Ostatnie w tej kadencji posiedzenie Sejmu zakończyło się w piątek. Parlamentarzyści mają teraz czas na urlopy, a ci co zamierzają ponownie kandydować - na kampanię wyborczą. Ani na jedno ani na drugie pieniędzy nie powinno im zabraknąć. Będą dostawać pełne uposażenie do końca kadencji, a ta kończy się dopiero w momencie zwołania pierwszego posiedzenia Sejmu kolejnej kadencji, czyli pod koniec października.
Czas, by posprzątać
Co przez ten czas będą robić nasi parlamentarzyści? - Niektóre komisje będą podsumowywać swoją pracę, a wspólne posiedzenie Sejmu i Senatu jest jeszcze zaplanowane na 29 sierpnia - usłyszeliśmy w kancelarii Sejmu. Tyle, że posiedzenie nie będzie robocze, lecz uroczyste. Okazją jest rocznica Porozumień Sierpniowych z 1980 r.
- Teoretycznie moje komisje nie mają już posiedzeń, nad żadnymi ustawami już nie pracujemy - przyznaje poseł SLD Bogusław Wontor. A na co planuje wydać pensje za kolejne trzy miesiące? - Jak to na co? - dziwi się. - Na normalne funkcjonowanie, jak każdy, kto dostaje pensję.
Tyle, że poseł dostaje pensję czterokrotnie większą niż średnia krajowa. - Nawet nie wiem, ile dostaję pensji z Sejmu - mówi z kolei poseł Jacek Bachalski z PO, którego zostaliśmy w trakcie urlopu nad morzem. - Wypoczywam i nie chce mi się rozmawiać o służbowych sprawach - dodaje.
Lepiej bez odprawy
O planach pracy na kolejne miesiące nie chce też rozmawiać poseł LPR Stanisław Gudzowski. - I tak wiem, że chce pan napisać, że parlamentarzyści będą tylko brać pieniądze i nic nie robić - uzasadnia. A co będzie pan robić? - dopytujemy. - Nie odpowiem, bo zmierza pan do tego, by zniechęcić ludzi do naszej pracy i do polityki - ucina Gudzowski.
Posła PiS Kazimierza Marcinkiewicza też zostaliśmy podczas urlopu. Mimo to zapewnia, że jego biuro poselskie pracuje pełną parą do końca kadencji. - Normalnie będą tam odbywać się dyżury i porady prawne - mówi. Tak samo zapewniają pozostali parlamentarzyści. Na utrzymanie biur dostają oni osobno po 10 tys. zł miesięcznie.
Na posłów, których wyborcy nie wybiorą na kolejną kadencję, czekają w Sejmie odprawy w wysokości trzymiesięcznego uposażenia. Razem prawie 30 tys. zł brutto na głowę. - Nawet o tym nie myślę, bo walczę o reelekcję i myślę, że odprawy nie będę musiał odbierać - podkreśla Wontor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?