Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co mogło zjeść mojego psa? - pyta Czytelnik

Paweł Nijaki 68 324 88 34 [email protected]
Władysław Wąchała znalazł w lesie ogon swojego psa
Władysław Wąchała znalazł w lesie ogon swojego psa Archiwum Czytelnika / Paweł Nijaki
W Płotach wydarzyło się coś makabrycznego i trudnego do wyjaśnienia. Wieczorem Tobi biegał jeszcze koło domu. Rano został po nim tylko ogon.

- Wczoraj około godziny 21.00 mój piesek wyszedł sobie z posesji. Obok sąsiad również ma kilka psów, wiec stwierdziłem, że mój wyszedł tam do nich. Nie wrócił jednak na noc, więc cały czas na niego czekałem. Ze strony lasu w nocy słyszałem jakieś piski, myślałem, że to może po prostu jakieś psy się ganiają - relacjonuje nasz Czytelnik Władysław Wąchała, który tydzień temu razem z córką pojawił się w redakcji "Gazety Lubuskiej" w Zielonej Górze. - Rano zacząłem szukać Tobiego, obszedłem całą wioskę, ale jego nigdzie nie było. Później poszedłem go poszukać w lesie, ale jedyne, co znalazłem, to trochę sierści i ogon... - mężczyzna w oczach ma łzy, Tobi to jego ukochany piesek, zawsze był przy nodze.

Pan Władysław zgłosił sprawę nadleśniczemu w Zagórzu. - I poprosiłem, żeby sprawdził, co mogło się stać - dodaje nasz Czytelnik. - Powiedział mi, że on się nie zna na tropach, tylko na drzewach i odesłał mnie do Zielonej Góry. Nadleśniczy Kapała przyjechał i stwierdził, że coś musiało psa zjeść, ale nie potrafił powiedzieć, co to było. To nie pierwszy przypadek, że w Płotach giną psy. Ja prowadzę sklep, więc słyszałem już wcześniej o zaginięciu ośmiu psów. Jak bym nie znalazł tego ogona, to też myślałbym, że Tobi zniknął, że go ktoś może gdzieś zamknął.

Skontaktowaliśmy się z nadleśniczym Arkadiuszem Kapałą z Zielonej Góry. I zapytaliśmy, co jego zdaniem stało się w Płotach. - Po zgłoszeniu pojechałem na miejsce. Chodziłem ponad dwie godziny i szukałem czegoś, co mogło naprowadzić mnie na rozwiązanie. Tam, gdzie to się stało, rośnie wysoka trawa. Trudno było odnaleźć tam jakieś tropy. Jeśli nie ma śladów, to ciężko powiedzieć, co się tam stało - przyznaje nadleśniczy Kapała. - W tej sprawie zadzwoniłem do pana Nowackiego, prezesa koła łowieckiego Jeleń. Pytałem, czy na tym terenie dochodziło wcześniej do ataków na dzikie zwierzęta przez jakiegoś drapieżnika. On powiedział mi, że nic takiego nie miało miejsca.

Nadleśniczego Kapałę zapytaliśmy też, co mogło zjeść psa naszego Czytelnika? Lis, wilk czy może jeszcze inne zwierzę? - Wilk w okolicach Zielonej Góry jest. Widziano go w gminach Krzystkowice i Krosno Odrzańskie, a także w Brzózce. Ale wątpię, żeby wilk podszedł tak blisko zabudowań - stwierdza nadleśniczy Kapała. Uważa, że nie warto siać paniki. Jeśli jednak ktoś w Płotach boi się o swoje zwierzęta, powinien zgłosić się do burmistrza Czerwieńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska