Lubuską trylogię „Wendyjska Winnica” czyta już cała Polska. Sypią się recenzje i opinie czytelników, książkowych blogerów kolejnych jej tomów na facebookowym profilu autorki – Zofii Mąkosy.
Wendowie - serbołużyccy Słowianie
„Wendyjska winnica” (Wydawnictwo Książnica) to lubuska trylogia autorstwa Zofii Mąkosy, która w pierwszym tomie – „Cierpkie grona” wykreowała świat społeczności Wendów – mieszkających w Niemczech serbołużyckich Słowian, którzy do końca drugiej wojny światowej zamieszkiwali Chwalim (przed wojną Altreben), gdzie pisarka dorastała.
Chwalim koło Kargowej, a wcześniej Altreben koło Unruhstadt
To w tej lubuskiej wsi koło przygranicznej Kargowej (akcja trylogii rozpoczyna się w 1938 roku, a kończy w roku 1950) mieszka Marta Neumann i jej córka Matylda. To z Chwalimia Matylda po wojnie wędruje najpierw do Zielonej Góry (tom II „Winne miasto”), gdzie przeżywa gehennę przewalającego się frontu, a potem próbuje zamieszkać pośród napływających na tzw. ziemie odzyskane Polaków. To stąd jednak wyruszy w kierunku Berlina… (tom III „Dolina nadziei”).
Dwa Lubuskie Wawrzyny Literackie Zofii Mąkosy
Zofia Mąkosa, emerytowana nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie, za oba wcześniejsze tomy „Wendyjskiej Winnicy” – „Cierpkie grona” i „Winne miasto” – otrzymała Lubuski Wawrzyn Literacki i zdobyła wielbicieli swojej twórczości w całym kraju.
„Wendyjska Winnica” – „Cierpkie grona”: spotkanie z Zofią Mąkosą w Bibliotece Norwida w Zielonej Górze
Tu śpią pierwowzory postaci z „Wendyjskiej Winnicy”…
Zofia Mąkosa tak dziś opisuje cmentarz ewangelicki w Chwalimiu: „Niemal niewidoczne resztki nagrobków, bluszcz, stare klony i śpiew ptaków. Pewnego dnia, a było to dwa lata po wojnie, przyszła tu Janka…
I pisarka przytacza fragment „Winnego miasta” – drugiego tomu „Wendyskiej Winnicy”:
„Jedynie groby bliskich Marty i Janki są zadbane. Inne porosły trawą, na ścieżkach, a nawet w klonowej alei pojawiły się samosiejki drzew. Znikają metalowe płotki okalające niektóre groby, a część nagrobków przewrócili poszukiwacze skarbów albo psotni młodzieńcy. Całą blisko hektarową powierzchnię zaczyna brać w posiadanie dzika przyroda.
Janka wyrywa chwasty wyrosłe w miejscu spoczynku Anny i Matheusa Swadów, tych, którzy przygarnęli ją jako dziewięcioletnią sierotę. Wtedy jej życie związało się na zawsze z Chwalimiem. „Miałam szczęście – myśli. – Mogłam tu zostać. A inni?” Przypomina sobie, że właśnie minęły dwa lata od dnia, kiedy przebiegającą opodal szosą odeszli ostatni dawni mieszkańcy wioski. Prostuje się i patrzy na widoczną między drzewami drogę. Jest pusto, nikt nie idzie i nie przejeżdża. „Tu też nikt nie będzie przychodził, kiedy mnie zabraknie. Wszystko zarośnie. Ludzie zapomną o Wendach”.
Tymczasem w „Cierpkich gronach”, otwierających trylogię „Wendyska Winnica”, czytamy:
„Tak gdzie rzeka najbardziej zbliża się do ludzkich siedzib, zaczyna się wiejski cmentarz.(…) Wiele nazwisk się powtarza, bo zmarli należą do jednej wielkiej rodziny. Jeszcze w ubiegłym stuleciu ci słowiańscy przybysze ze Śląska żenili się tylko między sobą, mówili po swojemu i zachowywali odrębność, nie łącząc się z Niemcami.
(Marta i Janka – dop. red.) Mijają więc groby Brusów, Klójów, Jendrzików, Figlarków, Zuchanków, Swadów, Soytów, Gawronów, (…), Petrasów, Hoffmannów… (…)”.
Na cmentarz Wendów w Chwalimiu kieruje tabliczka
Przy drodze na skraju Chwalimia w listopadzie 2017 r. stanęła tablica treści: „Ocalić od zapomnienia… Cmentarz ewangelicki do roku 1945”.
A może „Aleja ostatnich Wendów” na cmentarzu w Chwalimiu?
Tymczasem w 2018 r. Zofia Mąkosa podczas swojego wystąpienia zatytułowanego „Ach, ten Chwalim”, przygotowanego na uroczyste podsumowanie XIX Konkursu Literackiego im. Eugeniusza Paukszty w Mediatece w Kargowej, postulowała: „Na koniec chciałabym podrzucić władzom Regionu Kozła, gminy i radzie sołeckiej pewien pomysł. Skoro jest już ścieżka rowerowa od Kargowej, przez Chwalim i wkrótce dalej do Wojnowa oraz Smolna Wielkiego, może byłoby warto zrobić z Wendów produkt turystyczny? Pierwszym krokiem mogłaby być rewitalizacja alei na starym cmentarzu. Większość drzew stanowiących kiedyś aleję istnieje, wystarczyłoby wyciąć krzewy i drzewa, które same się nasiały i umożliwić spacer wśród starych klonów, dębów i zapomnianych grobów. Mogła to by być „Aleja ostatnich Wendów”. Sądzę, że turyści zwiedzający miejscowości Regionu Kozła i przybywający na piękną Ziemię Kargowską mieliby kolejny powód, by zawołać: Ach, ten Chwalim!”.
Zofia Mąkosa o książkach „Cierpkie grona” i „Winne miasto” - tomach trylogii Wendyjska Winnica
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?