CHROBRY GŁOGÓW - POWEN ZABRZE 32:28 (12:12)
CHROBRY GŁOGÓW - POWEN ZABRZE 32:28 (12:12)
CHROBRY: Szczęsny, Zapory - Ścigaj 12, Świtała 7, Szymyślik, Stodtko po 4, Paluch 3, Piotrowski 2, Mochocki, Kuta, Misaczyk, Wita.
POWEN: Kicki, Winkler - Szolc 7, Rybarczyk 6, Slinger 4, Kandora, Migała po 3, Mogielnicki 2, Kąpa, Buszkow, Kalisz po 1, Klementowicz
Kary: 10 min - 8 min. Sędziowali: Marek Baranowski i Bogdan Lemanowicz (obaj Warszawa). Widzów 1.400.
Nie był to może mecz z fajerwerkami, ale dramaturgii w nim nie zabrakło. Obie drużyny nadal są zagrożone spadkiem z ekstraklasy i każdy punkt jest na wagę złota. I chyba świadomość tego była przyczyną nerwowości w pierwszych fragmentach spotkania. W ciągu trzech minut Chrobry i Powen oddały na bramkę po trzy rzuty, ale albo były niecelne, albo na przeszkodzie stawali bramkarze.
Jako pierwsi emocje opanowali przyjezdni. W 4 min Krzysztofa Szczęsnego pokonał najskuteczniejszy wśród gości Michał Szolc. W chwilę później wynik podwyższył Dariusz Mogielnicki. Głogowianie próbowali atakować, ale szwankowało rozegranie. Kiepsko także wyglądało dogrywanie na koło. Tę niemoc wykorzystywali przyjezdni, którzy za sprawą Łukasza Kandory i Szolca, w 8 min, prowadzili już 4:0.
Trener Chrobrego Jacek Okpisz poprosił o przerwę. Jego uwagi pozwoliły na opanowanie trudnej sytuacji. Pierwsze trafienie nasi zaliczyli dopiero w 10 min, a autorem bramki był Mikołaj Szymyślik. Następnie różnicę zmniejszył Łukasz Stodtko. Zabrzanie utrzymywali jednak bezpieczną, dwu, trzybramkową przewagę. W 18 min, po rzucie Marcelego Migały, prowadzili nawet 8:4. W końcu głogowianie obudzili się i zaczęli odrabiać straty. Po raz pierwszy z koła gola zdobył Jarosław Paluch. Później kontrę wykorzystał Grzegorz Piotrowski i tym razem to trener gości wziął czas. Gra się nieco wyrównała, ale głogowianie powoli zaczęli dominować na parkiecie. Determinacja Chrobrego opłaciła się, bo w 28 min Marek Świtała doprowadził do wyrównania 11:11. Co prawda, kolejną bramkę zdobył Tomasz Rybarczyk, ale tuż przed przerwą stan meczu wyrównał ponownie Świtała.
Dobrze dla gospodarzy rozpoczęła się druga odsłona. Pierwszą akcję wykorzystał Mikołaj Szymyślik, dzięki czemu głogowianie po raz pierwszy w tym pojedynku objęli prowadzenie. Do 50 min oba zespołu zdobywały bramki naprzemian, ale w końcu goście trochę opadli z sił i zaczęła się zaznaczać coraz wyraźniejsza przewaga Chrobrego. W 57 min, po bramkach Świtały i Ścigaja, nasi objęli prowadzenie 32:27 i praktycznie było po meczu. Kibice zgotowali swoim ulubieńcom kilkuminutową owację na stojąco.
- Z pewnością był to mecz walki, ale tego się spodziewaliśmy - skomentował Szolc. - Głogowianie są dobrze przygotowani fizycznie i tę przewagę wykorzystali. Z naszej strony zabrakło trochę skuteczności, zwłaszcza w drugiej połowie. W końcówce mieliśmy trzy kontry pod rząd, ale bramki nie padły. Pierwsza część była w naszym wykonaniu dobra, ale nie popadamy w samozachwyt. Po prostu, szkoda straconych punktów, ale nie poddajemy się i nadal walczymy o utrzymanie.
W innym nastroju schodził z boiska najskuteczniejszy gracz Chrobrego Ścigaj. - Oczywiście, że cieszymy się z tego zwycięstwa, ale początek tego meczu był dla nas fatalny - powiedział. - Jakoś nie mogliśmy w ten pojedynek "wejść" i tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. Przecież poprzednie dwa mecze w naszym wykonaniu były bardzo dobre. Na szczęcie w drugiej połowie podnieśliśmy się i dzięki determinacji zdobyliśmy dwa punkty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?