Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrystus ze Świebodzina przyćmi tego z Rio, ale jeszcze nie teraz (wideo, zdjęcia)

Piotr Jędzura, Anna Słoniowska [email protected] 68 324 88 46
fot. Piotr Jędzura
Ważące ponad 25 ton ramiona gigantycznego Chrystusa Króla okazały się za ciężkie dla przygotowanego specjalistycznego dźwigu. Trzeba ściągnąć żurawia, który poradzi sobie z ciężarem. W dodatku podczas demontażu maszyny doszło do groźnego wypadku.

Pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie

Akcja montażu ramion i głowy Chrystusa Króla ruszyła w sobotę wcześnie rano. W piątek zbyt silny wiatr uniemożliwił zakończenie montażu największego na świecie pomnika Jezusa. Dziś monument ma już ponad 40 metrów. Po zamontowaniu ramion i głowy może sięgnąć ponad 50 m w górę.

W sobotę rano było zimno. Około godziny 8.00, termometry w samochodach wskazywało jeden stopień powyżej zera. Za to było piękne słońce, które od wschodu oświetlało olbrzymia figurę. Nic nie wskazywało, że akcja się nie odbędzie.

Na miejscu od samego rana byli dziennikarze i grupa mieszkańców Świebodzina. Wszyscy wierzyli, że tym razem operacja się powiedzie.

Ok. godz. 8.20 Stanisław Bandura z firmy Żuraw Grohmann ogradza teren taśmą. Uda się? - Wszystko w rękach Boga - odpowiada. Upływają kolejne minuty. Na budowie widać ruch. Ktoś oczyszcza leżącą na ziemi, pięciotonową głowę. Szoruje oczy i brwi Chrystusa. Ludzie stąpają z nogi na nogę, chuchają ciepłym powietrzem w dłonie. "Zimno" - słychać co chwilę. Przed 9.00 na plac przyjeżdża Urszula Miara z termosem gorącej kawy. Częstuje zmarzniętych. Zaprasza do samochodu, włącza ogrzewanie.

Mija kolejna godzina wyczekiwania. Na szczycie monumentu widać wysokościowców. Ok. 10.20 wielkie ramię żurawia zaczyna wykonywać pierwsze manewry. Trwa też pomiar wiatru. Pogoda dopisuje. Ludzie czekają zniecierpliwieni. W świat płyną informacje ze Świebodzina. - Będę tu choćby do wieczora - mówi Teresa Salon ze Świebodzina. Zebrani ludzie wiedzą, że uczestniczą w ważnym historycznym wydarzeniu.

Od pani Hanny, która prowadzi dla kościoła kronikę wydarzeń związanych z pomnikiem, dowiadujemy się, że w środku kilkudziesięciometrowego kolosa znajdują się ramiona innego żurawia. Takie same, jak te, które lada moment mają podnieść ramiona i głowę. To ostatnie dwa elementy leżące na ziemi. To na ramionach żurawia osadzonych w betonowej podstawie stoi już gigantyczna, ważąca wiele dziesiątek ton konstrukcja. Dzięki temu, od środka wysokościowcy mogą wejść na szczyt.

Wokół pomnika błyskawicznie rozchodzą się plotki. Podobno z montażem trzeba czekać aż do południa. Dźwig wykonuje jednak kolejne ruchu. Metalowa konstrukcja w kilka chwil zmienia pozycję. W końcu jego olbrzymie ramie zjeżdża do samej ziemi. Ktoś ogląda zaczepy. Znowu żuraw się podnosi.

Ktoś mówi, że nie wytrzymały łańcuchy tuż przy haku. Sprawdzamy to. Informacja okazuje się fałszywym alarmem. Głowa została uniesiona lekko w górę. Zaczepy wytrzymały, tylko "chrobotnęły" pod naciągiem ponad 25 ton. Trwa ważenie olbrzymiego elementu. Rozpostarte ramiona Czekaja na uniesienie ku górze. Czekają na to również zebrani w coraz większej grupie mieszkańcy miasta. Pod pomnik podjeżdżają Niemcy. Po chwili są Szwajcarzy. - O pomniku dowiedzieliśmy się już dawno z internetu i wiadomości, teraz będąc w okolicy zjechaliśmy z trasy, żeby zobaczyć tego kolosa - mówią. Dodają, że "robi piorunujące wrażenie".

Przed południem na plac budowy przyjeżdżają dwaj pracownicy wysokościowi z firmy w Żaganiu. Ogrzewają się w promieniach słońca, ktoś częstuje ich kawą.
- Nie denerwujesz się - pytamy Mateusza Mańkowskiego, młodszego z pracowników. - Zobaczcie - odpowiada i pokazuje nam drżące dłonie. - To nie ze strachu - zapewnia. Podkreśla, że już nie raz pracował na wiele większych wysokościach. - To z przejęcia - mówi Mateusz.
Kazimierz Komar, właściciel firmy wykonującej prace wysokościowe, ma dwudziestoletnie doświadczenie. - Jeszcze nigdy nie brałem udziału w czymś takim. Po prostu czuję rangę tego wydarzenia - przyznaje. Cieszy się, że został wybrany do tego zadania. To dla niego najważniejsze docenienie jego fachu. Zapewnia, że tej "roboty" nigdy nie zapomni. - Pamiętam jak pięć lat temu przejeżdżałem obok. Pomyślałem wtedy, że być może to mi przypadnie zaszczyt montażu. No i przypadł - z uśmiechem opowiada K. Komar.

Wysokościowcy mają bardzo trudne zadanie. Muszą koordynować i montować elementy na górze. Po stelażu w środku postumentu wejdą na wysokość 40 metrów w około kwadrans. Potem muszą wyjść na zewnątrz. Zjadą z głowy Chrystusa, kiedy ta zostanie osadzona na dobre.

Mija południe. Atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Na plac przyjeżdżają pomocnicze maszyny. Wszyscy widzą, że liny przytwierdzone do ramion są napięte. Po chwili okazje się, że konieczne jest dociążenie dźwigu. Po betonowe obciążenie jedzie tir. Mijają kolejne minuty. W końcu następuje długo wyczekiwana próba unoszenia ramion. Wtedy z placu budowy dociera fatalna informacja. Okazuje się, że ramiona miały ważyć niecałe około 20 ton. Mają jednak pięć ton więcej.

Czytaj też Przerwano montaż pomnika Chrystusa Króla w Świebodzinie

- Ten sprzęt niestety nie jest odpowiedni do podniesienia takiego ciężaru - wyjaśnia Bandura. - Jest za mały aby udźwignąć taki ciężar. Musimy sprowadzić większego żurawia, a to potrwa od kilku dni, nawet do miesiąca - zaznacza.

Około godz. 15.00 mieszkańcy Świebodzina powoli zaczynają wracać do domów. Ekipa montażowa zaczyna składać dźwig, którego ramie zjechało do samej ziemi. Wtedy dochodzi do nieszczęśliwego wypadku. Demontowany ciężki element zsuwa się na nogę jednego z pracowników. Mężczyzna zostaje śmigłowcem przetransportowany do szpitala. - Ma zmiażdżoną nogę. Wyjaśniamy przyczynę oraz przebieg wypadku - informuje sierż. Katarzyna Wrocławska, rzeczniczka świebodzińskiej policji.

Czytaj też Wypadek przy budowie pomnika Chrystusa Króla

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska