Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasem z człowieka wychodzi bestia, a zwierzęta cierpią

Mateusz Feder (beb, tok) 507 050 587 [email protected]
Wziął psa i bez pardonu powiesił go w stodole na sznurze od snopowiązałki. Gdyby nie chłopak, który zobaczył wiszące zwierzę, drań nadal byłby na wolności... Wtorkowy przypadek spod Strzelec jest kolejnym, w którym z człowieka wyszedł potwór.

- Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta - napisała pod informacją o powieszeniu psa pod Strzelcami internautka. Forum "Gazety Lubuskiej" wrze, bo przypadków znęcania się nad zwierzętami opisujemy mnóstwo. W zeszłym tygodniu w Zielonej Górze z psa o imieniu Impet ktoś zrobił żywą tarczę, strzelał do niego z broni pneumatycznej, a potem zostawił na ulicy. Pies miał rozerwane łapy, krew, wyszarpane pazury, które trzymały się tylko na kawałkach mięsa. Trzeba go było uśpić. W zeszłym roku w Gubinie 48-letni mężczyzna założył mieszańcowi owczarka niemieckiego pętlę na szyję i przywiązał do drzewa. W Choszcznie 19-latek przypiął psa o imieniu Demon na łańcuchu tak ciasnym i krótkim, że pokaleczył mu całą szyję. We wtorek doszło do kolejnego bestialstwa.

Jest środa, mała, popegeerowska wieś. Dojeżdżam tu ze Strzelec Kraj., skąd biorę na stopa mieszkańca tej wsi. On już wie, cała wieś o tym huczy. - To jest taki dziwak, wiecznie pijany, zapuszczony - zaczyna rozmowę (na oko 60 lat, nie chce nazwiska w gazecie). - Wie pan jak to na wsi, wszyscy się znają, ale nikt nikomu do zagrody nie zagląda. On od zawsze miał różne psy. One nagle znikały i pojawiał się nowy kundel. Wychowywał go, a później znowu kolejny - opowiada pasażer. Na odchodne dorzuca: - Po co tam na kogoś kapować. Chcę tu spokojne do końca pożyć, niepotrzebnie w konflikty wpadać. Pies jak to pies.
Osoba, która dobrze zna sprawcę, uważa, że "w końcu doczekał się sprawiedliwości". - Ludzie wiedzieli, że z jego psami nie wiadomo, co się dzieje. Jest stary pies, nagle znika i pojawia się nowy kundelek - mówi. Starszy mężczyzna spotkany w centrum wioski uważa, że niepotrzebnie ktoś dzwonił po policję. - Niech o ludzi dbają, a nie psami się zajmują! - złości się. Pokazuje, gdzie doszło do dramatu. To stodoła, obok dom. Pukam. Nikt nie otwiera.

Gdyby nie młody chłopak, który zobaczył wiszącego psa w stodole, zwyrodnialec nadal byłby na wolności. Matka chłopaka zadzwoniła na policję. Zanim funkcjonariusze weszli do stodoły, zabójca próbował zasłaniać wiszące zwierzę plecami. Zwyrodnialec ma 48 lat. Został zatrzymany, będzie przesłuchiwany. Podczas zatrzymania był trzeźwy. - W wielu wioskach nadal pokutuje myślenie, że zwierzęta to gorsza rzecz - mówi aspirant Marzena Śpiewak z Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach. Widziała już na podwórkach zaniedbane czworonogi, które żyją w fatalnych warunkach od lat. Wiosną strzeleccy policjanci rozpoczną akcję propagującą na wsiach humanitarne traktowanie zwierząt. - Będziemy w miarę możliwości sprawdzać, w jakich warunkach żyją zwierzęta domowe - zapowiada Śpiewak.
Anna Wydra, założyciel i prezes warszawskiej Fundacji Ochrony Zwierząt "Bezpieczna Przystań", tak mówi o człowieku, który powiesił psa: - To musi być osoba z bardzo silną dewiacją, ze skrajnie patologiczną psychiką. Jej zdaniem na wsi panuje większe przyzwolenie na złe, a czasem skrajnie złe traktowanie zwierząt. - Wielu mieszkańców wsi z dziada pradziada uczonych było, że krowa czy koń nie zasługuje na poszanowanie - mówi. Sprawcy powieszenia psa policja stawia zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. To nie pierwszy przypadek, kiedy sprawca odpowie za swój czyn przed sądem. Np. w Żaganiu prokurator oskarżył w styczniu 24-latka, który znęcał się nad swoim psem, mieszańcem rasy amstaf. Teoretycznie za dręczenie zwierząt można dostać dwa lata więzienia, ale obrońcy praw zwierząt narzekają na pobłażliwość sądów i prokurator. Pokazuje to jak na dłoni przykład ze Słubic, gdzie znaleziono nad Odrą małego teriera, który został podrzucony z Niemiec. Miał przy sobie książeczkę zdrowia, dzięki czemu łatwo było ustalić właściciela czworonoga. Słubicka prokuratura nawet się za to jednak nie zabrała. Jej zdaniem pies nie został porzucony, tylko - uwaga! - pozostawiony! - Skoro stało się to w miejscu publicznym, a pies miał kojec i jedzenie, to istniało duże prawdopodobieństwo, że zostanie znaleziony przez inne osoby - tak absurdalnie tłumaczył to szef prokuratury Mariusz Nowak.

Decyzję słubickiej prokuratury skrytykowała Anna Dryglas, szefowa Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Gorzowie. W ubiegłym roku z jego inicjatywy do sądu trafiło dziesięć spraw, a sześć zakończyło się wyrokiem skazującym. - Sędziowie jednak prawie zawsze uwzględniają status materialny sprawców i wydają niskie wyroki - mówi Anna Dryglas. Jej zdaniem to sygnał dla społeczeństwa: jeżeli jesteś biedny, to znęcanie nad zwierzętami ujdzie ci na sucho. Sądy nie prowadzą nawet odrębnych statystyk dotyczących znęcania się nad zwierzętami. - Mamy szerszą kategorię: przestępstw przeciw środowisku naturalnemu. W zeszłym roku było u nas 12 takich spraw - mówi Roman Makowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska