Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coś tam w niedzielę da się kupić... [WIDEO]

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Stacje benzynowe będą otwarte w niedzielę, ale tylko wybrane
Stacje benzynowe będą otwarte w niedzielę, ale tylko wybrane fot. Janusz Wójtowicz
Handel. Nie wiadomo, w jakim kształcie zostanie uchwalona ustawa ograniczająca sprzedaż w święta. Z rządu płyną na razie sprzeczne sygnały.

Obywatelski projekt ustawy zakazującej handlu w niedzielę czeka już w Sejmie na posłów. To od nich zależy, jakie sklepy trzeba będzie zamykać w święta, a które będą mogły być otwarte.

WIDEO: Minister finansów: Jestem za jedną wolną od handlu niedzielą w miesiącu

Źródło: TVN24/x-news

Ale nie wiadomo, czy zakaz obejmie wszystkie niedziele. Tego chce „Solidarność”, która jest autorem obywatelskiego projektu i zbierała pod nim podpisy.

Po buty w piątek

Za tak drastycznym ograniczeniem jest wicepremier Mateusz Morawiecki. Według niego Polska powinna dołączyć do krajów, „które uważają życie rodzinne za pewną wartość społeczną”. - Można kupić chleb w sobotę, a nie w niedzielę, a buty w piątek - mówił na Forum Ekonomicznym w Krynicy i przekonywał, że zakaz nie wpłynie negatywnie na gospodarkę.

Inne zdanie w tej sprawie ma minister finansów Paweł Szałamacha. Jego zdaniem należałoby najpierw zamknąć sklepy na jedną niedzielę w miesiącu i obserwować wpływ takiego rozwiązania na gospodarkę i rynek pracy. A gdy okaże się, że nic złego się nie dzieje, wprowadzać zakaz handlu w kolejne niedziele. Przypomnijmy, że jako pierwsi podobny postulat wysunęli eksperci z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

- Nie ma stanowiska rządu w sprawie obywatelskiego projektu - mówi szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. I podkreśla, że na razie słychać tylko pojedyncze opinie. Nie kryje przy tym, że rząd może wprowadzić poprawki do regulacji zaproponowanych przez „Solidarność”. Jako przykład podaje jednak tylko zbyt surowe kary - za złamanie zakazu (zgodnie z projektem) będzie można nawet trafić na dwa lata do więzienia.

Wątpliwe wyjątki

Nowe przepisy mają uderzyć w wielkie sieci handlowe, a ich pracownikom pozwolić na spędzenie niedzieli z rodziną. Ale dla mniejszych kupców zostaną zrobione furtki, dzięki którym ich zakaz nie obejmie.

Najważniejszy wyjątek to możliwość prowadzenia sprzedaży w siódmym dniu tygodnia, jeśli za ladą i przy kasie będzie stał tylko jego właściciel. Ale jeśli jest to sklep franczyzowy lub objęty umową agencji, to z tej furtki skorzystać już się nie da. Nawet jeśli drugi punkt handlowy jest mniejszy niż pierwszy.

Otwarte w niedzielę mają być też stacje benzynowe. Ale nie wszystkie - tylko te, w których powierzchnia przeznaczona na ekspozycję i sprzedaż innych towarów niż paliwa nie przekracza 80 metrów kwadratowych. Większość pawilonów przy dystrybutorach ma większe wymiary niż 8 na 10 metrów, a więc one zostaną zmuszone do zamknięcia. Dla stacji przy autostradach maksymalna powierzchnia uprawniająca do otwarcia w niedziele to 150 metrów. To też zbyt mały limit, by wszystkie takie punkty mogły być otwarte.

Wyjątek ma objąć również kwiaciarnie, ale też tylko te najmniejsze, których powierzchnia nie przekracza 50 mkw. Z kolei piekarnie i cukiernie będą mogły sprzedawać chleb i ciastka, o ile pochodzą z własnego wyrobu i wtedy, gdy sklepy znajdują się przy zakładzie produkującym taką żywność.

Hazard? Jak najbardziej

Otwarte będą kioski (do 50 mkw.), jeśli sprzedaż prasy, biletów komunikacji miejskiej, papierosów i kuponów totalizatora sportowego stanowi co najmniej 30 proc. miesięcznego obrotu. To oznacza np., że nakaz zamknięcia w niedzielę nie obejmie punktów Lotto.

Tak samo jak handlujących przed kościołami podczas odpustów. Wprawdzie zakaz ma dotyczyć straganów i handlu obwoźnego, ale nie wtedy, gdy sprzedawane są pamiątki, upominki i dewocjonalia. Ten wyjątek pozwoli na otwarcie sklepów z pamiątkami w turystycznych miejscowościach, ale też przykościelnych sklepów z dewocjonaliami i odpustowych straganów.

A obwarzanki? Jeśli ktoś ma jedno miejsce i sam tam stoi, sprzeda bajgle w niedzielę. Gdy ma gdzieś drugi wózek, w niedzielę nie zatrudni przy nim nikogo, nawet rodziny.

Jak to robi Europa

W 9 z 27 państw UE obowiązują znaczące ograniczenia handlu w niedziele. Największe są w Niemczech i Austrii, gdzie w tym dniu otwarte są tylko stacje benzynowe i sklepiki na dworcach kolejowych oraz w sąsiedztwie atrakcji turystycznych. W Belgii otwarte mogą być tylko małe sklepiki. We Francji muszą być zamknięte hipermarkety (nie dotyczy to centrów turystycznych). W Luksemburgu handlowa jest pierwsza niedziela miesiąca i tylko w godz. 14-18. Siedem niedziel handlowych ma Grecja.

(GEG)
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Coś tam w niedzielę da się kupić... [WIDEO] - Dziennik Polski

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska