Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cybinka: Nadleśniczy się tłumaczy

Bożena Bryl
- Szef nadleśnictwa kupił za państwowe pieniądze samochód do prywatnych polowań! - oburza się mieszkaniec Cybinki.

- Czytam "Gazetę Lubuską", a w niej jest dużo o rzeczach, których być nie powinno. Dlatego po namyśle postanowiłem opisać, co się dzieje w naszym nadleśnictwie - czytamy w liście. Jest tam też informacja, że kierowca miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej jeździ bojowym wozem na obiad. Czasem doczepia do niego wózek, którym wywozi domowe śmieci.
- To było zgłaszane na policji - napisał.
Nadleśniczy Włodzimierz Glinka przyznaje, że ludzie mogą go widywać wieczorami w służbowym samochodzie. - Terenowej toyoty używam do wyjazdów do lasów, żeby rozliczyć polowania - tłumaczy. - Jeśli myśliwi ustrzelą np. byka czy odyńca, muszę tam jechać, żeby podpisać protokół - opowiada. Dodaje, że do swoich prywatnych polowań ma nivę i opla. - Po co mam korzystać z samochodu służbowego? - pyta.

Ma czym jeździć

Potwierdza, że czasem drugi samochód służbowy jest wykorzystywany po godzinach pracy. - Dzieje się to bardzo rzadko i zawsze pod moją pełną kontrolą - twierdzi nadleśniczy Glinka. Do czego jest wykorzystywany? - Nie będę o tym mówił - twierdzi. Dodaje, że nie słyszał, żeby kierowca używał tego samochodu do celów prywatnych. Odpiera też inne zarzuty z listu Czytelnika do naszej redakcji. - Nikt mi nie dowozi zakupów do domu służbowym autem - twierdzi. - Żona jest na emeryturze, ma czas zrobić to sama - podkreśla.

To nieporozumienie

Prezes OSP w Cybince Stanisław Radkiewicz nie kryje zdumienia. - To jakieś nieporozumienie - zapewnia. Tłumaczy, że strażacy pojawiają się w remizie tylko w razie pożaru czy wypadku. - Nikt tam na stałe nie dyżuruje, więc o żadnych prywatnych wyjazdach nie może być mowy - twierdzi. Mówi natomiast, że ludzie mogli widzieć wózek doczepiony do samochodu bojowego, ale nie było w nim śmieci tylko piasek. - Używamy go do usuwania oleju rozlanego na jezdni - wyjaśnia. Dodaje, że wie o każdym wyjeździe samochodu ze strażackiej remizy.
Nadleśniczy i prezes OSP zgodnie twierdzą, że nic nie wiedzą o zgłoszeniach na policji. O informację w tej sprawie poprosiliśmy rzecznika słubickich policjantów sierż. sztab. Bogdana Reusa. - Nie było takich zgłoszeń ani u dyżurnego komendy powiatowej w Słubicach, ani na komisariacie policji w Cybince - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska