Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle szukają Michała

Redakcja
Michała szukali policjanci i 200 żołnierzy z III batalionu jednostki w Wędrzynie
Michała szukali policjanci i 200 żołnierzy z III batalionu jednostki w Wędrzynie fot. Archiwum Policji
Szli tyralierą między drzewami, żołnierz obok żołnierza. Nic nie znaleźli. Michał Majkut zaginał trzy miesiące temu. Rodzina ciągle ma nadzieję.

- Miał komórki, dzwonimy do niego codziennie - przyznał nam dzisiaj ojciec.

Lasy ciągną się wzdłuż drogi. Kilka kilometrów przed Krzeszycami widać żołnierzy. Przy drodze tylko kilku, reszta w lesie. Idą od krzyżówki prowadzącej na Lubniewice. Szukają 21-letniego Michała. - To tylko 15 km. Normalnie przeszlibyśmy je w trzy godziny, ale teren jest nieciekawy, bo podmokły, z dużą liczbą strumieni - mówi porucznik z III batalionu jednostki w Wędrzynie (nie chciał nazwiska w gazecie). Żołnierze idą tyralierą, która sięga 450 m w głąb lasu po każdej stronie drogi.

Ślad urwał się na moście
Michał zaginął 30 grudnia zeszłego roku. Kwadrans po północy uderzył samochodem w barierkę na ul. Teatralnej w Gorzowie. Ktoś widział go później na moście, na Trasie Nadwarciańskiej. I tu ślad się urywa. - Kilka razy przeszukaliśmy już tamte okolice, po 30 osób tam woziłem. Nic. Sprawdzaliśmy najmniejszy ślad i ciągle nie wiemy, co się stało - mówi ojciec Władysław Majkut.

Starszy brat Michała, Mariusz, opowiada, że w rozbitym lekko samochodzie były kluczyki, dokumenty, pieniądze, cztery kurtki kolegów, z którymi był na dyskotece. - Wyszedł z auta w samej koszuli - podkreśla Mariusz. Mógł więc gdzieś przysnąć, zamarznąć... - Gdyby wpadł do wody, wypłynęłoby ciało - mówi ojciec. I opowiada o synu, że studiował, był układny, nie stwarzał problemów. I zawsze mówił, gdzie wychodzi.

Rodzina prosiła o pomoc sześciu jasnowidzów. - Każdy mówił co innego. Jeden, żeby szukać w pustostanach przy stadionie przy Myśliborskiej, drugi - na działkach obok stadionu żużlowego. Prześwietliliśmy wszystko - twierdzi Mariusz. Teraz rodzina poprosiła o pomoc wojsko. Bo jeśli wyszedł z auta i był w szoku, mógł próbować dojść do domu... - Tylko prosiliśmy, że przeszukano teren z Gorzowa do krzyżówki w Lubniewicach - żali się ojciec.

Policja wszystko sprawdza

Żołnierze przeszukali teren, który wskazała policja. - Być może jeszcze przeczeszemy ten drugi odcinek - zaznacza dowodzący akcją mjr Zbigniew Kolis. Policja na razie nie wie, czy tak się stanie. Mjr Kolis przyznaje, że drugi raz szuka zaginionego. Kilkanaście lat temu na poligonie koło Trzemeszna żołnierze szukali ciał dwójki dzieci, które wpadły na niewypały. - To dobrze, że dzisiaj nic nie znaleźliśmy. Dobrze dla nas, bo młody żołnierz mógłby przeżyć szok, gdyby znalazł ciało. Dobrze dla rodziny, bo ciągle może mieć nadzieję - mówi mjr Kolis.

Dziś Michała nie znaleziono. - Nadal prowadzimy dochodzenie, reagujemy na każdy sygnał w tej sprawie. Sprawdziliśmy już wiele miejsc i informacji - twierdzi rzecznik miejskiej policji Sławomir Konieczny.

Ojciec Michała przyznaje, że nadzieję ciągle nosi w sercu. - Może stracił pamięć i jest w jakimś zakładzie - zamyśla się, a po chwili dodaje: - Michał miał przy sobie dwa telefony wysokiej klasy. Wypadek był o 0.15, trzy minuty później, jak sprawdziła policja, komórki zostały wyłączone. Ale my ciągle do niego dzwonimy, po kilka razy dziennie.

Henryka Bednarska
0 95 722 57 72
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska