Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanię taką rodzinę, w której się kobiety leje

Aleksandra Szymańska
Dr Anita Dziedzic-Kucharska jest prezeską Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet Baba, które ma siedzibę w Zielonej Górze. Zdeklarowana feministka, co nie przeszkadza jej być matką i żoną.
Dr Anita Dziedzic-Kucharska jest prezeską Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet Baba, które ma siedzibę w Zielonej Górze. Zdeklarowana feministka, co nie przeszkadza jej być matką i żoną. Aleksandra Szymańska
Mówi Anita Dziedzic-Kucharska, prezeska Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet Baba.

- Podczas sobotniej VIII Konferencji Kobiet w Gorzowie powiedziała pani, że jeśli ktoś jest świadkiem przemocy i nie reaguje, to ma tyle samo na sumieniu, co oprawca…
- Współdziała z katem, bo realizuje to, co sobie kat życzy. Jeśli mamy ofiarę, to ona chce, żeby jej pomóc. A kat zawsze chce, żeby się nie wtrącać, nie przeszkadzać mu w tym, co robi ofierze. Jeżeli większość z nas zwyczajnie nie pomaga ofiarom, udaje, że tego nie widzi albo patrzy i nie reaguje, to współdziała z katem.

- W takim razie, co możemy zrobić, jeśli wiemy czy podejrzewamy, że gdzieś w naszym otoczeniu dzieje się coś złego?
- Najczęściej zachowujemy tak, jakby to ofiara była w jakiś sposób winna temu, co się stało. Jeżeli mamy rodzinę, w której dochodzi do przemocy, to staramy się nie zaprzyjaźnić z kobietą, żeby nie przyszła do nas po pomoc. Natomiast w żaden sposób nie okazujemy mężczyźnie, że się brzydzimy tym, co robi.

- Ale tak konkretnie, co powinniśmy zrobić?
- Dla ofiary bardzo ważne jest, jeśli wie, że nie jest sama. Gdy do Baby przychodzi kobieta i mówi, że mąż ją bije od lat i ona chciałaby z tym skończyć, i gdy pada pytanie, dlaczego teraz się zdecydowała, to - po pierwsze - uwierzyła, że może to zmienić, a po drugie - znalazła kogoś, kto jej pomógł. Zawsze musi być ten ktoś, kto okaże ofierze wsparcie. Uczucie, którego przede wszystkim doświadczają ofiary przemocy, to potworne osamotnienie. Nie wierzą ani w policję, ani w system prawny, ani w sąsiadów, ani w rodzinę. Wiedzą, że nikt im nie pomoże, dlatego nigdzie tego nie zgłaszają. Jeśli więc gdzieś obok nas jest osoba i podejrzewamy, że coś złego się u niej dzieje, to zwyczajnie powiedzmy jej: dzień dobry. Raz, drugi, a za piątym razem jeszcze: gdyby pani potrzebowała pomocy, to ja tutaj mieszkam, pod piątką. To będzie niewyobrażalna pomoc.

- To rzeczywiście działa?
- Wiele razy kobiety przychodziły do nas z sąsiadkami, z kuzynkami… Znalazły kogoś, kto im zaoferował pomoc. Myślę, że jeśli widząc sprawcę przemocy domowej, popatrzymy na niego z obrzydzeniem, jeśli nasz mąż nie odpowie mu dzień dobry albo powie: ja panu ręki nie podam, to taki kat będzie wiedział, że nie jest akceptowany. Bo większość sprawców przemocy domowej czuje, że nie robi niczego złego.

- A jeśli chodzi o policję, system prawny - też chyba pozostawiają wiele do życzenia?
- System nie jest doskonały, bo ofiary, nawet jeśli wsadzą tego sprawcę do aresztu, to bardzo często są od tego sprawcy uzależnione finansowo. Te, które są finansowo niezależnie, zazwyczaj nie zgłaszają sprawy na policję, tylko się rozwodzą. Ale nie każda tak może… Powiedzmy, że mamy matkę, która pracuje w Tesco na kasie. Ma dwójkę - trójkę dzieci. Usiłuję się rozstać z panem, który bije. Ale co, mieszkanie jest albo jego, albo wspólne, a najczęściej komunalne. Czyli taka kobieta musi zarobić na to, żeby gdzieś zamieszkać z tymi dziećmi. Żeby kobiety były niezależne, potrzebne są pieniądze.

- Co by trzeba zmienić, żeby ofiary przemocy były w lepszej sytuacji?
- Dobrze by było, żeby o przemocy mówić już dzieciom w szkole. Że przemoc to jest zawsze problem sprawcy, nigdy ofiary. Coraz więcej ludzi ma tego świadomość, ale nie mówi się o tym w sposób systemowy, systematyczny. Chciałybyśmy, żeby taka edukacja, edukacja prawna, stała się stałym elementem systemu kształcenia młodzieży. A z prawem jest tak, że ono jest odbiciem tego, jakie jest społeczeństwo. U nas przemoc się bagatelizuje, a mówienie o niej jest zamachem na polską rodzinę. Ja chrzanię taką rodzinę, w której się kobiety leje! Co dwa i pół dnia ginie w
Polsce kobieta. Co drugi telefon na policję to przemoc w rodzinie!

- Dziękuję.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska