Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co ważniejsze: nietoperze czy bunkry?

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Zebrani mieli wątpliwości, czy granice rezerwatu są dokładnie wytyczone
Zebrani mieli wątpliwości, czy granice rezerwatu są dokładnie wytyczone fot. Tomasz Czyżniewski
Po dwóch godzinach żarliwej dyskusji na temat projektu ochrony rezerwatu nietoperzy w MRU wojewódzki konserwator zabytków zadecydowała, że zaopiniuje go negatywnie.

- Musimy również zadbać o utrzymanie zabytkowej substancji w dobrym stanie, a ten projekt tego nie gwarantuje - powiedziała "GL" konserwator Barbara Bielinis-Kopeć. - Nie zgodzę się na usunięcie pancernych drzwi, a nadmiar wody źle wpływa na obiekt. Mam nadzieję, że nasze uwagi zostaną uwzględnione.
W niewielkim gabinecie pani konserwator w zielonogórskiej siedzibie urzędu było gorąco. Starli się ze sobą zwolennicy ochrony przyrody i nietoperzy ze zwolennikami ochrony zabytków. Tych drugich było więcej. Jednak to ci pierwsi zadecydują o kształcie rozporządzenia ministra. Opinie innych nie są dla nich wiążące.
I chociaż wszyscy mówili o potrzebnym kompromisie to bardziej przypominało to spór, co jest ważniejsze: nietoperze czy bunkry?

- To unikatowe siedlisko nietoperzy, które musimy chronić - mówił twórca projektu Tomasz Kokurewicz, który od lat bada nietoperze. - Populacja nietoperzy spada od dwóch lat, dlatego musimy bardziej o nie zadbać. A ruch turystyczny nie sprzyja bezpiecznemu ich zimowaniu.

Dlatego projekt przewiduje ograniczenie ruchu zimą. Na przykład w najliczniej odwiedzanym bunkrze nr 717 w Pniewie, gdzie rocznie przyjeżdża ok. 40 tys. turystów, zimą można by było wejść tylko do podziemnych sal bezpośrednio pod bunkrem. Jednak niemożliwy byłby spacer korytarzami do głównego ciągu podziemnego MRU. Jeszcze większe ograniczenia byłyby w Boryszynie.

- To paradoks. Im bardziej dbamy o nietoperze w ostatnich latach, tym jest mniej. A pomysły ograniczania ruchu doprowadzą do likwidacji ruchu turystycznego. A z czego mają żyć takie gminy jak nasza? - denerwował się wójt gminy Lubrza Eugeniusz Chamarczyk. - W dodatku widzę w tym projekcie zapisy, których wcześniej nie było, a podobno uzgadnialiście to z nami.

Uspakajał go Wincenty Piworun z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie. - Dlatego rozmawiamy. Wyeliminujemy błędy a projekt przejrzą jeszcze prawnicy.

Woda nie jest bez znaczenia

Jednak to nie on, lecz twórcy programu byli głównym celu ataku.
Chodziło nie tylko o ograniczenie ruchu turystycznego, ale również o utrzymanie obecnego stanu podziemi. - To dobre miejsce dla nietoperzy, które potrzebują dużo wilgoci - tłumaczył Kokurewicz. - Nie możemy dopuścić do obniżenia jej poziomu, w korytarzach musi być woda, żeby mogły się jej napić. Gdzie indziej na świecie takie miejsca są niedostępne dla ludzi, a my tylko ograniczamy dostęp. To kompromis.

Innego zdania byli Jarosław Michalak i Jacek Biesiadka ze Stowarzyszenia MRU, założonego specjalnie w celu obrony fortyfikacji przed przyrodnikami. - Zachowują się jakby prawo ochrony przyrody było nadrzędne nad prawem budowlanym czy ochroną zabytków - tłumaczy Biesiadka. - My nie widzimy tutaj chęci do kompromisu. Jest nierównowaga i nietoperze są faworyzowane.

Spór dotyczy bowiem wód zalewających podziemia. Wynika to z zaniedbań a nie z przyczyn naturalnych. - Zajmuję się twierdzą Srebrnej Górze, zbudowanej 200 lat temu. Tam największe szkody wywołuje woda - argumentował Michalak.
- Tam fortyfikacje są z cegły, a tutaj mamy beton. Jeżeli wytrzymał tyle lat, to znaczy, że jest perfekcyjnie wykonany i woda mu nie zaszkodzi - odpowiadał Kokurewicz.
- Ma pan na to ekspertyzy. Czy korzystaliście z usług specjalisty z budownictwa - dopytywał się dalej Michalak.
- My jesteśmy od nietoperzy, a nie od bunkrów - odpowiadał Kokurewicz.
- Przecież wy robicie rezerwat przez degradację zabytkowej budowli - usłyszał w odpowiedzi.
Woda jest też najważniejszym problemem dla konserwatora zabytków - To nie jest obojętne nawet dla fortyfikacji z betonu - mówiła Bielinis-Kopeć. Tutaj jednak zarysował się jakiś kompromis. Jeżeli będzie za mało wody dla nietoperzy to w podziemiach zostaną postawione plastikowe poidła. Wtedy woda nie będzie miała styku z murami.

Wiele pytań

Zebrani dopytywali się skąd wziął się metraż strefy ochronnej od miejsc wylotu nietoperzy. Na podstawie, jakiego przepisu. Nie uzyskali jasnej odpowiedzi. - Nie ma takiego przepisu, ten punkt wykreślimy - błyskawicznie zareagował W. Piorun.
Zastrzeżenia do liczenia nietoperzy miał przewodnik turystyczny po podziemiach Andrzej Lisiecki - Polskie prawo mówi, że strefę ochronną powinno się wytyczać, gdy jest 200 nietoperzy, a wy obniżyliście tę liczbę siedmiokrotnie do 30 sztuk. Na jakiej podstawie? To uderza w Lubrzę, gdzie w niektórych miejscach znajduje się po 100 osobników.
Odpowiedzi nie uzyskał.

Według wiceburmistrza Międzyrzecza Ewy Batury problemem są również niejasne granice działek. - Z dokumentu nie wynika gdzie dokładnie jest rezerwat, nie uwzględniono miejscowego planu zagospodarowania. Będziemy mieli kłopoty z inwestycjami.
- Mam nadzieję, że uwzględnią nasze uwagi. Nietoperze są bardzo ważne, jednak jakiś kompromis musimy osiągnąć - podsumował wójt Charmarczyk.

O kompromisie cały czas mówił również Kokurewicz.
Czy to możliwe?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska