Lokatorka (dane do wiadomości redakcji) przyszła do nowosolskiego oddziału "GL".
- Od ponad dwóch miesięcy nie mam ciepłej wody w mieszkaniu - opowiada. - Odkręcam kurek, a z kranu leci zaledwie letnia. Mierzyłam jej temperaturę codziennie przez dwa tygodnie. Ani razu nie przekroczyła 38 stopni Celsjusza. Powinna być znacznie wyższa! Nasza czytelniczka jest przewlekle chora i gorąca wody jest jej niezbędna. Aby się umyć musi podgrzewać ją na gazie. Z tego powodu płaci gazowni wyższe rachunki.
- Już nie pamiętam, kiedy kąpałam się we własnej wannie. Aby wziąć prysznic chodzę do mieszkania rodziców. Jak tak można, za co płacę spółdzielni? - mówi lokatorka.
Problem całej klatki
- Ta sytuacja jest bardzo uciążliwa. Interweniowałam w spółdzielni mieszkaniowej, ale to nic nie dało. Płacę za kubik ciepłej wody 13 zł miesięcznie, a jej nie mam - mówi oburzona kobieta.
Lokatorka mieszka w bloku nr 31 na ul. 22 Lipca. Postanowiliśmy zmierzyć temperaturę wody w jej mieszkaniu. O godz. 14.00 wynosiła ona zaledwie 36 stopni Celcjusza! Co ciekawe, problem dotyczy całej klatki tego bloku. Lokatorzy z innych mieszkań potwierdzili, że w ich kranach jest taka sama temperatura: ręce nie kostnieją, ale do mycia jest za zimno.
- Już od dłuższego czasu tak jest. Po godz. 22.00 nie ma nawet letniej, tylko zimna - dodaje jedna z sąsiadek naszej czytelniczki.
Winny stary sprzęt?
- Jest kilka przyczyn tej sytuacji - wyjaśnia Grzegorz Suchocki, członek zarządu spółdzielni mieszkaniowej. - Najważniejsza z nich to przestarzała instalacja. Dysponujemy wymiennikiem cieplnym, którego zadaniem jest szybsze nagrzewanie wody. Niestety jest już wyeksploatowany i nie spełnia swojej funkcji tak, jak powinien.
Reprezentant SM tłumaczy, że instalacja wodociągowa jest stara, źle zaizolowana. A od czasu wybudowania bloków w 1986 r. nic nie zostało zrobione. Przez to woda ,,po drodze'' gubi kilka stopni. Nie ukrywał też, że chodzi o pieniądze, których spółdzielnia nie ma.
- Lokatorzy zalegają z płatnościami, bo wielu z nich nie ma pracy. A teraz jest sezon grzewczy i musimy kupować węgiel do kotłowni. Transport 24 ton węgla kosztuje ponad 13 tys. zł, a to nie starcza nawet na miesiąc palenia. Węgiel to połowa naszych wydatków. - mówi Suchocki. - Również z przyczyn ekonomicznych od kilku lat w godz. 23.00 - 4.00 w ogóle nie grzejemy wody. Lokatorka ta mieszka w klatce najbardziej oddalonej od kotłowni, to też ma znaczenie. Problem rozwiązałby zakup nowego wymiennika, ale to koszt ok. 15 tys. zł. Będzie to możliwe dopiero po sezonie grzewczym, czyli w maju. To nasz priorytet - zapowiada G. Suchocki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?