Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzy czekają latami na operacje

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
fot. Archiwum
- Coraz częściej będziemy odsyłać pacjentów do domu, bo nie jesteśmy w stanie wszystkiego przerobić. Uczulam na to już teraz - zapowiada Cezary Ruchniewicz, ordynator ortopedii w żarskim szpitalu.

Sytuacja na oddziale chirurgii urazowo - ortopedycznej w 105 Szpitalu Wojskowym w Żarach ma być dziś między innymi tematem rozmów dyrektora Lubuskiego NFZ Stanisława Łobacza z szefem żarskiej lecznicy Sławomirem Gaikiem. O tym, że szef funduszu wzywa "na dywanik" dyrektora szpitala wiemy nieoficjalnie. A wszystko po naszej publikacji w której opisaliśmy historię Genowefy Gągorowskiej.

Kobieta czekała rok w kolejce na zabieg usunięcia kostnej narośli na stopie (halluksa). Do szpitala zgłosiła się dzień wcześniej, została przyjęta na oddział chirurgii urazowo -ortopedycznej. Ale po kilku godzinach ordynator Cezary Ruchniewicz odesłał pacjentkę do domu. - Powiedział, że nie ma dla mnie miejsca, bo są pilniejsze przypadki - żaliła się nam Gągorowska.

Zoperuj się prywatnie

Po artykule rozdzwoniły się telefony, na forum internetowym zawrzało, odezwały się osoby, które miały podobne przeżycia.

- Mój wujek też czekał rok w kolejce - opowiada pan S. z Żar (nazwiska boi się ujawnić). - Został przyjęty trzy dni przed zabiegiem, zrobiono mu niezbędne badania, podano kroplówki. A w dniu zabiegu lekarz oznajmił, że operacji nie będzie, bo nie ma jakiegoś "urządzenia", które miano wstawić mu w biodro. Kazał, aby wujek sam sobie je kupił.

Danuta Grala na artroskopię kolana czekała ponad rok. W lutym została przyjęta na oddział.

- Ale na drugi dzień po obchodzie doktor Pruszyński powiedział, że operacji nie zrobi, bo przez rok nastąpiła zbyt duża zmiana w obrębie kolana i że mam zapisać się na zabieg wymiany stawu kolanowego - pisze pani Danuta. - Kolejną operację wyznaczono mi na sierpień 2010 roku!

Zrozpaczona kobieta pojechała szukać ratunku w świebodzińskim LORO. I tam pomoc otrzymała.

W maju syn Barbary W. zerwał wiązadła w kolanie. - Ordynator powiedział, że na zabieg " z funduszu" musimy czekać rok. Chyba, że prywatnie, ale to kosztuje 8 tys. zł plus 3 tys. rehabilitacja - opowiada kobieta z Brodów. - Ale ja nie mam takich pieniędzy. Pojechaliśmy więc do Nowej Soli. Tutaj syn od razu trafił na stół operacyjny.

Jest tylko jedna sala operacyjna
Coś złego dzieje się na ortopedii z żarskim 105 szpitalu. Ordynator Cezary Ruchniewicz, który zadzwonił do nas tuż po ostatniej publikacji, tłumaczył, że oddział dysponuje tylko jedną salą operacyjną i że nie ma technicznych możliwości, by operować w terminie pacjentów planowych, którzy na zabieg czekają tak długo. - W pierwszej kolejności przyjmujemy nagłe przypadki, a te trudno przewidzieć - wyjaśniał. - Jak nam przywiozą 80 letnią staruszkę ze złamaniem szyjki kości udowej, to jej życie musimy najpierw ratować, a pacjenci planowi mogą poczekać, choćby kolejne miesiące. I uprzedzam, że będzie jeszcze gorzej, że takie sytuacje będą zdarzały się coraz częściej.

Sylwia Malcher - Nowak, rzeczniczka Lubuskiego NFZ: - To niedopuszczalne, by pacjentów planowych odsyłać z kwitkiem do domu. Szpital ma podpisany kontrakt na rok i tak powinien planować zabiegi, by do takich sytuacji nie dochodziło.
W funduszu mówią, że żarska lecznica roczny kontrakt być może już zrealizowała i że teraz będzie wymuszać na NFZ dodatkowe środki. Tymczasem dyrektor S. Gaik twierdzi, że fundusz winien jest lecznicy olbrzymie pieniądze. Ponoć zaległości tylko wobec ortopedii sięgają 800 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska