Jednostka ochotników z Mozowa wpisana jest do krajowego systemu ratowniczego. Oznacza to, że strażacy ci jeżdżą do akcji niemal tak jak zawodowcy.
Są też niezbędni, gdy trzeba pomóc ofiarom wypadów drogowych. Przechodzą więc prawie takie same szkolenia.
Ale na wieść o zakupie nowego wozu szefowi OSP ugięły się nogi w kolanach. - Zawsze dostawaliśmy używane pojazdy, a tu trafi do nas taki prosto spod igły! -cieszy się naczelnik ochotników Zbigniew Kwiatkowski.
W garażu OSP Mozów stanie auto ze zbiornikiem na 200 m sześc. wody. - Ale rozmawiamy jeszcze nad zwiększeniem go do 400 m sześc. - informuje wiceburmistrz Mirosław Andrasiak.
W "uzbrojeniu" auta znajdzie się też sprzęt hydrauliczny do uwalniania ofiar z wraków rozbitych pojazdów. Wóz kosztuje 150 tys. zł. 90 tys. zł na zakup przeznaczono z kasy wojewody, resztę dołożyła gmina.
- Na strażaków ochotników nie można żałować pieniędzy, są bardzo potrzebni, a ich udział w akcjach jest nieoceniony - mówi M. Andrasiak.
W Mozowie wielka radość. - Nowe auto to przecież dla nas ogromne wyróżnienie i dowód zaufania - mówią ochotnicy. W garażach wyremontowanych własnoręcznie przez strażaków uszykowano już miejsce dla samochodu.
W OSP, niestety, nie brakuje też problemów. Nikt nie narzeka, że do pożarów jedzie za darmo. Ale w szeregi ochotników wstępuje coraz mniej chętnych. - Najgorzej jest z kierowcami, bo kto chce ryzykować odpowiedzialność za jazdę do akcji wielkim wozem - mówi naczelnik Kwiatkowski.
Wielu młodych wyjechało też za pracą do innych miast lub za granicę. - Na dziś jesteśmy zabezpieczeni w ekipę ochotników, co będzie w przyszłości - nie wiadomo - dodaje szef OSP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?