Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co z Falubazem? Czekają zawodnicy i ludzie w klubie

Marcin Łada
Grzegorz Walasek był w Falubazie, kiedy brakowało w nim absolutnie wszystkiego, i był w czasach jego wielkiej chwały. Skoro on spokojnie czeka na rozwój wypadków,  to chyba i my powinniśmy.
Grzegorz Walasek był w Falubazie, kiedy brakowało w nim absolutnie wszystkiego, i był w czasach jego wielkiej chwały. Skoro on spokojnie czeka na rozwój wypadków, to chyba i my powinniśmy. Mariusz Kapała
Słowo oferta jest ostatnio na ustach niemal wszystkich ludzi związanych z Falubazem.

Problemy Falubazu to zmartwienie rzeszy kibiców, którzy w sezonie ogórkowym rozmawiali raczej o transferach, a nie o dziurze budżetowej. Jak wygląda sytuacja kadrowa? Klub ma czterech zakontraktowanych żużlowców. Andreas Jonsson zapowiedział, że nie będzie negocjował i odchodzi. A co z Grzegorzem Walaskiem?

Mała kość, duży problem
- Przygotowania pełną parą zaczynam od grudnia i mam nadzieję, że się ze wszystkim spokojnie wyrobię. Na razie elementy metalowe zostały w obojczyku. Jeśli chodzi o kciuk, to tam nie mam już blachy i staram się ćwiczyć tak, żeby normalnie pracował i żebym go mógł zginać w dwóch stawach. To bardzo ważne, bo wcześniej był nieustannie wyprostowany. Powoli wraca do normy, ale myślałem, że pójdzie szybciej. Niby mała kostka, a mam tak poblokowane stawy, że jest ciężko. Na razie na wakacje się nie wybieram. Rehabilituję rękę i obojczyk, żeby wszystko się rozruszało. Kości to jedno, ale są jeszcze mięśnie i inne rzeczy, które podczas wybranych ćwiczeń po prostu bolą, ale - jak wspomniałem - na pełne przygotowania zostało jeszcze troszkę czasu - powiedział Walasek.

A co ze sprzętem? - Mechanik, który mi wszystko przygotowuje wie, ile silników biorę. Co remontujemy lub wymieniamy. W tej sprawie jestem spokojny. Wyślę SMS-a, że potrzebuję sprzęt na 15 marca i będzie gotowy. Nie widzę przeszkód, gdyby sezon miał się rozpoczynać jutro.
Wygląda na to, że Walasek będzie gotów, a czy Falubaz skorzysta z jego usług? - Mój kontrakt z tym rokiem wygasa i to, czy będę jeździł w Zielonej Górze nie jest pytaniem do mnie. Musisz je skierować do kogoś w klubie. Do osoby, która będzie budowała drużynę. Każdy ma swoją wizję składu i ściąga sobie zawodników. Ja nie wiem, jaki jest plan. Jeśli dostanę ofertę, to się do niej odniosę.

Miasto nie jest od akcji
Jeśli jesteśmy przy ofertach. Klub szuka pieniędzy. Po pierwszym spotkaniu z potencjalnymi inwestorami rzecznik prasowy Marcin Grygier wspominał, że był na nim prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. Czy ratusz jest zainteresowany kupowaniem udziałów? - Falubaz jeszcze nie tak dawno był potentatem finansowym i ligowym, a teraz jest w trudnej sytuacji. Widać, że to może spotkać każdego. Myślę, że czas rozpatrywać sprawę globalnie i cała spółka PGE Ekstraliga powinna się pochylić nad tym tematem - ocenił dyrektor MOSiR-u Robert Jagiełowicz. A akcje? - Sytuacja jest trudna, a ja osobiście uważam, choć nie wiem, jaką decyzję podejmie pan prezydent, że kupno udziałów to ciężka sprawa. Koszykarze także są spółką i wypadałoby ich równo potraktować i też wykupić akcje. A jeśli chodzi o partnerstwo finansowe, to miasto jest jednym z głównych sponsorów klubu żużlowego, który dostaje dotacje i stadion, na którym rozgrywa mecze i zarabia pieniądze. Zainwestowaliśmy spore pieniądze, żeby klub mógł mieć większe przychody. Czy to trybuna K, czy miejsca na prostej startowej - oznaczają kilka tysięcy osób więcej niż jeszcze pięć, sześć lat temu. Mówimy o ogromnych pieniądzach, które dzięki naszej inwestycji klub może zarabiać, sprzedając bilety. Miasto wykonało w stosunku do klubu ogromną pracę, żeby mógł się rozwijać. Klub korzystał z tych możliwości. Niestety, w tym roku splot bardzo niekorzystnych wypadków spowodował, że stało się inaczej.

Zamykamy czy co?
Jeśli Falubaz nie dostanie licencji... aż strach pomyśleć. Czy stadion będzie stał pusty? - Podobna opcja jest nie do pomyślenia. Myślę, że to jest nierealne, niemożliwe, nieprawdziwe. Na ten temat nie ma sensu dyskutować - skwitował Jagiełowicz.
Tymczasem jeden z kibiców z naprawdę solidnym stażem wyraził ostatnio publicznie zdziwienie, że klub znalazł się w tak poważnym dołku, a środowisko - działacze, radni, kibice, dziennikarze - ze spokojem śledzą całą sprawę. Ile można czekać? - Jestem zwolennikiem sytuacji, w której miasto wspiera kluby sportowe, ale nie może ingerować w ich działalność. Wspiera wszystkich. Nie tylko żużel. Może warto poruszyć środowisko kibicowskie, ludzi od lat związanych z klubem. Trzeba im dać szansę. Miasto nie powinno się mieszać w autonomiczne organizacje, żeby sterować czy pokazać, jak wydawać pieniądze, czy są dobrze wydane... Od tego są w klubie doświadczeni ludzie, którzy przez wiele lat udowodnili, że potrafią to robić - powiedział Jagiełowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska