Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chory na astmę mężczyzna grozi, że zaskarży szpital

Wojciech Obremski tel. 0 95 758 07 61 [email protected]
- To, co wyprawia się w słubickiej lecznicy, przechodzi ludzkie pojęcie! - skarży się mieszkaniec Słubic. Według niego niewiele by brakowało, by za obojętność lekarzy zapłacił życiem.

Mieszkaniec Słubic (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) ma poważne problemy z oddychaniem. - Choruję na astmę i alergię - mówi nam. W zeszłą sobotę wieczorem mężczyzna źle się poczuł, więc udał się do lecznicy w Słubicach, by któryś z lekarzy wypisał mu receptę na inhalujący lek. - Był on mi potrzebny, by móc swobodnie oddychać. Niestety, odszedłem z kwitkiem - żali się mężczyzna.

Odmówili recepty

Według niego lekarz, który go przyjmował, odmówił mu wypisania recepty. - W szpitalu byłem około 19.00 i czekałem ponad godzinę, nim ktoś mnie wysłucha - tłumaczy słubiczanin.- Tymczasem pan doktor stwierdził, że w mojej książeczce Rejestru Usług Medycznych brakuje zapisów na temat leku, który zażywam - opowiada zdenerwowany pacjent.

Przyznaje, że książeczka była nowa, toteż nie było tam żądanego wpisu. - Pobiegłem więc do domu po stary dokument i wróciłem do szpitala. Po półgodzinnym czekaniu przyjął mnie już inny lekarz - wspomina słubiczanin. - Myślałem, że tym razem dostanę upragnioną receptę. Ale ten lekarz także nie chciał mi jej dać - dziwi się mężczyzna, który spytał, jaki jest tym razem powód odmowy.

- Usłyszałem, że ten lek nie jest mi potrzebny, bo z dokumentów wynika, że ostatnim razem zażywałem go... w lipcu - mówi mieszkaniec Słubic. - A to nie jest tak, że nie brałem tych leków od pół roku. Po prostu przez ten czas korzystałem z innych odpowiedników - wyjaśnia. Według niego wszystko było w książeczce, więc lekarz musiał to zauważyć. - Chyba, że nie chciał. Kiedy mu to powiedziałem, odmówił wypisania mi jakiegokolwiek lekarstwa - opowiada pacjent.

Nie było zagrożenia?

Mężczyzna, pozbawiony szans na wykupienie odpowiedniego leku, całą niedzielę spędził nad garnkiem z gorącą wodą. - Tylko taka inhalacja mi została - skarży się. Dodaje, że kiedy w poniedziałek udał się do poradni rodzinnej, receptę uzyskał bez problemu. - To jak: tam można, a w szpitalu nie? Ta cała sytuacja mogła się skończyć dla mnie tragicznie. I tak nabawiłem się ostrej grypy od tego biegania z domu do szpitala - denerwuje się.

- W takich sytuacjach należy zachować zdrowy rozsądek - tłumaczy dyrektorka słubickiego szpitala Katarzyna Lebiotkowska. - Nasi lekarze nie mogą wypisywać recept nie znając pacjenta i przebiegu jego choroby. Przecież przypisanie leku takiej osobie może mieć wpływ na inne schorzenia, o których lekarz nie wie - wyjaśnia. Podkreśla też, że lekarze oddziału ratunkowego wypisują recepty tylko w przypadku poważnego zagrożenia zdrowia lub życia - Tutaj nie było takiej sytuacji, dlatego ten pacjent powinien od razu pójść do poradni rodzinnej - dodaje dyrektorka. - A jeśli naprawdę tak źle się czuł, mógł poprosić o inhalację na miejscu. Udzielilibyśmy mu każdej niezbędnej pomocy - zapewnia K. Lebiotkowska.

Udało mu się skontaktować z lekarzem, który jako pierwszy przyjmował chorego na astmę słubiczanina. - Nie mogłem wypisać recepty temu panu, bo w jego książeczce nie było żadnych informacji, że bierze takie leki. A nie możemy wierzyć każdemu - tłumaczy doktor Michał Przemyski.
Słubiczanin nie zamierza tego tak zostawić. - Zastanawiam się, czy nie złożyć doniesienia do prokuratury - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska