Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z zielonogórską Lechią?

Redakcja
Emil Drozdowicz (z prawej, po strzeleniu gola w meczu ze Skalnikiem Gracze) miał bardzo dobry sezon. Król strzelców trzeciej ligi jest zawodnikiem o którego najczęściej pytają inne kluby. Czy zostanie w Zielonej Górze?
Emil Drozdowicz (z prawej, po strzeleniu gola w meczu ze Skalnikiem Gracze) miał bardzo dobry sezon. Król strzelców trzeciej ligi jest zawodnikiem o którego najczęściej pytają inne kluby. Czy zostanie w Zielonej Górze? fot. Krzysztof Kubasiewicz
Jeśli Lechia nie dostanie pomocy wycofa się z drugiej ligi.

Z lubuskich zespołów które zagrają w centralnej lidze najtrudniej ocenić Lechię. To już tradycja i taka sytuacja trwa od kilku lat. Jeszcze trudniej przewidzieć przyszłość klubu.

Czemu? Z jednej strony zadanie zostało wykonane, ale zielonogórzanie znaleźli się w gronie drugoligowców dość szczęśliwie. Podobna historia z zawodnikami. Gra tam wielu utalentowanych piłkarzy, ale często nie tworzyli zespołu. Ta ekipa nie miała charakteru, by podjąć walkę z twardymi przeciwnikiem. Stąd nieco wstydliwe porażki i tylko siódme miejsce.

Aż sześć porażek

Wiosna była zaledwie przeciętna. Lechia zdobyła 23 punkty, czyli tyle samo, ile jesienią. Jeśli nastąpiła jakaś zmiana, to przesunięcie akcentów. O ile jesienią narzekaliśmy na remisy (aż osiem przy pięciu wygranych i tylko dwóch porażkach), o tyle wiosną było więcej wygranych (siedem), tylko dwa remisy, ale aż sześć porażek. Dodajmy w tym trzy bardzo dotkliwe (po 0:4 z Rakowem Częstochowa i Miedzią Legnica, oraz 0:5 z Gawinem Królewska Wola). Czy kibice mogą więc być zadowoleni z postawy ekipy w drugiej rundzie? Na pewno nie.

Jeszcze mamy ogon

Sezon dobrze ocenia prezes Lechii Bogusław Wontor - Mamy satysfakcję - powiedział. - Wykonaliśmy zadanie, choć był to trudny sezon, z bardzo ciężkimi momentami. Daliśmy radę. A najważniejszy był sukces sportowy. Osiągnęliśmy go. Pierwsza drużyna awansowała do nowej drugiej ligi, rezerwy do trzeciej, juniorzy tworząc wspólny zespół z UKP, znaleźli się w czołowej ósemce mistrzostw Polski. Do pełni sukcesu organizacyjnego i finansowego trochę nam zabrakło. Życie nas nie oszczędzało, byliśmy zewsząd atakowani. Dodam tylko, że prokuratura umorzyła przeciwko nam dochodzenie. Przypomnę, że wszczęto je przed paroma miesiącami w sprawie rzekomego podania nieprawdy we wnioskach o dotację. To przeszkodziła nam trochę w uporządkowaniu spraw w klubie. Ten ogon będzie się za nami ciągnął jeszcze w kolejnym sezonie.

Prosta już blisko

Co dalej? Działacze dementują pogłoski o tym, że z Lechii odchodzą zawodnicy. Twierdzą, że tym, którzy znajdą sobie kluby w lepszych ligach nie będą robili przeszkód. - Naszą ambicją jest miejsce w pierwszej dziesiątce - mówi Wontor. - Chcemy wreszcie zacząć normalnie działać. Marzeniem jest, by piłkarze regularnie otrzymywali stypendia. Mamy propozycję fuzji z jednym z trzecioligowych klubów z okolic Zielonej Góry. Rozważamy ją.

- Wiele zrobiliśmy - dodaje członek zarządu Jerzy Materna. - Jest szansa, by wyjść na prostą. Nie damy jednak rady bez pomocy miasta. Uważam, że zasługujemy na życzliwe zainteresowanie i wsparcie. Tym bardziej, że nam je obiecano. Otrzymaliśmy już cześć dotacji. Liczymy na kolejną. Bez niej możemy nie zrealizować planów.

Bardziej radykalny jest prezes Wontor. - Jeśli nie dostaniemy obiecanej pomocy od prezydenta, będę przekonywać zarząd żebyśmy się wycofali z drugiej ligi - mówi.

Klub po przejściach

- Klub musi opierać się o miasto - powiedział członek zarządu Czesław Fiedorowicz. - Z jednej strony wsparcie władzy i obiekty, z drugiej system szkolenia oparty o gimnazja i licea sportowe. Staramy się dążyć w tym kierunku. Czynimy starania, żeby z Brazylii powrócił Galdihno Mendes. Jesteśmy z nim kontakcie, on bardzo chce wrócić, a nam by się przydał, bo to solidny zawodnik. Uważam, że po tych wszystkich przejściach, jakie mieliśmy w poprzednim sezonie możemy oczekiwać na gest ze strony miasta, który będzie potwierdzeniem tego, co publicznie nam obiecano.

Może warto pomóc?

Co na to władze? - Rozmawiamy, czekamy na propozycję klubu - powiedziała wiceprezydent Wioleta Haręźlak. - Zależy nam by w Lechii się dobrze działo.

Choć wypowiedź pani prezydent to tylko tak zwana oficjałka, trzymamy za słowo. Przecież przez najbliższe lata futbol będzie najważniejszym sportem w naszym kraju. Jak się wydaje warto nie zostawiać Lechii samej. Jej działacze udowodnili, że chcą coś zrobić. Tym bardziej, że sport w Zielonej Górze dramatycznie się cofa i niedługo zostanie już tylko żużel. Może obok niego i koszykówki warto postawić też na piłkę?

Andrzej Flügel
0 68 324 88 06
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska