Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co płynie w krwi Cygana? Muzyka i chęć podróży!

Jarosław Miłkowski 95 722 57 72 [email protected]
Edward Dębicki urodził się w 1935 r. w Kałuszu (woj. stanisławowskie). Jego ciotką była Bronisława Wajs - Papusza, znana cygańska poetka. On sam też pisze. W tym roku wydał książkę „Wczorajszy ogień. Ptak umarłych II”.
Edward Dębicki urodził się w 1935 r. w Kałuszu (woj. stanisławowskie). Jego ciotką była Bronisława Wajs - Papusza, znana cygańska poetka. On sam też pisze. W tym roku wydał książkę „Wczorajszy ogień. Ptak umarłych II”. archiwum GL
Gorzowianin Edward Dębicki to muzyk, kompozytor i założyciel Cygańskiego Teatru Muzycznego Terno. Na scenie pracuje już od 57 lat. Za całokształt dokonań minister kultury odznaczył go właśnie Złotym Medalem Zasłużony Kulturze "Gloria Artis".

A jak artysta. Będąc nim, wiem, jak kochać świat, ludzi. Wiem też, jak nienawidzić zło. Artysta musi czymś zasłużyć sobie na to miano i nie może przypisywać go sam sobie. Drażnią mnie ludzie, którzy nie potrafią dobrze instrumentu trzymać w dłoniach, a już mianują się artystami.

B jak Brygida - moja ukochana córka po pierwszej żonie, Randii. Też ma twórcze zacięcie. Pisze wiersze, na razie tylko do szuflady, ale - jak mówi - przyjdzie taki czas, że je wyda.

C jak całokształt kultury romskiej, która jest pożywką dla całego świata. Wiele wniosła ona do kultury polskiej, z czego jestem bardzo dumny. Kultura romska to nie tylko muzyka, taniec, poezja. To także stroje. Dziś są jednak inne od tych z czasów, gdy jeździły tabory.

D jak Dębiccy. Moim rodowitym nazwiskiem jest Krzyżanowski. Rodzina nosiła je do 1945 r. Gdy skończyła się wojna, musieliśmy opuścić tereny dzisiejszej Ukrainy. Za kilka koni ojciec kupił dokumenty od człowieka, który nazywał się Dębicki. Dzięki temu mogliśmy wrócić do Polski. Chodziliśmy do szkół i nosiliśmy nazwisko Dębiccy. Po jakimś czasie chciałem wrócić do rodowitego nazwiska, jednak urzędnicy mnie od tego odwiedli.

E jak Ewa, moja żona. Wyręcza mnie z kłopotów organizacyjnych przy Romane Dyvesa (to nazwa dorocznych Międzynarodowych Spotkań Zespołów Cygańskich; w tym roku odbędzie się 24. edycja - dop. red.). Ewa wspiera mnie też w twórczości, jest wyrozumiała i doskonale się rozumiemy . Pewnie po kryjomu stoperami zatyka uszy, gdy wiele godzin ćwiczę na instrumencie - dlatego jest wspaniała. Na spotkaniach autorskich często mnie pytają, czy można się żenić z Romką, wychodzić za Roma. Od wieków nie było to zakazane, choć Cyganie oczywiście woleliby, żeby ten ród nie zaginął i żebyśmy wiązali się między sobą.

F jak frajda. Są nią chwile, gdy ludzie, z którymi się spotykam, radują się dzisiejszym dniem, a zapominają o złych sprawach, jak kryzys czy choroby. Frajdą jest dla mnie też to, gdy ludzie akceptują to, co stworzę. To oznacza, że jestem potrzebny.

G jak Gloria Artis. Nigdy w życiu nie spodziewałem się, że doczekam czasów, gdy otrzymam najwyższe wyróżnienie artystyczne w Polsce. Jest ono dla mnie bardzo cenne. Czuję się jakbym dostał najwięcej pieniędzy na świecie. Dopiero do mnie dociera, że nie ma już większych wyróżnień artystycznych. Jestem pierwszym w historii Romem, który z rąk ministra otrzymał to wyróżnienie. Na tę uroczystość przyjechało wiele znakomitych osobistości ze świata kultury i przyjaciele.

H jak historia mojego taboru. Było w nim sześć harf, kilka skrzypiec, kontrabas, kilka gitar, a nie było akordeonu. A ponieważ czas pędził do przodu i zmieniała się instrumentacja, inni muzykujący Cyganie namówili ojca, by nauczył mnie grać na akordeonie. Początkowo nie lubiłem tego instrumentu, chciałem grać na skrzypcach, ale ponieważ z racji obciętego palca nie mogłem grać na skrzypcach, uczyłem się gry na akordeonie. Dzięki temu, że rodzice mnie dopingowali, jestem muzykiem.

I jak inspiracja. Jest nią wszystko, co ładne w moim otoczeniu. Wpływa to na moją osobowość. Lubię pojechać do lasu, zasłuchać się w jego szum, jeziora, śpiew ptaków. Przychodzą mi wtedy wspomnienia życia taborowego - czasów głodu, zapachu dymu, moknięcia w deszczu.

J jak język romski. Martwi mnie, że jest w nim dużo naleciałości. Cyganie czerpią z języka państwa, w którym mieszkają, dlatego też w Polsce co dziesiąte słowo jest polskie. Prawdziwy język cygański był całkiem inny, zbliżony do języka hinduskiego. Była próba standaryzacji języka cygańskiego, starano się wprowadzić elementarz, ale Romowie posługujący się różnymi dialektami nie chcieli na to się zgodzić. Sam byłem zdania, by pozostać przy poszczególnych dialektach. Mimo różnic Cygan z Cyganem porozumie się na całym świecie.

K jak kompozycja. Napisałem około 300 pozycji. Przez ponad pół wieku to nie tak dużo, ale jak na Cygana to sporo. Nie ograniczam się tylko do pisania piosenek czy tekstów. By dostać się do Związku Autorów Kompozytorów Rozrywkowych musiałem napisać 12 partytur na małą i dużą orkiestrę symfoniczną.

L jak ludzie. Kocham ludzi mądrych, przy których można się czegoś nauczyć. Sam przy takich dorastałem. Cenię też ludzi niezakłamanych, którzy przyjdą i w oczy powiedzą mi, co źle zrobiłem.

Ł jak Łuck, miasto na terenie dzisiejszej Ukrainy. Urodził się w nim mój ojciec. Dużo mi o nim opowiadał. Choć nigdy tego miasta nie widziałem, bardzo je szanuję.

M jak muzyka. To moja miłość, moje powietrze, mój duch i moje wszystko. Dla kompozytora jest całym jego życiem.

N jak narodzenie muzyki w moim życiu. Pojawiła się bardzo wcześnie. Była już ze mną, gdy tylko zacząłem chodzić po świecie. Pewnego razu przyszli do nas wujkowie z instrumentami, usiadłem za perkusją i zacząłem bębnić. Już wtedy rodzina widziała we mnie muzyka.

O jak obrona tożsamości. Mocno bronię nie tylko tego, by nie szargano miana Cyganów, ale też, by nie utrwalano stereotypów, że Cygan to zły człowiek. Chcę, by szanowano nas jak zwykłych ludzi. Za to, co robię, zasłużyłem na poszanowanie, jednak wielu moich rodaków ma przykrości i są oni źle traktowani przez innych.

P jak podróżowanie przez świat. Ono jest we krwi Cygana. Gdy zabroniono nam życia koczowniczego, bardzo źle się z tym czuliśmy. Zawsze lubiłem podróżować. Zwiedziłem pół świata. Dzięki temu poznałem wspaniałych artystów, wspaniałą muzykę.

R jak rody cygańskie. W Polsce są cztery. Ja należę do rodu Cyganów nizinnych, czyli Polska Roma. Nazewnictwo rodów bierze się też od nazwisk najstarszej osoby, a także nazw miejscowości. Można więc mówić o rodzie Dębickich, rodzie gorzowiaków. W Gorzowie i okolicach żyje około czterdziestu rodzin. Ponieważ nasze rodziny są coraz mniej liczne - niekiedy dwójka dzieci to już jest dużo. Jest nas tu około dwustu.

S jak siedziby. Za sprawą domów stawianych przez Cyganów architektura w Polsce jest zróżnicowana. Kształt domów Romowie często zapożyczają z krajów arabskich. Powstają duże budowle, często przypominające nawet meczety. Jest to dostrzegalne zwłaszcza w okolicach Łodzi. Wielkość cygańskich domów wynika chyba z genów. Sam chciałem zbudować mały domek, a wyszedł mi całkiem duży. W naszych domach ważna jest też gościnność. Polacy, gdy przyjmują gości, to pytają, czy oni coś zjedzą lub wypiją, natomiast my, Cyganie, nie pytamy, tylko od razu stawiamy na stół, a jeśli z jedzenia się nie skorzysta, Cyganka, która je przygotowała, poczuje się urażona.

T jak Terno. Gdy byłem młody, chciałem stworzyć zespół, który będzie najlepszy na całym świecie. Wymyśliliśmy nazwę Kham, czyli słońce. Ponieważ ludzie odczytywali to jako "cham", zmieniliśmy nazwę na Terno, czyli młodzi. Zespół działa od 1955 r. Przez ten czas przewinęło się ok. 200 artystów. Aktualnie gra w nim 15 osób. Liczebność się jednak zmienia. Gdy zainteresowanie występami jest duże, zdarza się dzielić zespół na kilka mniejszych grup, natomiast na festiwalu występuje nawet ponad 20 osób.

U jak uczucia. Jestem bardzo uczuciowy. Jeśli widzę łzy, to i ja płaczę. Jeśli ktoś opowiada o swojej niedoli, to i ja przeżywam to tak samo, jak ta osoba. Nigdy nie jestem wściekły. Czasem sprawiano mi przykrości, ale to wybaczam. Jeśli ktoś jest zły, nie muszę odpłacać tym samym.
W jak własność. Jest nią moja twórczość. Nie należy ona jednak tylko do mnie, ale do wszystkich, którzy jej słuchają. Moje kompozycje grane są na całym świecie. Szkoda tylko, że są wykonawcy, którzy nie podpisują utworów, jakie skomponowałem.

Z jak zespoły romskie. Najpiękniej grają te z Rumunii oraz krajów bałkańskich. Tamten folklor jest piękny sam w sobie. To prawdziwa kopalnia dla wielu twórców. Słucham tej muzyki, gdy odpoczywam od tworzenia

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska