- Gdy przychodzą do naszej galerii młodzi ludzie, słyszymy jak nieraz mówią: czas tu się zatrzymał w miejscu. Starsi wracają do lat młodości, szukają spokoju a nawet odpoczynku. Irytuje nas tylko jak słyszymy, ale tu słomy. Nie potrafią już jej odróżnić od siana - mówi Krzysztof Uchal. Wraz z żoną Ewą od dwóch lat prowadzi szczególną placówkę handlową, bardzo różniącą się od innych, galerię ludowych wyrobów rzemieślniczych, który nazwali "Cepeliadą".
- To w odróżnieniu od kiedyś funkcjonującej w Nowej Soli "Cepelii" - tłumaczy pan Krzysztof. - Cepelia jako galeria nie miałaby w Nowej Soli racji bytu, gdyż była ściśle związana tylko z kulturą ludową. Nasza “Cepeliada" to udoskonalona Cepelia XXI wieku. Na naszym terenie mieszkają ludzie różnych nacji (oprócz Polaków m.in. Grecy, Litwini, Rosjanie, Ukraińcy, Rumuni) oraz pochodzący z różnych stron Polski. Będziemy spotykać się z twórcami dorosłymi, żeby te wszystkie nacje oraz regiony zintegrować, przekazywać wiedzę o tradycjach regionalnych. Jeżeli nie przechowamy naszej historii, wiedzy i mądrości ludowej przejętej od nich, nie będzie już miał kto tego uczynić.
- Nieraz byliśmy świadkami sytuacji, jak pani ze Wschodu dała jakiś przepis pani z Rumunii, a ta odwdzięczyła się tym samym - dodaje pani Ewa. - Panie będą mogły wymieniać się przepisami. Rzecz w tym, żeby upowszechnić to, co one robią między sobą prywatnie, tak by każdy mógł przyrządzić sobie pierogi po bukowińsku lub czadecku.
Małżeństwo Uchalów planuje powołać fundację z udziałem środków unijnych, związaną głownie z twórczością ludową. Jeszcze zastanawiają się nad nazwą. Nie wiedzą czy wybiorą "Pod stodołą" czy "Pod strzechą". - Na pewno powstanie pomieszczenie stylizowane na stodołę, w której m.in. będą odbywały się spotkania integracyjne. Już mamy kontakt z Kołem Gospodyń... Miejskich. Tak, bo w Nowej Soli mieszka wiele pań, kultywujących tradycje wiejskie od przygotowywania posiłków, poprzez szycie strojów, malowanie kraszanek i wiele innych zwyczajów, "przywiezionych" ze stron rodzinnych - wyjaśnia E. Uchal.
- Może zamiast chleba czy ciasta upieczonego z ulepszaczami, które po kilku dniach nie będą nadawać się do jedzenia, będziemy mogli zjeść chleb, który może leżeć od dwóch tygodni do miesiąca i nie spleśnieje albo upiec babkę lub makowca, które poleżą nawet dwa miesiące - przekonuje pani Ewa.
Gdy fundacja będzie zarejestrowana, będą cykliczne spotkania z bardzo ciekawymi osobami, ludźmi uprawiającymi ginące zawody, np. kowalami czy garncarzami. W Nowej Soli są przecież ludzie wykonujący ręcznie świece oraz rzeźbiący w wosku.
- Jak będzie zainteresowanie nasza ofertą, postaramy się zrobić coś więcej. Na razie 19 lutego w godzinach 10.00 -18.00, organizujemy drugie urodziny, na które zaprosiliśmy właścicieli winnicy "Kinga" z Starej Wsi. Będzie też degustacja ciast domowych upieczonych przez Koło Gospodyń Miejskich. Zaprezentuje się również ludowy rzeźbiarz w szkle - zapraszają Ewa i Krzysztof Uchalowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?