Miejskie żłobki obejmują opieką ok 430 dzieci. Okazuje się, że dostanie się do publicznej placówki graniczy niemalże z cudem. Dlatego od 2013 r. miasto dofinansowuje prywatne i niepubliczne żłobki. W 2019 roku dopłacano do 550 miejsc wydając ok. 1,8 mln zł. Po 270 zł na jedno dziecko miesięcznie. Ale to wciąż za mało na potrzeby Zielonej Góry. W ostatnich dniach do redakcji „GL” zgłosiła się grupa mam, których dzieci nie dostały się do żłobków.
- O tym, że miejsc jest za mało wiadomo od lat. Dlaczego prezydent nic z tym nie robi? - pyta Aleksandra Kucharska. - Zarówno w zeszłym jak i w tym roku moja córka nie dostała się do miejskiego żłobka. Dla mnie, jako samotnej matki jest to bardzo trudna sytuacja. Muszę pracować, aby zarobić na utrzymanie rodziny. Tymczasem miejsce w prywatnym żłobku wraz z wyżywieniem to koszt od 850 do 1000 zł. Nawet z dofinansowaniem to dla mnie ogromny wydatek. Za miejski żłobek płaci się jedynie 300 zł - twierdzi zielonogórzanka.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zielona Góra. Kobieta jest zrozpaczona po tym, jak z cmentarza przy ul. Wrocławskiej zniknął grób wujka
Podobnego zdania jest również Paula Wachowicz. - Składałam wniosek do trzech różnych żłobków. Moje dziecko nigdzie się nie dostało. Dlaczego? Tego nie wiem. Choć kryteria i punktacja są jasne to jednak nie mamy wglądu w dokładne wyniki. Nie można ich zweryfikować. Z tego powodu może dochodzić do nadużyć. Nie wiemy, na jakiej podstawie odrzucane są niektóre dzieci. Ale w prywatnych placówkach również brakuje już miejsc - przekonuje kobieta.
Niektórzy rodzice mówią, że opłaty za prywatny żłobek to spory wydatek. Oni tymczasem mają problem, aby związać koniec z końcem.
– Kredyt za mieszkanie, raty za samochód, do tego żłobek i naszej pensji już nie ma – tłumaczą.
Z tego powodu na Facebooku powstała grupa „Miejsca w żłobkach publicznych - kpina z rodziców”. - W ciągu dwóch dni dołączyło do niej 114 osób. Zamierzamy udać się na sesję rady miasta, aby zainteresować radnych problemem - mówi Monika Szmyt, administrator grupy.
Złożenie interpelacji w tej sprawie zapowiedział już radny Jacek Budziński z PiS. - Musimy rozwiązać ten problem. Obecnie w mieście mamy trzy publiczne żłobki, ale zdecydowanie potrzebujemy kolejnych trzech. Powinniśmy je wybudować na największych osiedlach, np na os. Przyjaźni czy też Pomorskim - uważa radny.
Jak do sprawy odnosi się prezydent Janusz Kubicki. - Jestem świadomy problemu. Przykro mi, że nie dla wszystkich dzieci starczyło miejsc w żłobkach, ale w tej kwestii robimy, co możemy. Sytuacja jest trudna w całej Polsce. Być może to będzie niewielkie pocieszenie dla rodziców, ale według niedawnych badań Zielona Góra, wśród miast wojewódzkich, ma największą liczbę miejsc w żłobkach w przeliczeniu na jednego mieszkańca - tłumaczy włodarz Zielonej Góry. - Od lat dodatkowo finansujemy miejsca w prywatnych placówkach. Wydajemy na ten cel coraz więcej. Powiększamy już istniejące placówki. W planach mamy także budowę nowych żłobków, ale nie da się wszystkiego zrobić od razu. W ostatnim czasie skupiliśmy się na zapewnieniu miejsc dla dzieci w przedszkolach i to się w dużej mierze udało.
PRZECZYTAJ TAKŻE: W Zielonej Górze w miejscu starego amfiteatru może powstać hala widowiskowo-kongresowa [ZDJĘCIA]
Prezydent zwraca uwagę, że sytuacji nie ułatwiają reformy oświaty. - Z powodu ciągłych zmian musimy przeznaczać kolejne fundusze na reorganizację szkół czy przedszkoli. M.in. z tego powodu budujemy szkołę przy ul. Energetyków. A przecież moglibyśmy te środki przeznaczyć na żłobki - przekonuje.
Akcja Światełko dla oświaty w Zielonej Górze. WIDEO:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?