Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chodnik jednak nie dla wszystkich? Co się działo po pikiecie!

Anna Białęcka 76 833 56 65
Pikieta formalnie nie był legalna. Jednak policja nie reagowała do chwili, gdy był tam burmistrz.
Pikieta formalnie nie był legalna. Jednak policja nie reagowała do chwili, gdy był tam burmistrz. Anna Białęcka
- Kiedy pan burmistrz stał na chodniku z rodzicami, to zgromadzenie było legalne - mówił na sesji radny Fabian Grzyb. - Ale kiedy tylko odszedł i wrócił do ratusza, policja uznała, że ludzie przebywają tam nielegalnie. Dlaczego?

Pikietę, w ubiegłym tygodniu, zorganizowali spontanicznie rodzice uczniów Szkoły Podstawowej nr 1. Powodem było ich niezadowolenie z wyników konkursu na dyrektora szkoły. Protestujący zaczęli zbierać się przed urzędem miasta ok. godz. 14.00. Przyszło kilkadziesiąt osób z transparentami "Nie chcemy innego dyrektora". Do protestujących wyszedł burmistrz Krzysztof Grabka w towarzystwie swoich zastępców i radnych, którzy byli akurat w rauszu ze względu na posiedzenie komisji rady.

Dyskusja na placu przed ratuszem trwała prawie godzinę. Rodzice zachwalali dotychczasową dyrektorkę. - Powstał "orlik", plac zabaw dla dzieci, uczniowie jeżdżą na wycieczki, do Berlina, Zakopanego, jeżdżą do zielonych szkół - powiedziała nam wtedy Katarzyna Stasiak, mama jednego z uczniów. - I to wszystko niemal za darmo, bo pani dyr. zdobyła pieniądze z programów unijnych.

Pikieta na chodniku przed ratuszem zakończyła się obietnicą burmistrza. - Zapewniam, że przyjrzę się dokumentacji konkursowej, sprawdzę jeszcze raz czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem - obiecał K. Grabka. - Proszę jednak dać mi na to kilka dni. O wynikach poinformuję państwa na pewno.

Cały czas w pobliżu tego spotkania rodziców z burmistrzem, a także kilkanaście minut wcześniej, stali strażnicy miejscy, byli także policjanci. Jednak niemal przez cały czas nie było z ich strony żadnej reakcji. Do czasu.
- Kiedy pan burmistrz stał na chodniku z rodzicami, to zgromadzenie było legalne. Ale kiedy tylko odszedł i wrócił do ratusza, policja uznała, że ludzie przebywają tam nielegalnie. Zostało spisanych przez policję kilka osób. Dlaczego dopiero wtedy? - pytał na sesji opozycyjny radny Fabian Grzyb.

Wśród spisanych osób była także żona radnego, niegdyś nauczycielka, a obecnie pisząca na jednym z portali, krytycznie ustosunkowanych do rządzących miastem. - Czy to, że spisano akurat moją żonę to był przypadek? Dlaczego policjanci nie reagowali od razu na to zgromadzenie, już wtedy gdy ludzie zaczynali się gromadzić?
- Na pewno nie byłoby takich nieprzyjemnych sytuacji ze spisywaniem ludzi, gdyby policja po prostu poprosiła rodziców o rozejście się - dodaje radny Zdzisław Mazur.

Policja nie widzi w całym zajściu nic złego, ani w tym, że ludzie się zgromadzili, a ni w tym, ze niektórzy z nich zostali spisani. - Owszem, na tym chodniku doszło do wylegitymowania kilku osób - poinformował nas rzecznik policji wschowskiej Tomasz Szuda. - Jednak nie doszło tam do żadnych zdarzeń. W związku z tym nasze działania na tym się zakończą, żadne konsekwencje nie będą wobec nikogo wyciągane.

- To dobrze, że taką decyzję podjęli policjanci, jednak niesmak z tego co robili pozostanie - skomentował to radny Grzyb. - Można odnieść wrażenie, że nie wszyscy równo byli traktowani na miejskim chodniku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska