Mecze z Wisłą zawsze były bardzo zacięte. Fani spodziewali się, że tym razem nasi również się postawią. Niektórzy jednak przypuszczali, że goście gładko rozjadą miejscowych... Skąd taki pesymizm? Z powodu kamer. Są tacy, którzy twierdzą, że głogowianie zawsze przegrywają, gdy ich mecze transmituje telewizja. Chyba coś w tym jest...
Zaczęło się całkiem dobrze, bo z koła trafił Jarosław Paluch i nasi prowadzili. Po chwili wyrównał Peter Nielsen. A po akcji Adama Twardo zrobiło się 1:2. Mecz mógł się podobać, bo obie ekipy od początku twardo broniły. Nie brakowało przy tym ostrych spięć i kar. Tak było przez pierwszych 10 min. Wtedy ekipy wymieniały ciosy i na tablicy pojawiał się remis. Po trafieniu Mikołaja Szymyślika było 4:4. Niestety, później dominowali przyjezdni.
AMD CHROBRY GŁOGÓW - WISŁA PŁOCK 23:37 (11:18)
AMD CHROBRY GŁOGÓW - WISŁA PŁOCK 23:37 (11:18)
AMD CHROBRY: Zapora, Musiał - Żmurko 4, Wita, Stodtko i Żak po 3, Szymyślik, Jasiński i Misiaczyk po 2, Paluch, Świtała, Łucak, Achruk po 1, Kuta.
WISŁA: Wichary, Seier - Twardo 7, Nielsen 6, Paluch i Rumniak po 5, Zołoteńko 4, Pronin i Nat po 3, Wuszter 2, Kuptel i Jędrzejweski po 1, Frolov, Piórkowski.
Kary: 10 - 10 min. Sędziowali: Grzegorz Schiwon i Grzegorz Toczyński (Zabrze). Widzów 1.200.
Najpierw Tomasz Paluch trafił z karnego, następnego celnie egzekwował Nielsen i zrobiło się 4:6. Nasi także odpowiedzieli z karnego a bramkę zdobył Radosław Żmurko. Potem rzucali już tylko płocczanie. Miejscowi dziwacznie zachowali się w 14 min. Dwóch pobiegło na zmianę do ławki rezerwowych, gdy Wisła była pod bramką głogowian. Mistrzowie skorzystali z prezentu i Michał Zołoteńko rzucił na 5:9. Ten sam gracz podwyższył po chwili na 5:11. Za to Chrobry przez 12 min zdobył tylko gola. Dopiero Szymyślik przerwał drzemkę i rzuciła na 6:11. Wisła do przerwy bez problemu kontrolowała sytuację. A tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę rywale zwiększyli prowadzenie, bo dwaj głogowianie powędrowali na ławkę kar.
Po wznowieniu to Chrobry walczył z przewagą jednego gracza. Ale nie było tego widać. Kibice mieli nadzieje najwyżej do 40 min. Najpierw z karnego trafił Żmurko, po chwili kontrę wykończył Ireneusz Żak, który dał doskonałą zmianę na skrzydle. Szkoda, że tak późno wszedł na boisko. Wydawało się, że miejscowi nabrali wiatru w żagle, ale po chwili wszystko wróciło do normy. Wisła znów odjeżdżała Chrobremu, a w 50 min Zolotenko trafił na 20:30.
- W takim meczu, jak z Wisłą nie wystarczy dobrze bronić przez pierwszych 10 minut - skwitował Żak, który w słabej obronie upatruje przyczyn porażki. - Myśmy niestety, nie zagrali nawet na 50 procent umiejętności.
Płock z łatwością zdobywał kolejne gole, a Chrobry pudłował. W ostatnich sekundach karnego nie wykorzystał Żmurko, ale i tak był najskuteczniejszy wśród głogowian. Rzucił cztery bramki. Choć nie zagrał nawet minuty! - Wchodziłem tylko rzucać karne - tłumaczył. - Jestem po artroskopii kolana. Zbyt szybki powrót mógłby się skończyć równie poważnym urazem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?