- Żadna komunikacja pasażerska nie jest w stanie sama się utrzymać - odpowiada wicemarszałek Tomasz Hałas. - Dokładamy do kolei i komunikacji samochodowej. Wsparcia wymaga też połączenie lotnicze ze stolicą.
A to niemałe kwoty. Na dotacje dla kolei marszałek przeznacza 31 mln zł. Na sfinansowanie biletów ulgowych w komunikacji autobusowej kolejne 23 mln. W tej sytuacji 1,4 mln rocznie na przewozy lotnicze wydaje się niewielką sumą. Ale pasażerów jest jeszcze mniej.
- To problem - przyznaje Hałas. - Pół roku temu przejęliśmy lotnisko w Babimoście. Jest niezbędne do rozwoju gospodarczego regionu. I nie chodzi tylko o ruch pasażerski, a bardziej o przewóz towarów, który w przyszłości powinien być najważniejszy. Z kilku skomunalizowanych przez ministra lotnisk tylko nasze jest na chodzie i utrzymuje połączenie. Warto do nich dokładać, żeby funkcjonowało cały czas, bo to znacznie tańsze niż ponowne jego uruchomienie.
Czytaj też: Sejmik Lubuski powołał spółkę lotniczą
Wicemarszałek uważa, że prędzej czy później ruch pasażerski wzrośnie. Zwłaszcza od momentu, gdy obniżone zostały ceny biletów. W najtańszej wersji za lot do Warszawy zapłacimy 129 zł, a za powrót 149. Wcześniej kosztowały 380 zł.
Skąd ta zmiana? - Od miesiąca firma Jet Air, która obsługuje połączenie do Warszawy, wprowadziła większy samolot typu ATR-42, który wcześniej latał do Finlandii. Może zabrać 46 osób - tłumaczy Bogdan Mucha, wicedyrektor departamentu gospodarki i transportu w urzędzie marszałkowskim. - To był strzał w dziesiątkę. Większy samolot się sprawdza. Więcej miejsca, dwa rzędy foteli, schowki na ubranie. Pasażer nie ma poczucia klaustrofobii.
- Ale też więcej miejsc do zapełnienia - stwierdzam.
- Zgadza się. Do tej pory latały małe samoloty, które mogły zabrać 18 osób. I nie byliśmy w stanie zająć nawet połowy miejsc w rejsach komercyjnych - wylicza Mucha. - A w większym samolocie zapełniamy 23 do 28 miejsc. Jak na pierwszy miesiąc, to bardzo dobry wynik. Może w końcu nie będzie trzeba dopłacać do połączeń.
Czytaj też: Czy port lotniczy w Babimoście będzie współpracował z portem w Berlinie?
Na razie nigdy jeszcze nie było takiego przypadku. Urząd marszałkowski wspomaga przewoźnika, wykupując tzw. pakiet miejsc. Do tej pory rezerwował dla siebie codziennie pięć, za które płacił 1,4 mln zł rocznie. Do interesu dokłada się też Zielona Góra - 490 tys. zł.
- Uważam, że warto dopłacać do biletów, żeby podtrzymać to połączenie. Dzięki temu będzie funkcjonowało lotnisko, które - mam nadzieję - będzie coraz ważniejsze dla gospodarki regionu - tłumaczy prezydent Janusz Kubicki. Jego zdaniem, zbyt skromna jest promocja niższych cen. Ma też sporo wątpliwości. - Nie rozumiem tego, że koszt przelotu jest podobny do przejazdu pociągiem, gdzie jest tłok, a samoloty świecą pustymi miejscami. A PO w kampanii wyborczej mówi o szybkim połączeniu kolejowym z lotniskiem w Berlinie. Trzeba się na coś zdecydować: Berlin czy Babimost?
- Ruch wzrośnie - jest przekonany Hałas. - Po miesiącu przelotów większymi samolotami trudno wyciągać jakieś wnioski.
Pasażerów jest więcej, ale oba urzędy wykupują też więcej miejsc, bo dziewięć na każdy przelot. To dodatkowo kosztuje 100 tys. zł miesięcznie. Ale tylko do stycznia. - Z Jet Air mamy umowę do końca roku. Właśnie przygotowujemy ogłoszenie przetargu na te usługi - zdradza Mucha. - Ogłosimy go do końca miesiąca.
Ponieważ urzędy rzadko kiedy wykorzystują całą pulę swoich miejsc, mogą z nich korzystać za darmo przedstawiciele organizacji pożytku publicznego. Zasady określa specjalny regulamin.
Czytaj też: Dyskusje wokół lotniska w Babimoście
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
