Ciasne, ale jak własne

JANCZO TODOROW 0 68 363 44 60 [email protected]
Kobiety cieszą się, że mają dach nad głową, choć budynek nie jest w najlepszym stanie. Pokoje nie były odnawiane od 10 lat, a przestarzała instalacja elektryczna stwarza niebezpieczeństwo.

- To sukces, że dom nadal istnieje. Że samotne matki i ich dzieci mają dach nad głową i spokój - mówi dyrektorka placówki Małgorzata Łotocka. - Jednak na co dzień musimy borykać się z różnymi problemami. Do tej pory udało się jedynie załatać dach i mieszkańcom nie pada już na głowy. Udało nam się też zamontować piec na miał, bo gdybyśmy zostali tylko z olejowym kotłem, to zabrakłoby pieniędzy na ogrzewanie. Do wymiany jest instalacja elektryczna, budynek do końca nie został ocieplony. Tak naprawdę dom stoi jedynie dzięki wsparciu darczyńców - miejscowych oraz tych z organizacji chrześcijańskiej w Berlinie. Nie opuszczają nas piekarze i lokalni producenci żywności, od których dostajemy za darmo jedzenie.

Ciasne, ale jak własne

Dom powstał 15 lat temu z inicjatywy Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. Przystosowano byłą remizę zakładową, wyposażono pokoje. Samotne matki miały wreszcie miejsce, w którym mogły bezpiecznie się schronić razem z dziećmi. Przez te lata przez placówkę przewinęło się wiele kobiet, niektóre po krótkim pobycie ułożyły sobie życie na nowo, dostały mieszkania i założyły rodziny. Nie wszystkim jednak poszło tak łatwo. I dom nadal jest dla nich schronieniem. - Jestem tu od półtora roku z trójką dzieci - mówi Agnieszka Walasek. - Mam swój pokój, jest ciasno, ale podstawowe warunki są zapewnione, dzieci mają spokój.
Roksana Śpiewak mieszka w placówce od maja ub. r. Tu urodziła córeczkę Julię. Ma swój pokój, mieszka z nią też synek Kacper. - Ciasno, ale Julka ma swoje łóżeczko i dużo zabawek, nie jest tak źle - stwierdza kobieta.

Siatka dla dzieci

- Brakuje nam wersalek. Te, na których śpią matki, już się rozpadają. Przydałyby się też szafki na ubrania. Może jakaś firma zabezpieczy nam schody i założy siatkę ochronną, bo dzieci wychylają się i może dojść do nieszczęścia. Potrzebne są też lodówki, zamrażarki. Ale żeby były na chodzie - wylicza M. Łotocka.
- Nie jest łatwo, ale dajemy sobie radę z prowadzeniem placówki - mówi Stefan Łyskawa, sekretarz Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. - Nie mamy zamiaru się jej pozbywać. Wystarczy, żeby miasto i powiat wspierały nas finansowo, to dom samotnej matki przetrwa. Dom wspiera też wojewoda i urząd marszałkowski. Wiemy, że samorządom brakuje pieniędzy, dlatego cieszy nas każda pomoc darczyńców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska
Dodaj ogłoszenie