu i Sławskiego Centrum Kultury i Wypoczynku.

W sali konferencyjnej „Baru u Dudka”, bo tam zaplanowano spotkanie z mieszkańcami, po 14.00 z pracownikami SCKiW ustawiliśmy kilkadziesiąt krzeseł. Kwadrans przed 16.00 okazało się, że nie ma już gdzie siedzieć. Przyniesiono kolejne krzesła, w sumie stało ich koło setki. Mimo to, było sporo osób, które przez niemal dwie godziny spotkania stały.

Nie jestem dobrym mówcą, wolę pisać. Każde, nawet drobiazgowo zaplanowane spotkanie zawsze ulega modyfikacjom wynikającym z tego, jak reaguje audytorium. A ci, którzy na wykład przyszli, byli przejęci tym, czego słuchali. Widać to było na ich twarzach, wynikało z ich reakcji. Bardzo cenna była rozmowa po spotkaniu.

Głos zabrał choćby były sołtys Przybyszowa Stanisław Zając, który nawiązał do wykładu i dodał kilka zdań od siebie o pomocy mieszkańców dla więźniarek, czy zabudowie folwarków, gdzie znajdowały się obozy. Józef Wojciech, syn Marii Wojciech, która uratowała jedną z cudem ocalonych z egzekucji więźniarek, za co otrzymała medal „Sprawiedliwy wśród narodów świata”, opowiadał o szczegółach, kiedy młoda Czeszka Waleria Straussowa trafiła pod dach ich domu. O egzekucji 41 kobiet pod Starym Jaromierzem opowiedział burmistrz Kargowej Jerzy Fabiś.

Alfred Rösler opowiedział natomiast o obywatelskim projekcie, by w miejscach dawnych obozów oraz w okolicach Spokojnej, gdzie rozstrzelano 20 dziewczyn z marszu śmierci, postawić pamiątkowe kamienie ze stosownymi tabliczkami. Zadbał już nawet o sponsorów, którzy realizację tej chwytającej za serce idei wesprą finansowo.

Obchody z okazji 74 rocznicy mordu 41 kobiet w Starym Jaromierzu.

KARGOWA. Mieszkańcy pamiętają o Marszu Śmierci 41 kobiet. 74...

Wraz z ostatnim „dziękuję” skierowanym do obecnych na spotkaniu, tematyka spotkania się nie zamknęła. Zaproszono mnie na spotkania o podobnym charakterze w szkołach – w Sławie, Wschowie, a także w Zielonej Górze i Nowej Soli. Nie zamknęła się także dlatego, że następnego dnia miałem w planach przejście fragmentu marszu śmierci.

Skąd w ogóle takie powtarzanie marszu? W sierpniu i wrześniu 2015 roku po raz pierwszy wybrałem się w taki swoisty, osobisty marsz pamięci, by oddać hołd ofiarom innego marszu śmierci, z Nowej Soli do Flossenburga. 1000 kobiet pracujących niewolniczo w obozie przy dawnej fabryce Gruschwitza wygnano w 500-kilometrowy marsz, którego trasę na własnych nogach powtórzyłem w około trzy tygodnie. Szacuje się, że w 1945 roku marsz z Neusalz przeżyło tylko 200 kobiet.

Pierwszy raz marsz oddający hołd więźniarkom spod Sławy odbyłem w styczniu 2016 roku, wtedy z dwoma kolegami przeszliśmy trasę z obozów pod Sławą do Zielonej Góry.

W styczniu 1945 roku w trakcie tego stukilometrowego odcinka zginęło 150 kobiet z obozów. Wtedy nie wiedziałem, że co roku przy obelisku w okolicach Starego Jaromierza burmistrz Fabiś organizuje pamiątkową uroczystość, by upamiętnić 41 kobiet rozstrzelanych w pobliskim lesie. Od 2017 roku tak ustalam trasę marszu, by na 11.00 zdążyć na uroczystość w lesie pod Jaromierzem. W tym roku szedłem tą trasą czwarty raz, tym razem towarzyszyli mi dwaj koledzy, Daniel Kołtun i Sławek Jach.
Po co? By te dziewczyny wiedziały, że ktoś pamięta, że pewnym gestem – odczuwania trudu drogi, zimna, ktoś łączy się z nimi. Że kiedy te dziewczyny siedzą teraz i moczą nogi w ciepłych niebiańskich sadzawkach, widzą z góry, że ktoś pamięta.
Nie za bardzo te stycznie lubię, wiem, co się będzie ze mną działo. Każda rocznica, spotkanie z ludźmi, by o wszystkim najlepiej jak wiem opowiedzieć, każdy wymarsz, to powroty do tych pełnych okrucieństwa, rozpaczy i śmierci wydarzeń. To ponowne poszukiwania nowych faktów, książek, artykułów, by ta wiedza była jak najpełniejsza.

„Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie” - to słowa Fryderyka Nietsche. Tak właśnie jest. Ta tragedia, obcowanie z nią, rzutuje na codzienne funkcjonowanie. Nie da się z tym złem dłużej obcować. Kiedyś zabrałem się za pisanie książki o marszu z Neusalz. Po miesiącu i trzydziestu kilku napisanych stronach byłem kompletnie nie do życia, w obliczu tamtej tragedii codzienność jest kompletnie bez znaczenia. A w ten sposób żyć się na dłuższą metę nie da.
Ale co jakiś czas trzeba się z tym złem mierzyć. Przypominać o nim, opowiadać, pisać. Ktoś to musi robić. Nie wiem czemu, ale tak się składa, że wypadło akurat na mnie.

Od Redakcji: Po pierwszym w tym roku artykule Marka Grzelki na temat „Marszu Donikąd” wielu Czytelników podzieliło się z nami swoimi przemyśleniami, dziękując za poruszenie tematu. Burmistrz Kargowej Jerzy Fabiś publicznie podziękował: Dziękuję Panom Markowi Grzelce, Sławomirowi Jachowi i Danielowi Kołtunowi za upamiętnienie „drogi męki” sześciogodzinnym godzinnym marszem że Sławy do Starego Jaromierza, w 74. rocznicę Marszu Śmierci i rozstrzelania 41 kobiet w bezimiennym lesie, w którym jedna z rosnących sosen, pokrzywiona, z licznymi odgałęzieniami jest symbolem „krzyku”!

Polecamy:
KARGOWA. Mieszkańcy pamiętają o Marszu Śmierci 41 kobiet. 74. rocznica mordu kobiet w Starym Jaromierzu [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: - Chciałem, aby one wiedziały, że ktoś o nich pamięta - pisze Marek Grzelka o dziewczynach, które zginęły w marszach śmierci - Plus Gazeta Lubuska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska