Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopcy omal nie zginęli

Aleksandra Gajewska-Ruc
Aleksandra Gajewska-Ruc
Sierż. szt. Michał Hofanowski razem z kolegą, mł. asp. Krystianem Strzępkiem ocalił chłopców.
Sierż. szt. Michał Hofanowski razem z kolegą, mł. asp. Krystianem Strzępkiem ocalił chłopców. Aleksandra Gajewska-Ruc
Międzyrzecz Policjanci uratowali życie dzieci, które pijane skakały z mostu.

Dzieci mogły umrzeć - mówi dr Kazimierz Antonowicz, który leczył 9 i 11-latka. O tym, że chłopcy przeżyli, w dużej mierze zadecydowało szczęście, a przede wszystkim szybka, fachowa reakcja policjantów i ratowników medycznych.

Pijani na moście

W sobotnie popołudnie sierż. szt. Michał Hofanowski patrolował miejskie ulice razem z kolegą, mł. asp. Krystianem Strzępkiem, kiedy dotarła do nich informacja o dwóch osobach stojących na moście kolejowym łączącym brzegi Obry koło ul. Piastowskiej. Miały zachowywać się tak, jakby zamierzały skoczyć z niego do rzeki.

- Gdy przybyliśmy na miejsce, zauważyliśmy leżącego na górce przy chodniku kilka metrów od brzegu rzeki małego chłopca. Był nieprzytomny, miał zatrzymane tętno i oddech. Od razu zacząłem reanimację, udrożniłem drogi oddechowe i po chwili chłopak odzyskał funkcje życiowe, ale nie było z nim żadnego kontaktu. W tym czasie kolega pobiegł na most, skąd wypatrzył drugiego z chłopców. Był w wodzie - opowiada M. Hofanowski.

Policjant wyciągnął topiącego się 9-latka z rzeki i upewnił się, że nic mu nie jest. - Był przemarznięty i bardzo wystraszony. Nie mógł przestać płakać. Obu chłopców przekazaliśmy ekipie medycznej, która szybko przybyła na miejsce i zabrała ich do szpitala - mówi mundurowy.

Bohaterscy funkcjonariusze szybko wrócili do codziennych zadań. - Sam mam dzieci, dlatego takie akcje szczególnie mnie poruszają. Choć wiele razy zdarzało mi się już pomagać ludziom, pierwszy raz na szali było życie dzieci. Działaliśmy odruchowo, bez zastanowienia, tak jak wielokrotnie uczono nas na szkoleniach - mówi sierż. Hofanowski.

Wyścig z czasem

Gdy chłopcy trafili na SOR, badania wykazały obecność alkoholu w ich krwi. - Byli nieprzytomni, podawaliśmy kroplówki i utrzymywaliśmy ich przy życiu. Karetką wysłaliśmy krew dobadań na poznańskiej toksykologii, żeby jak najszybciej ustalić jakiego rodzaju alkohol spożyli i zastosować odpowiednie leczenie- mówi lekarz. Gdy chłopcy odzyskali przytomność, nie pamiętali, co się stało. Byli przy nich zdezorientowani rodzice. Jak zapewniali, nie mieli pojęcia, że dzieci zamiast bawić się na podwórku, wybrały się do starszych kolegów i napiły alkoholu.

Po dwóch dniach dzieci opuściły szpital. To jednak nie koniec mrożącej krew w żyłach historii. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu, który ma ustalić jak dzieci znalazły się bez opieki w tak niebezpiecznym miejscu i skąd wzięły alkohol. - Ciekawe co w tym czasie robili rodzice? - zastanawia się jedna z Czytelniczek.

-W wyjaśnieniu wszystkich okoliczności pomogą zeznania świadków - mówi przewodnicząca wydziału sędzia Małgorzata Makowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska