Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co w starociach piszczy?

Alicja Kucharska
Miłośnicy Zabytkowej Motoryzacji
Miłośnicy Zabytkowej Motoryzacji Alicja Kucharska
Dominik Kramarz i Krzysztof Juszyński, organizatorzy z domu kultury, o tym, co już wiadomo na temat zjazdu.

Nieformalnie jesteście grupą pasjonatów, formalnie tworzycie sekcję Miłośników Zabytkowej Motoryzacji bądź wymiennie Grupę Klasyki Świebodzin. Po co wam sformalizowanie waszej działalności?
Chcieliśmy sformalizować nasze istnienie, by mieć możliwość zorganizowania „Spotkań Miłośników Zabytkowej Motoryzacji”. Pierwsze odbyło się w ramach projektu unijnego „Pasja bez granic”. Wtedy też rozpoczęła się nasza współpraca ze Świebodzińskim Domem Kultury i okazało się, że ta sekcja wypełnia pewną lukę, a zainteresowanie tą dziedziną jest naprawdę spore. Znalazło się kilkanaście osób, które chciały współdziałać i tak już zostało.

Wasze spotkania odbywają się cyklicznie?
Określilibyśmy to raczej jako grupę koleżeńską. Widujemy się, gdy mamy taką potrzebę. Wymieniamy się doświadczeniami i spostrzeżeniami. Tak naprawdę nasza praca – indywidualna czy grupowa - odbywa się głównie w garażach. Częstotliwość spotkań wzrasta, gdy rozpoczynamy przygotowania do kolejnego zlotu. Cieszymy się, że nasze przedsięwzięcie zostało tak dobrze przyjęte przez mieszkańców i miłośników motoryzacji, nie tylko ze Świebodzina, ale i innych regionów Polski i zagranicy. Przez blisko trzy lata ranga wydarzenia idzie coraz wyżej, a inicjatywa staje się dużą i znaną motoryzacyjną imprezą.

I poniekąd wizytówką naszego miasta, do którego na dzień bądź dwa przybywa sporo miłośników zabytkowej motoryzacji…
Pierwsze spotkanie przyciągnęło około 60 pojazdów. W tamtym roku było to już 89 załóg, więc to naprawdę duże spotkanie, oczywiście jak na nasze lokalne warunki.

Skąd w ogóle tak nietypowa pasja?Prawdopodobnie większość osób z naszej grupy spełnia w ten sposób marzenia z dzieciństwa, gdzie jako mali chłopcy podglądaliśmy naprawy w domowych warsztatach i z nutką zazdrości patrzyliśmy na te stare pojazdy. Teraz urzeczywistniamy tę pasję i dążymy do tego, by stare pojazdy powracały do życia, a zabytkowe cacko trafiło do naszego garażu.

A wymarzone cacko już jest w waszym posiadaniu?
Tak naprawdę każdy z nas ma po kilka pojazdów, z pewnością jest ich więcej niż członków. W Świebodzinie dominują motocykle, ale są i inne pojazdy. Najważniejsze jest jednak to, że każdy sam, na własną rękę, przywraca je do życia i poddaje kompleksowej renowacji. Mamy dużo reliktów, maszyn z zeszłej epoki, czyli PRL-u, m. in. motocykle marek WFM, WSK, SHL, sporo motorowerów, nie brakuje też zagranicznych marek jak Simson, Jawa, CZ, Dniepr etc. Skupiamy się nad pojazdami wyprodukowanymi w Polsce, by je ratować przed zapomnieniem. Zawsze marzy się o nowych, ale musimy mieć na względzie, że gdy zajmujemy się renowacją, to lepiej nie oglądać się za kolejnymi, bo może zabraknąć miejsca w garażu.

Renowacja to niezwykle czasochłonne zajęcie. Wymieniacie poszczególne elementy czy konstruujecie pojazd od nowa, według własnych inspiracji?
Wszystko zależy od stanu pojazdu. Można kupić pojazd, który będzie wymagał jedynie odświeżenia i uruchomienia i choć będzie miał wady, to będzie posiadał zdecydowanie większą wartość historyczną niż pojazd, który został całkowicie odbudowany. Większość robimy od podstaw, ale zdarzają się niewielkie renowacje. Założenie jest jedno: nie mają stać w garażu, a być do użytku, w pełni funkcjonalne.

Dlaczego stare, a nie nowe?Po pierwsze, lubimy przesiadywanie w garażu, a po drugie – mają duszę! To pojazdy powstałe w latach, kiedy miały pełnić określoną rolę w motoryzacji i nie były tworzone tak, by jak najwięcej zarobić na sprzedaży i serwisowaniu. Nie były projektowane przez księgowych, a inżynierów. To sprawia, iż mimo upływu często dziesiątek lat, złym serwisowaniu i eksploatacji do granic, pojazdy te często docierają do nas o własnych siłach. Na przykład to, co jest bądź zaczyna być klasykiem, 10 lat temu było obiektem drwin, ale swoją rolę w społeczeństwie spełniło. W latach 90. budziły śmiech, bo rzeczy z Zachodu uważano za lepsze.

Jesteście na wstępnym etapie organizacji Spotkania Miłośników Zabytkowej Motoryzacji. Są już jakieś konkretne założenia?
Chcielibyśmy zachować formułę otwartą dla mieszkańców, którzy mogliby pojawić się przy ratuszu, obejrzeć wszystkie pojazdy i porozmawiać z załogami. Tradycyjny przejazd przez miasto na świebodzińskie błonia, gdzie chcielibyśmy zorganizować konkursy sprawnościowe, polegające na doskonaleniu sztuki „powożenia” tymi pojazdami. Zależy nam także, by tak jak rok temu zorganizować rajd turystyczny dla wszystkich uczestników. Jednakże nie ukrywamy, że wiele zależy od finansów. Zachęcamy, by każdy chętny pomógł nam organizacyjnie, finansowo, rzeczowo. Poszukujemy sponsorów, którzy mogliby wesprzeć nasze działania finansowo. Przedsięwzięcie to wielkie wyzwanie organizacyjne. Będziemy gościć ponad setkę osób, tymczasem nas – organizatorów – jest około 20, a chcielibyśmy, by nasi goście byli zadowoleni ze zlotu i wrócili do nas za rok. Stałym bywalcom chcemy zaproponować coś nowego. Liczymy na otwartość przedsiębiorców, właścicieli ośrodków wypoczynkowych, gdyż ściągamy w nasze okolice wiele osób i chwalimy się naszym regionem. Liczymy na to, że i u nas zlot będzie tradycyjną i cykliczną imprezę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska