Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopiec wezwał policję, bo rodzice byli pijani

Małgorzata Ziętek [email protected] 95 722 57 72
Mariusz Kapała
Policja pojechała pod adres, który wskazał 11-letni chłopiec. Drzwi otworzyła pijana matka. Miała przeszło trzy promile! Ojciec też był odurzony alkoholem. Wydmuchał ponad dwa promile. Pod tapczanem stała jeszcze pełna butelka wódki.

W mieszkaniu panował bałagan. Pod tapczanem stała jeszcze pełna butelka wódki. Obok spał trzyletni chłopczyk. Starszy sierżant Łukasz Kostkiewicz z zespołu prasowego KWP twierdzi, że pijani rodzice oskarżali 11-latka o to "całe zamieszanie". Mieli pretensje, że wezwał policję... Chłopiec przyznał, że takie awantury w domu zdarzały się bardzo często.

Kobieta i mężczyzna najpierw musieli wytrzeźwieć. Policja nie stwierdziła, by w niedzielę pijani rodzice dopuścili się przemocy fizycznej względem dzieci, ale na pewno odpowiedzą za niewłaściwą opiekę nad nimi i za przemoc psychiczną (poniżanie 11-latka w obecności funkcjonariuszy).

Okazało się, że niedzielna wizyta patrolu nie była pierwszą w tym mieszkaniu. Policjanci interweniowali tam także 12 lutego, a wcześniej w grudniu. W ub. roku rodzina czasowo była objęta procedurą niebieskiej karty, stosowaną w przypadku ofiar przemocy fizycznej i psychicznej. Ale nie chodziło o dzieci, tylko o ich ojca, który skarżył się na napastliwe zachowanie partnerki. - Trudno było jednak ustalić, kto jest poszkodowanym, a kto sprawcą, więc kartę cofnięto - wyjaśnia Kostkiewicz.

Policja kierowała też wnioski do sądu o wgląd w sytuację rodziny. Po niedzielnym incydencie doszedł wniosek o pozbawienie pijanej matki i ojca praw rodzicielskich. Do czasu, aż sąd podejmie decyzję w tej sprawie, dzieci będą w pogotowiu rodzinnym. - Mają tam wszystko, czego im potrzeba. Żadnych informacji na ich temat podać nie możemy - zaznacza Jolanta Kwiatkowska, wicedyrektorka Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie.

Nam udało się dowiedzieć, że 11-latek, który w niedzielę prosił policję o pomoc, w wakacje kilka razy odwiedził świetlicę środowiskową przy ul. Słonecznej, prowadzoną przez Centrum Jana Pawła II. - Sam do nas przychodził, bo oficjalnie nikt z rodziców go nie zapisywał. Wykazywał dużą samodzielność. Było widać, że szuka kontaktu z innymi i chce, żeby ktoś się nim zainteresował - wspomina prezes Augustyn Wiernicki. - Oprócz opieki, mógł u nas liczyć na udział w zajęciach i na posiłek.

Pracownica centrum pamięta, że na prośbę ojca chłopca w kwietniu ub. roku stowarzyszenie jednorazowo udzieliło rodzinie wsparcia finansowego, kilka razy oferowało też pomoc rzeczową. - Ten pan był u nas z młodszym, dwuletnim synkiem. Powiedział, że żona gdzieś zaginęła, a on musiał zawiesić firmę, by zająć się dziećmi. Potem żona się znalazła i kilka razy przychodziła nawet do świetlicy po starszego syna. Ale później nikt od nich do nas nie zaglądał - opowiada.

Ustaliliśmy, że rodzina mieszkała na parterze w starym wieżowcu. W dzielnicy, która do spokojnych nie należy. - Ale kilka miesięcy temu wyprowadzili się do jakiejś kamienicy - powiedziała nam młoda kobieta, spotkana w tamtej okolicy. - Matkę tych dzieci znałam. Miała problem z alkoholem i często się awanturowała. Po dzieciach nie było jednak widać, by rodzice je bili.

Co będzie dalej z rezolutnym 11-latkiem i jego młodszym braciszkiem? Pracownicy socjalni z centrum pomocy rodzinie opracują teraz plan pomocowy dla mamy, taty i chłopców. - I dopiero po ocenie efektów pracy z rodziną i dziećmi wystąpimy do sądu z wnioskiem o całkowite lub czasowe ograniczenie praw rodzicielskich bądź o powrót dzieci do biologicznej rodziny - wyjaśnia wicedyrektor Kwiatkowska.

Takie sytuacje to wcale nie rzadkość

Nadkomisarz Anna Księżak-Nowak z wydziału prewencji KWP mówi, że telefony dzieci z prośbą o pomoc nie należą do rzadkości. To efekt pogadanek policjantów na ten temat w szkołach. Każdy taki sygnał jest badany. 21 grudnia ub. roku w Żarach policjantów wezwał dziewięcioletni chłopiec. Relacjonował, że pijana matka się awanturuje. Kobieta miała dwa promile. Opiekę nad dziećmi przejęła trzeźwa ciocia.
Z kolei w lutym pisaliśmy o uczennicy gimnazjum w Mirostowicach Dolnych, która pewnego dnia po lekcjach powiedziała wychowawcy, że nie wróci do domu, bo tam gwałcą ją starsi bracia. Policja zatrzymała trzech mężczyzn. Dwóch trafiło za kratki, a trzeci pod policyjny nadzór. W kręgu podejrzanych znalazł się też ojciec rodzeństwa.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska