Czasy się zmieniają, wartości nie - komentarz Janusza Życzkowskiego

1 września Niemcy rozpętali wojnę, która w konsekwencji na dziesięciolecia odebrała Polsce niepodległość. Agresja zachodniego sąsiada przypomina, jaką wartością jest wolne i suwerenne państwo oraz dlaczego chcąc je zachować trzeba posiadać militarną zdolność odparcia możliwego ataku. Prawda ta wybrzmiewa jeszcze mocniej, jeśli spojrzeć na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą i z czym bohatersko zmaga się Ukraina.

Kilka dni wcześniej, w sierpniu, przypominaliśmy inną walkę, tą o prawa pracownicze, którą toczyli członkowie Solidarności. Po jednej stronie stali niegodzący się na komunistyczną rzeczywistość robotnicy, po drugiej peerelowskie władze. Przypomniały o tym rocznicowe uroczystości Gorzowskiego Sierpnia'82. Także tu, na wydawało się opanowanych przez komunistów ziemiach zachodnich, doszło do protestów tysięcy mieszkańców, którzy żądali zakończenia stanu wojennego, uwolnienia więźniów politycznych i przestrzegania prawa. Wiemy jak skończyła się ta demonstracja i ile odwagi wymagało, by wziąć w niej udział, zmierzyć się z represyjnym aparatem państwa.

Dziś w wolnym i demokratycznym kraju każdy ma prawo głosić swoje poglądy bez względu na to, czy podobają się władzy czy nie. Mówił o tym pod katedrą prezydent Polski, który - uznając wagę rocznicy - przyjechał do Gorzowa. Razem z nim krajowy przewodniczący Solidarności i jego wystąpienie dowodzące, że obrona praw pracowniczych ma swoją ciągłość również i dziś. Wspomina Lubsko, miasto na południu naszego regionu i strajk w zakładzie produkcji obuwia. To sytuacja, która dzieje się tu i teraz. 92 pracownice domagają się od niemieckiego właściciela firmy godnych warunków zatrudnienia. Skala protestu dowodzi, że ich roszczenia nie są oderwane od rzeczywistości i należy im się społeczne poparcie. Tak, historia łączy się z teraźniejszością. Teraźniejszość zaś każe pytać o historię. Czego nas nauczy i czy się nie powtórzy?