Gospodarze mogli rozpocząć spotkanie od mocnego uderzenia. Już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku lewą stroną ruszył Michał Wróbel, uderzył lekko, ale na tyle dobrze, że piłka jedynie o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki gości. W 21 minucie ten sam zawodnik uderzył z półobrotu, wydawało się, że nic z tej akcji już nie będzie, ale piłka znów przeleciała minimalnie obok słupka.
Pięć minut później Czarni wyszli na prowadzenie. Po podaniu z linii defensywy piłka poszybowała nad połową boiska i spadła przed Paschala Ekwueme. Stojący obok niego obrońcy Ślęzy tylko się patrzyli, jak żagański napastnik głową lobuje wychodzącego z bramki Grzegorza Paukszta i zdobywa gola.
- Tylko bez podpałki - krzyczał do swoich zawodników szkoleniowiec gospodarzy Zbigniew Smółka.
Żaganianie nie podpalili się i jeszcze przycisnęli Ślęzę. Najlepszą sytuację miał w 43 min, ponownie Ekwueme. Po szybkiej kontrze dostał piłkę z prawej strony, postanowił uderzyć z z woleja, lecz mocno chybił.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza odsłona meczu rozpoczęła się od rajdu Wróbla, tym razem prawą stroną boiska. I znów, po mocnym uderzeniu, piłka przeleciała minimalnie obok spojenia słupka z poprzeczką.
W 72 min znów pokazał się Ekwueme. Po kolejnej kontrze był praktycznie sam 18 metrów przed bramką Paukszta, tym razem uderzył lepiej, ale niestety obok słupka.
Z każdą minutą do głosu coraz mocniej dochodzili goście. To oni kontrolowali przebieg sytuacji na boisku, choć nie potrafili tego udokumentować bramką. Blisko byli w 86 min, kiedy rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Jakub Rejmer, piłka po drodze odbiła się jeszcze od jednego z zawodników i uderzyła w słupek. W doliczonym czasie gry Ślęza nadal walczyła. Wrzutka z lewej strony, piłka mija dwóch żagańskich defensorów oraz bramkarza i z metra pakuje ją do siatki rezerwowy Ernest Balicki. Po tym ciosie gospodarze już się nie podnieśli.
- Wiemy wszyscy, że w futbolu nie ma sprawiedliwości. Ale gdybyśmy dziś przegrali to byłaby mega niesprawiedliwość. Byliśmy dziś przynajmniej nie gorsi od Czarnych - mówił po meczu szkoleniowiec gości Jerzy Szaliński.
- Taki jest futbol. Raz nam Bozia daje, jak w Tychach, a raz nie. Mogliśmy jednak już w pierwszej połowie rozstrzygnąć losy meczu - podsumował trener Smółka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?