Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekają na wyrok

Bożena Bryl
Kończy się proces o napaść na biznesmena z Kowalowa i jego rodzinę. Prokurator oskarżył 24 mężczyzn, w większości mieszkańców Żabic.

Odkąd biznesmen stał się właścicielem jeziora w Żabicach, wielu w tej wsi zaczęło patrzeć na niego krzywo, bo walczył z kłusownictwem. Wczesniej woda była dzika i każdy tam łowił, ile chciał. A ludzie Stanisława B. zabraniali wyciągania ryb sieciami i zdecydowanie przeganiali amatorów cudzego.

Latem ktoś zniszczył samochód biznesmena, a 26 sierpnia gromada mężczyzn rzuciła się w lesie z pałkami na auto Stanisława B., w którym był jego sześcioletni synek. Chwilę wcześniej to samo spotkało jego brata i pracownika.

Horror w lesie

Biznesmen dobrze pamięta to, co sie wydarzyło latem zeszłego roku. Wracał z synem z urlopu w Niemczech. Postanowił po drodze do domu zajechać nad jezioro. Tam spotkał brata i pracownika, którzy właśnie przegonili z pomostu dwóch mężczyzn. Ci odchodząc, głośno się odgrażali. - Po chwili brat ze strażnikiem wsiedli do samochodu i odjechali, ja to zrobiłem jakieś 10 minut później - opowiadał nam przedsiębiorca. Kiedy wjechał do lasu, zobaczył trzy samochody upchane ludźmi, którzy siedzieli nawet w bagażnikach. Z aut wyskoczyło ponad 20 mężczyzn z pałkami i zaczęli z krzykiem okładać samochód.

- Syn wpadł w histerię, dlatego chciałem się przedrzeć między tymi samochodami i uciec - relacjonował Stanisław B. W tym czasie sypały się szyby w jego samochodzie i gięła karoseria, a on dostawał razy. Dziecko krzyczało. Był przekonany, że dojdzie do tragedii. Jednak sprawcy nagle wsiedli do aut i odjechali. Po powrocie do domu dowiedział się, że to samo spotkało jego brata i pracownika. Wszyscy zostali dotkliwie pobici, a najbardziej ucierpiał Piotr B., który z obrażeniami głowy trafił do szpitala.

Większość się przyznała

Policja ustaliła podejrzanych. Kilku z nich trafiło do aresztu. Reszta dostała dozór policyjny. Akt oskarżenia obejmuje 24 mężczyzn, w większości ludzi młodych.

Postanowili się oni zemścić za to, że pracownik Stanisława B. przegonił Piotra T. i Franiciszka B. z jeziora. Kiedy Piotr T. wrócił z nad wody do domu, pod jego blokiem było już kilkunastu mężczyzn, gotowych wziąć odwet. Potem dołączyli kolejni. Wsiedli do aut i pojechali w stronę jeziora.

Na początku solidarnie nie przyznawali się do udziału w napaści, potem jednak zaczęli mówić. Większość przyznała się do napadu. Biegli oszacowali zniszczenia auta Stanisława B. na ponad 34 tys. zł, samochodu jego brata na ponad 8 tys. zł, a auta pracownika na ponad 15 tys. zł. Proces dobiega końca. Na rozprawie 7 maja może zapaść wyrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska