Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarni Rosjanie i tajemniczy nalot. Co wagnerowcy robią w sercu Afryki?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
W Republice Środkowoafrykańskiej są setki rosyjskich najemników i żołnierzy
W Republice Środkowoafrykańskiej są setki rosyjskich najemników i żołnierzy mil.ru
Republika Środkowoafrykańska jest dziś bastionem wpływów rosyjskich i bezpiecznym przyczółkiem wagnerowców w Afryce. Wojny domowej nie pomogli zakończyć, sami też dokonują zbrodni, ale swoje miliony w sercu Czarnego Lądu Jewgienij Prigożyn już zarobił. Rosjanie powinni walczyć z rebeliantami w myśl układu z prezydentem Touaderą. Problem w tym, że to rebelianci, a nie rząd, kontrolują ziemie, gdzie znajduje się większość kopalń złota i diamentów.

Spis treści

- Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Republice Środkowoafrykańskiej czy innych krajach, by przekonać się, że realizowany jest tam rosyjski drapieżny projekt, podczas gdy Francja jest spychana na bok – trudno się dziwić tym zabarwionym goryczą słowom Emmanuela Macrona.

Na niedawnym szczycie narodów francuskojęzycznych w Tunezji prezydent Francji oskarżył Rosję o podsycanie antyfrancuskiej propagandy w krajach afrykańskich. No a przede wszystkim Rosjanie wypierają tradycyjne wpływy Paryża w dawnych koloniach. Jak choćby teraz w Burkina Faso, a wcześniej w Mali. Jednak pierwszym przyczółkiem Rosji w tej części Czarnego Kontynentu była Republika Środkowoafrykańska.

Dzięki obecności wagnerowców kraj stał się niemal protektoratem rosyjskim. W ubiegłym roku ówczesny szef MSZ Francji Jean-Yves Le Drian ostrzegł, że „Grupa Wagnera "zastępuje" władze państwowe w Republice Środkowoafrykańskiej i konfiskuje jej zdolności fiskalne". Co ważne, Rosjanie oficjalnie wspierają i ochraniają rząd, ale jednocześnie nieoficjalnie współpracują z różnymi rebelianckimi milicjami.

W ostatnich dniach znów stało się głośno o aktywności tych najemników w RŚA.

Czarni Rosjanie na Ukrainie

Amerykański portal Daily Beast ustalił, że Grupa Wagnera werbuje na wojnę z Ukrainą rebeliantów z różnych zbrojnych milicji walczących z rządem w Bangi. Doniesień o rekrutacji w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu kondotierów na wojnę z Ukrainą niemal od początku tej inwazji nie brakowało.

Tym razem amerykański portal pisze, że jeszcze w lutym około 200 członków ugrupowania Unia dla Pokoju (UPC) zostało ściągniętych przez Grupę Wagnera na szkolenie wojskowe do Moskwy. Potem połowa miała wrócić do swego kraju, a pozostali trafili na front. Daily Beast pisze o marcu, ale warto pamiętać, że wagnerowcy zostali zaangażowani w walki frontowe dopiero w kwietniu.

Należy zaznaczyć, że UPC to formacja złożona z muzułmanów z ludu Fula. Kontrolują część południowych obszarów kraju.

Nocny nalot na wagnerowców

Rząd Republiki Środkowoafrykańskiej poinformował kilka dni temu o tajemniczym ataku powietrznym w nocy z niedzieli na poniedziałek. Przyleciał z zagranicy i zbombardował w mieście Bossangoa fabrykę bawełny oraz bazę sił resortu obrony oraz wagnerowców. Miało być w niej nawet kilkuset Rosjan.

- Słyszeliśmy co najmniej cztery wybuchy bomb, ale ponieważ była noc, nie widzieliśmy samolotu, który był bez świateł i nie robił wiele hałasu - powiedział AFP jeden z lokalnych urzędników.

Burmistrz Bossangoa również potwierdził atak.

- Był to samolot bez świateł, którego nie udało nam się zidentyfikować. Celem była fabryka bawełny, którą Rosjanie i wojsko wykorzystują jako bazę, nie ma większych zniszczeń - powiedział.

W komunikacie rządu podano jednak, że atak "spowodował rozległe szkody materialne". Samolot obrał następnie kurs na północ i opuścił przestrzeń powietrzną RCA. Na północ od Bossangoa znajduje się granica państwowa z Republiką Czadu. To ok. 150 km.

Republika Środkowoafrykańska ma skomplikowane stosunki z Republiką Czadu. Bangi oskarża N’Djamenę o to, że pozwala rebeliantom wykorzystywać swoje terytorium jako bazę wypadową, a także udziela schronienia ich przywódcy, byłemu prezydentowi Françoisowi Bozizé. Na granicy między obu krajami dochodziło już wcześniej do incydentów.

Rosja wchodzi w buty Francji

W Republice Środkowoafrykańskiej od 2013 roku trwa konflikt zbrojny – w którym miesza też właśnie Czad. Była kolonia francuska ma olbrzymie terytorium, większe od Francji. Zamieszkane przez zaledwie 5 mln ludzi. Za to nie brakuje czegoś innego: diamentów, złota, uranu i drzewa. A jednak to jeden z najbiedniejszych krajów na świecie. W 1960 roku kraj uzyskał niepodległość, ale jak w przypadku wielu innych nowych członków frankofońskiej wspólnoty, utrzymywał bardzo bliskie relacje z Paryżem. Jeśli ktoś próbował przeciwstawić się Francuzom, długo nie rządził.

Tak jak Francois Bozize, który prezydentem został w 2003 roku. Ale dziewięć lat później naraził się „przyjaciołom”, blokując francuskiej firmie Areva możliwość eksploatacji złóż uranu. Wtedy sojusznik Francji, dyktator sąsiedniego Czadu Idriss Deby pomógł zbudować koalicję muzułmańskich milicji pod nazwą Seleka, która w 2013 roku obaliła prezydenta. Bozize uciekł z kraju, który pogrążył się na dobre w wojnie domowej. Na terror muzułmańskiej mniejszości chrześcijanie odpowiedzieli stworzeniem koalicji Antybalaka.

Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła embargo na dostawy broni do Republiki Środkowoafrykańskiej. Do kraju wkroczyły siły pokojowe złożone w wojsk krajów afrykańskich oraz Francuzi. Ci sobie nie poradzili i po trzech latach Paryż wycofał wojsko z RŚA. Pozostało kilkanaście tysięcy „błękitnych hełmów”, które nie wychylają niemal nosa ze swych baz. W efekcie rząd rządzi tylko w Bangi i okolicach, oraz największych miastach. Ponad połowa terytorium kraju jest pod władzą islamskich i chrześcijańskich milicji.

Prezydent Faustin-Archange Touadera (od 2016) postanowił sięgnąć po pomoc rosyjską. W grudniu 2017 roku ONZ zrobiła wyjątek w embargu na dostawy broni do Republiki Środkowoafrykańskiej: Rosja dostała zgodę na dostarczenie kilku tysięcy sztuk broni dla rządowej armii. Ale wraz tym ładunkiem wylądowało w Bangi 175 „instruktorów”. Bazę założyli sobie w Pałacu Berengo, dawnej rezydencji słynnego cesarza-kanibala Bokassy. Tak wyglądał początek rosyjskiej obecności w Republice Środkowoafrykańskiej.

Krew, złoto i diamenty

Już kilka miesięcy później biali najemnicy nie tylko szkolili lokalne wojsko, ale też pojawili się w ochronie prezydenta Toudaery. Rosjanie od początku prowadzili jednak podwójną grę. Już w pierwszych miesiącach 2018 roku spotkali się z liderami rebeliantów, korzystając z tego, że dostali oficjalną zgodę władz w Bangi na dialog pokojowy z wrogami rządu. Tyle że rozmawiano mniej o pokoju, a więcej o interesach. Rebelianci kontrolują bowiem większość kraju, w tym obszary bogate w ropę, uran i diamenty.

Fakt przyznania koncesji przez Ministerstwo Górnictwa i Geologii na wydobycie diamentów i złota w Yawa, Pama, N'Délé, Bria, Birao i Alindao to jedno. Trzeba jeszcze było mieć fizyczną możliwość eksploatacji. To załatwiły lokalne deale z rebeliantami. Rosyjscy doradcy Touadery ustawili biznes należącej do Jewgienija Prigożyna spółki Lobaye Invest w Republice Środkowoafrykańskiej na kolejne lata. Wagnerowcy zajmują się przewozem dostarczanego drogą lotniczą do Bangi sprzętu wydobywczego do kopalni w głębi kraju oraz jego ochroną.

Wojna domowa przeszkadzała Rosjanom w zarabianiu pieniędzy. Świetne kontakty po obu stronach barykady przyniosły efekt. W lutym 2019 r. osiągnięto tymczasowe porozumienie pokojowe między rządem a 14 ugrupowaniami rebelianckimi. François Bozize wrócił do kraju, ale gdy zablokowano mu start w wyborach prezydenckich (grudzień 2020), wojna domowa wybuchła z nową siłą.

Nie wiadomo, ilu dokładnie Rosjan przebywa obecnie w Republice Środkowoafrykańskiej. W raporcie Rady Bezpieczeństwa ONZ z czerwca 2021 szacowano liczbę najemników rosyjskich nawet na 2,1 tys. Walki z rebeliantami trwają wciąż w niektórych częściach kraju. Wciąż też napływają informacje o zbrodniach dokonywanych przez wagnerowców na ludności cywilnej. W grudniu 2021 roku zabili w okrutny sposób kilkanaście kobiet w rejonie Bocarangi. W lutym 2021 roku – kilkunastu cywilów zamordowali w meczecie w Bambari. A w lipcu 2021 roku najemnicy zabili co najmniej 12 nieuzbrojonych mężczyzn w pobliżu miasta Bossangoa.

Przyjazd Rosjan nie poprawił sytuacji w pogrążonym w wojnie domowej kraju. Teraz Rosjanie mają te same problemy, co kiedyś Francuzi.

od 16 lat

lena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Czarni Rosjanie i tajemniczy nalot. Co wagnerowcy robią w sercu Afryki? - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska