Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czeka nas fatalny rok w służbie zdrowia. Dłuższe kolejki do lekarzy i na zabiegi w szpitalu

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
Stanisław Łobacz. Dyrektor Lubuskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Zielonej Górze. Jest lekarzem internistą oraz specjalistą w zakresie organizacji ochrony zdrowia. Ukończył Akademię Medyczną we Wrocławiu oraz liczne studia podyplomowe i kursy menedżerskie. Interesuje się głównie kulturami i religiami starożytnymi. Uprawia sporty wodne.
Stanisław Łobacz. Dyrektor Lubuskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Zielonej Górze. Jest lekarzem internistą oraz specjalistą w zakresie organizacji ochrony zdrowia. Ukończył Akademię Medyczną we Wrocławiu oraz liczne studia podyplomowe i kursy menedżerskie. Interesuje się głównie kulturami i religiami starożytnymi. Uprawia sporty wodne. fot. Archiwum
- Przeznaczyliśmy mniej pieniędzy na opiekę specjalistyczną, szpitalnictwo, rehabilitację, stomatologię i leczenie uzdrowiskowe. Największe cięcia dotyczą leczenia w sanatoriach - mówi Stanisław Łobacz, dyrektor lubuskiego NFZ.

- W październiku zapowiadał pan, że 2010 rok w służbie zdrowia będzie fatalny. Już wiadomo jak bardzo?
- Nie powiedziałem, że nowy rok będzie fatalny! Nazwałem go trudnym. Z tego względu, że ogólnie jest mniej pieniędzy na zdrowie. Nie możemy jednak aktualnie określić, jak konkretnie będą wyglądały nasze finanse w skali całego roku, bo sytuacja zmienia się co miesiąc. Choć paradoksalnie, porównując styczeń 2009 roku do tegorocznego, w naszym województwie mamy w budżecie około 42 miliony złotych więcej. Zmieniła się jednak struktura wydatków.

- Co to oznacza dla nas, pacjentów?
- Bez problemu dostaniemy się do swojego lekarza rodzinnego. Nie pogorszy się także dostępność do badań diagnostycznych, jak rezonans magnetyczny, tomograf, gastroskopia czy kolonoskopia. Zadbamy też o takie świadczenia, jak dializy, leczenie onkologiczne - w tym chemioterapię. A także intensywną terapię, udary mózgu, zawały serca i porody. W tym roku przeznaczymy jednak więcej o 43 miliony złotych na leczenie Lubuszan poza naszym województwem i o 22 miliony na dopłaty do leków wykupywanych na recepty.

- Żeby to dołożyć, musieliście zabrać. Z czego?
- Przeznaczyliśmy mniej na opiekę specjalistyczną, szpitalnictwo, rehabilitację, stomatologię i leczenie uzdrowiskowe. Największe cięcia dotyczą leczenia w sanatoriach.

- Ta opieka specjalistyczna to najróżniejsze poradnie, tak?
- Tak.

- Czyli w tym roku będą jeszcze większe kolejki do specjalistów?!
- Może tak być.

- Przecież już teraz trudno dostać się na przykład do kariologia, ortopedy, dentysty! Skąd więc decyzja, by właśnie tam robić finansowe cięcia?
- Przyjęliśmy zasadę, że to, co pilne, będzie przez nas płacone w pierwszej kolejności. Nie da się przecież obciąć dopłat do leków, bo Lubuszanie nie mogliby realizować recept. Nie zabierzemy też pieniędzy z hemodializ, leczenia zawałów czy intensywnej terapii, bo to byłby dla pacjentów wyrok śmierci. Programy lekowe są bardzo kosztowne, ale przecież nie powiem pacjentom onkologicznym, że mają czekać. Porodów też nie przesuniemy. To wszystko spowoduje jednak, że wydłuży się kolejka na planowe zabiegi. Mam tego pełną świadomość. Ale tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Poza tym nie zapominajmy, że musimy zapłacić za Lubuszan, którzy leczą się w innych regionach. Dodatkowo płacimy teraz także za przeszczepy, w tym bardzo kosztowne szpiku kostnego. Wcześniej finansowało je Ministerstwo Zdrowia.

- Centrala poratuje nas jakimiś dodatkowymi pieniędzmi?
- Muszę opierać się na faktach. A konkretem jest plan finansowy. Na pewno żadnych cięć w tegorocznym budżecie już nie będzie. Może jedynie wzrosnąć, bo przecież nie tylko my wydajemy na migrację Lubuszan, ale i nam płacą inne województwa za swoich pacjentów, którzy wybrali leczenie u nas. To są konkretne pieniądze, które przekażemy naszym placówkom, jak tylko je otrzymamy.

- Na co zostaną przeznaczone?
- Między innymi na poradnie specjalistyczne, szpitalnictwo i psychiatrię. Jest mało prawdopodobne, że dołożymy na leczenie uzdrowiskowe osób dorosłych. Na to mamy o 27 procent mniej pieniędzy niż w roku ubiegłym. Oznacza to, że trzeba będzie dłużej poczekać na wyjazdy do sanatoriów i skorzysta z nich około 2,6 tysiąca osób mniej. Nie ograniczymy jednak leczenia dzieci w uzdrowiskach.

- Dodatkowe pieniądze są na razie patykiem na wodzie pisane. A co robicie teraz, aby było lepiej?
- Rozmawiamy z lekarzami, jak usprawnić leczenie u specjalistów. Przyglądamy się sytuacji i widzimy, że niektóre usługi medyczne zamiast w szpitalach, można wykonać w przychodniach. Będziemy chcieli to zmienić. Liczę na to, że nasi świadczeniodawcy będą właściwie kwalifikowali pacjentów, zarówno do leczenia w szpitalu, jak i poradniach. Wierzę, że każdy, kto będzie wymagał pomocy, otrzyma ją.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska