Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chotków: Trudno się rozstać

Dariusz Chajewski
Marian Czyżewski najbardziej kocha swój staw. Zawsze pragnął mieszkać nad wodą. Udało się...
Marian Czyżewski najbardziej kocha swój staw. Zawsze pragnął mieszkać nad wodą. Udało się... fot. Mariusz Kapała
Jak opowiada pan Marian ten dom w Chotkowie to wszystko, czego chciał od życia. Teraz będzie musiał to sprzedać.

Kilka ruchów kosą, otarcie potu z czoła i znów... Marian Czyżewski mówi, że kocha te wszystkie proste czynności, które sprawiają, że człowiek czuje, iż żyje. Skosi trochę trawy, będzie dla kóz. Przecież to żywina... I plan dnia jest taki prosty. Od świtu do późnej nocy.

- Tak koszę i łzy kręcą mi się w oczach, że to ostatnie takie dni, tygodnie - mówi i rozpina koszulę pokazując bliznę. Została mu jedna nerka. Do tego książeczka zdrowia zapisana po brzegi. Na te wszystkie proste czynności coraz mniej jest sił.
A wiosna taka piękna tego roku...

Tutaj jest jak w raju

To raj. Gospodarstwo położone na lekkim pagórku w Chotkowie... Wokół szachownica pól przyprawiona ostrą żółcią kwitnącego rzepaku. Zawsze chciał żyć w tym miejscu. Wychował się tutaj, jego rodzina zajmowała połowę gospodarstwa. Po blisko 20 latach pobytu w Szprotawie wrócił, wykupił wszystko i chciał żyć. Tak do końca...

- To miało być tak, jak zawsze chciałem - opowiada. - Bo czasem człowiek ma wszystkiego dość. Wiecie, tej codziennej gonitwy. Tutaj od rana do wieczora mam pełne ręce roboty. I to takiej, że doskonale wiem co ma zrobić. Że ręce same wiedzą co robić. I każda czynność ma swój sens. Nie jakiś specjalnie głęboki. Taki prawdziwy.

Nawet nie próbuje ukryć dumy oprowadzając gości po swoim gospodarstwie, w którym okazały dom jest zawsze na marginesie. To tylko miejsce, gdzie się śpi. Bardziej dumny jest z zabudowań gospodarczych. I wreszcie jego perełki - stawu. Z niewielką wysepką. Wykopał go własnoręcznie. Stąd, gdy wsiada do łódki, zrobionej z połowy cysterny, czuje się naprawdę szczęśliwy.

- Nawet strach mówić o rybach które tutaj żyją, tyle mam gatunków - opowiada. - Toleruję nawet szczupaki. W końcu ma to wyglądać jak zbiornik zupełnie naturalny... Wszystko chce żyć.

Nawet wnuczek wyjechał

Duma. Jednak Czyżewski nie potrafi do końca cieszyć się tym co ma. Może dlatego, że dziś każdy ranek jest dla niego jak pożegnanie. Chce obejście sprzedać, ale zdaje sobie sprawę, że zachowuje się jak ojciec wydający córkę za mąż.

Żaden facet nie jest jej godny. Podobnie jest z jego domem. Nikt nie jest go wart. Bo to nie tylko sprawa pieniędzy. A zawsze miał nadzieję, że po prostu przekaże to wszystko następnemu pokoleniu...

- Trochę to boli, ale dzieci nie interesują się tym co zrobiłem - opowiada. - Życie tutaj mogłoby dać szczęście mojemu wnuczkowi, który to miejsce kocha całym serduszkiem, ale wraz z rodzicami wyjechał do Anglii. Z żoną nie dajemy już rady. Nie ma się co oszukiwać. Niestety.

Feliks i Władysława Zielińscy aby posiedzieć nad wodą przyjechali właśnie do Czyżewskich z Żagania. Słuchając opowieści pana Mariana tylko kiwają głowami. I rzucają kolejnymi nazwiskami starszych ludzi, sąsiadów, którzy komuś zaufali, aby nie rozstawać się ze swoimi marzeniami. Oddawali majątek za opiekę.

- Wiecie jak to się zazwyczaj kończy - pointuje pan Władysław. - Bo dziś nie liczy się człowiek, ale pieniądze... A młodzi...

A Czyżewski kolejny raz wsiada do łódki. I kolejny raz z trudem kryje wzruszenie. Bo ciężko jest sprzedawać marzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska