Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cierpienie miłość i... nadzieja

oprac. (decha)
fot. sxc.hu
Był rok 30, 31, 32 lub 33, godzina szósta rano. Tego ranka, tuż przed dziewiątą, żołnierze wyprowadzili Jezusa z pretorium. Na jego ramiona złożyli belkę. Za nimi ulicami Jerozolimy, w kierunku Golgoty, ruszył tłum gapiów...

Większość grupy liczącej dwieście czy więcej osób, towarzyszącej Jezusowi w ostatniej drodze, stanowili jego wrogowie lub ciekawscy próżniacy. Tylko kilku żydowskich przywódców poszło przyglądać się, jak Jezus umiera na krzyżu. Setnikiem, dowodzącym dwunastką żołnierzy, był ten sam kapitan, który poprzedniej nocy aresztował Jezusa. Było rzymskim zwyczajem, żeby do każdej krzyżowanej osoby wyznaczyć czterech żołnierzy.

Droga na Golgotę

Przed wyjściem z dziedzińca pretorium, żołnierze włożyli Jezusowi na ramiona poprzeczną belkę krzyża. Było w zwyczaju zmuszać skazanego, żeby niósł poprzeczną belkę na miejsce krzyżowania. Dłuższe, pionowe drewna na krzyże, były już dostarczone na Golgotę i mocno osadzone w ziemi.

Zgodnie ze zwyczajem, kapitan prowadził cały orszak, niosąc białe tablice, na których węglem były wypisane imiona złoczyńców oraz rodzaj przestępstwa, za które zostali skazani. Napis, który niósł centurion, żeby go przybić na krzyżu Jezusa, został napisany przez samego Piłata po łacinie, grecku i aramejsku, a brzmiał on: "Jezus z Nazaretu - król Żydów".

Było zwyczajem iść na Golgotę najdłuższą drogą, tak, aby jak największa ilość ludzi mogła widzieć potępionych, jednak tego dnia obrano najprostszą drogę do Bramy Damasceńskiej, którą wychodziło się z miasta na północ; idąc tą drogą, szybko dotarli na Golgotę, oficjalne miejsce krzyżowania w Jerozolimie. Dalej, za Golgotą, znajdowały się wille bogaczy, a po drugiej stronie drogi były grobowce wielu zamożnych Żydów.

Płacz i drwiny

Wiele kobiet żydowskich nie mogło się powstrzymać od płaczu, widząc skazanych na tak haniebną śmierć. Te niewiasty były odważne, gdyż przejawianie przyjacielskich uczuć w stosunku do prowadzonego na ukrzyżowanie było zakazane prawem. Dozwolone było szydzenie, drwienie, kpiny i wyśmiewanie się ze skazanego.

Jezus był bardzo zmęczony, bliski wyczerpania. Od czasu Ostatniej Wieczerzy w domu Eliasza Marka, nie dostał ani jedzenia, ani wody; nie spał - jedno przesłuchanie następowało po drugim. Do tego skutki biczowania...

Zaraz po przejściu bramy miasta, gdy Jezus słaniał się pod ciężarem poprzecznej belki, siły fizyczne chwilowo go opuściły i upadł pod ciężarem brzemienia. Żołnierze krzyczeli na niego i go kopali, ale on nie mógł wstać. Kiedy kapitan to zobaczył, rozkazał żołnierzom, aby zaprzestali. Potem kazał przechodzącemu obok Szymonowi z Cyreny wziąć poprzeczną belkę z ramion Jezusa i skłonił go do niesienia jej przez resztę drogi na Golgotę.

Ukrzyżowanie

Było tuż po dziewiątej, kiedy orszak dotarł na Golgotę, a rzymscy żołnierze szykowali się do przybicia dwóch bandytów i Jezusa gwoździami do krzyży. Najpierw żołnierze przywiązali go powrozami do poprzecznej belki, a potem przybili mu dłonie gwoździami do drewna.

Kiedy podnieśli poprzeczną belkę na słup, mocno ją przybili gwoździami do pionowego drewna krzyża, związali i przybili do drewna jego stopy, używając jednego długiego gwoździa, przechodzącego przez obie stopy. Pionowe drewno miało duży kołek, przytwierdzony na odpowiedniej wysokości, służący za rodzaj siodełka do podtrzymywania ciężaru ciała.

Ostatnia godzina

Jezus zawisł na krzyżu piątkowego ranka, około wpół do dziesiątej. W międzyczasie czterech żołnierzy przydzielonych do ukrzyżowania podzieliło między sobą jego odzież, jeden wziął sandały, inny turban, jeszcze inny pas, a czwarty wziął płaszcz.
Przed jedenastą zebrało się ponad tysiąc ludzi, aby oglądać ukrzyżowanie. W pobliżu krzyża stali: Maria, Ruth, Juda, Jan, Salome (matka Jana) i grupa gorliwie wierzących kobiet, razem z Marią, żoną Klopasa i siostrą matki Jezusa oraz Maria Magdalena i Rebeka z Seforis.

Ci i inni przyjaciele Jezusa zachowywali spokój, będąc świadkami jego wielkiej cierpliwości i hartu i przyglądali się jego wielkiemu cierpieniu. Wielu ludzi, którzy tam przechodzili, kiwało głowami i szydziło z Jezusa.

Niebo pociemniało

Chociaż było za wcześnie na takie zjawisko, zaraz po dwunastej pociemniało niebo, gdyż w powietrzu pojawił się delikatny piasek. Nadchodziła burza piaskowa, z gorącym wiatrem z pustyni.

Przed trzynastą niebo tak pociemniało, że słońce się skryło, a reszta tłumu pośpieszyła z powrotem do miasta. Gdy Jezus oddał swe życie, zaraz po tej godzinie, zostało przy nim niecałe trzydzieści osób, trzynastu żołnierzy rzymskich i grupa około piętnastu wierzących. Większość tej grupy wierzących stanowiły kobiety, oprócz Judy, brata Jezusa i Jana Zebedeusza, który wrócił tuż przed śmiercią Mistrza.

Dochodziła piętnasta, kiedy Jezus donośnym głosem krzyknął: "Wypełniło się! Ojcze, w twoje ręce powierzam mego ducha". Kiedy to powiedział, schylił głowę i umarł. Kiedy rzymski setnik to zobaczył, uderzył się w piersi i powiedział: "Naprawdę, to był sprawiedliwy człowiek; prawdziwie musiał być Synem Bożym". I od tej godziny zaczął wierzyć w Jezusa.

Złożenie do grobu

Ponieważ był to dzień przygotowań do Paschy i szabatu, Żydzi nie chcieli, żeby ciała skazańców pozostawały na Golgocie. Dlatego też poszli do Piłata z prośbą, żeby dobito skazańców, aby przed zachodem słońca mogli być zdjęci ze swych krzyży i wrzuceni do dołów na cmentarzu dla przestępców. Gdy żołnierze przyszli na Golgotę, zastali Jezusa już martwego. Jednak żeby się upewnić o jego śmierci, jeden z żołnierzy przebił swoją włócznią lewy bok Jezusa.

Pośród ciemności burzy piaskowej, około piętnastej trzydzieści, Dawid Zebedeusz wysłał ostatnich posłańców, aby nieśli wiadomość o śmierci Mistrza. Ostatnich gońców wysłał do domu Marty i Marii w Betanii, gdzie - jak przypuszczał zatrzymała się matka Jezusa z resztą rodziny.

Maryja była pierwszą, która opatrywała, oczyszczała i obmywała zmaltretowane zwłoki Jezusa. Z pomocą innych zdjęła koronę cierniową z głowy syna...

Zmartwychwstanie

Mateusz wspomina, że nawet spośród jedenastu uczniów zgromadzonych przy Jezusie w Galilei, po Jego zmartwychwstaniu niektórzy powątpiewali. Niewiele wiemy o samym zmartwychwstaniu Jezusa. Było ono wyjątkowe, unikalne, jedyne w swoim rodzaju.

Jak bardzo było to odmienne zjawisko od tego, co uczniowie Jezusa znali, świadczy choćby opis zjawisk mu towarzyszących: Trzęsienie ziemi określone jako wielkie (Mt 28:2). Z opisu biblijnego można wnosić, że miało ono charakter lokalny, ponieważ było związane właśnie ze zmartwychwstaniem Jezusa, a nie z naturalnymi ruchami tektonicznymi.

Anioł Pański odwalił kamień zamykający wejście do grobowca. Była więc użyta wielka siła. Oblicze anioła było jak błyskawica, a szata biała jak śnieg (Mt 28:3). Świadkami tego zjawiska byli tylko trzymający przy grobie straż rzymscy żołnierze (Mt 28:4). Oni z przerażenia stali się jak nieżywi. Jednak i oni widzieli tylko to, co działo się na zewnątrz wykutego w skale grobowca. Kamień zamykający grobowiec był bowiem opatrzony pieczęcią. Nikt nie widział tego, co działo się wtedy we wnętrzu grobowca.

Kobiety, które przyszły do grobu, zastały kamień już odwalony. A Piotr i Jan, którzy przybyli tam po kobietach, zobaczyli już tylko prześcieradła, w które zawinięte było ciało Jezusa, oraz chustę z Jego głowy. Pozostało więc im tylko stwierdzić, że grób jest pusty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska